Przy okazji ostatniej podróży do Czech znowu rzuciły mi się w oczy rzędy szybek, które błyszczały przy głównych drogach. Domyśliłam się, że są to farmy słoneczne, ale dlaczego jest ich tak dużo? Czy faktycznie w Czechach jest więcej słońca, czy tylko więcej wiary, że ono świeci?
Z tym pytaniem zgłosiłam się do znajomego specjalisty w dziedzinie odnawialnych energii. Odpowiedź poniżej.
Czechach farmy słoneczne są bardzo popularne. Łączna moc elektrowni solarnych w Czechach przekracza 1 GW, jest więc wyższa niż w Polsce, która ma blisko 4 razy więcej mieszkańców. Jest to o tyle ciekawe, że średnie nasłonecznienie w Czechach jest minimalnie wyższe niż w Polsce, analogiczne do tego jakie mamy na Podkarpaciu czy Lubelszczyźnie. Odrobinę jaśniej jest w południowych Morawach.
Elektrownia słoneczna Vepřek
Od razu widać jednak, że my w Polsce widzimy głównie dni szare i dżdżyste, a Czesi dostrzegają piękna pogodę i szanse na rozwój. W tym wypadku ich optymizm okazał się jednak nieco na wyrost.
Od 2010 do 2014 roku obowiązywały bardzo wysokie dopłaty do zielonej energii. Dotacje przekroczyły 5 mld euro! Z tego blisko 65% zainwestowano w fotowoltaikę. W praktyce można było zbudować farmę fotowoltaiczną za darmo i sprzedać pochodzącą z niej energię, po gwarantowanych, wysokich stawkach. Super, prawda? Wszystko to z kieszeni podatników, nie tylko czeskich zresztą gdyż fundusze UE zostały tu również dobrze wykorzystane.
Elektrownia słoneczna České Skalici
Czechy stały się jednym z najlepiej wykorzystujących energię słoneczną państw w UE, co z pewnością jest godne pochwały, ale przyszło im za to słono dopłacić. Jak widać: nie wszystko słońce co się świeci. Czasami jest to kontrolka ostrzegawcza.
tekst MM
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.