*Karlowe Wary słyną na całym świecie z leczniczych wód termalnych. Dawniej częstymi gośćmi uzdrowiska byli arytokraci, poeci i monarchowie. Dzisiaj Czesi skarżą się, że szacownej miejscowości nadają ton nowi Ruscy*
Dowcipnisie powiadają, że Karlowe Wary dzielą się przy poczcie głównej na dwie części: czeską i rosyjską. Neobarokowy budynek poczty ozdobiony kolumnami i balustradami wzniesiono w 1904 roku. Eleganckie posągi we wnętrzu budowli świadczą o dawnej zamożności miasta. Po prawej stronie od poczty rozpoczyna się miejski deptak – biegnie obok domów handlowych, ratusza, budek z jedzeniem i kończy się przy dworcu autobusowym. To „czeska” część Karlowych Warów. Po lewej stronie, gdzie znajduje się postój dorożek rozpoczyna się część „rosyjska” – prowadzi wzdłuż wybetonowanego koryta rzeczki Tepla, potem wiedzie w górę doliny do restauracji, hoteli, źródełek z alkaliczno-słoną wodą i wytwornej promenady.
Wielu mieszkańcom Karlowych Warów nie przypadłby do gustu powyższy opis. Niedawno pewien rosyjski przewodnik podwyższył ciśnienie zastępcy burmistrza Jirzemu Klsákowi, gdy zwrócił się do swoich rodaków: „Oto poczta główna, wszystko co widzicie po tej stronie jest w naszych rękach”.
Przewodnik miał na myśli historyczne centrum Karlowych Warów, które ponad trzysta lat temu rozsławiło uzdrowisko w całej Europie. Źródełka z leczniczą wodą, sanatoria, łaźnie termalne przyciągały władców, poetów, muzyków, arytokrację i zamożne mieszczaństwo. Dawniej większość kuracjuszy stanowili Niemcy i Rosjanie. Obecnie miastu nadają ton bogaci Rosjanie i mieszkańcy byłych republik radzieckich. Przybysze ze Wschodu kształtują codzienne życia uzdrowiska. Najczęściej można ich spotkać przy źródełkach z leczniczą wodą. W dłoniach trzymają kubki tzw. becherki z zabawnym dziobkiem i popijają wodę mineralną. Większość wygląda na ludzi zamożnych i stara się nie zwracać na siebie uwagi zbyt głośnymi rozmowami.
Dyskretna, lecz wszechobecna dominacja Rosjan tworzy współczesną atmosferę Karlowych Warów. Nie należy do rzadkości, że pracownicy sklepów jubilerskich, czy kawiarni zagadują kuracjuszy po rosyjsku. W oknach biur podróży i agencji nieruchomości wiszą informacje pisane cyrylicą. W delikatesach także króluje język rosyjski. Ponad dwadzieścia lat po obaleniu władzy komunistycznej i zakończeniu okupacji kraju – ku powszechnej radości Czechów – Rosjanie powrócili w nowej roli: kuracjuszy, klientów i mieszkańców.
– Rozumiemy ich obecność jako konieczność historyczną i musimy pogodzić się z faktami – przyznaje 57-letni Jiri Klsák podczas rozmowy w miejskim ratuszu. Twarz polityka okala siwa broda, długie włosy spadają na kołnierzyk koszuli, a dzwonek na komórce obudziłby nawet zmarłego. Klsák jest z wykształcenia archeologiem i od wielu lat kieruje „Stowarzyszeniem na rzecz rozwoju regionu karlowarskiego”. Od pięciu miesięcy piastuje urząd zastępcy burmistrza. Nowe stanowisko zawdzięcza politycznemu trzęsieniu ziemi, wywołanemu przez Rosjan wypoczywających w Karlowych Warach. Przez ostatnie osiem lat w czeskim uzdrowisku, położonym pół godziny jazdy samochodem od granicy z Bawarią, rządziła wielka koalicja, złożona z centroprawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) i Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CSSD). Ich polityka tak zalazła mieszkańcom za skórę, że wybory samorządowe w październiku 2010 roku przyniosły spektakularne zwycięstwo koalicji złożonej z trzech inicjatyw obywatelskich i partii konserwatywnej TOP 09, założonej przez czeskiego szefa dyplomacji Karela Schwarzenberga. Nowi włodarze miasta opowiadają się przeciwko nadmiernemu liberalizmowi gospodarczemu uprawianemu przez poprzedników.
Autor: Klaus Brill