Wciąż dostaję pytania od osób zainteresowanych podjęciem pracy w Republice Czeskiej. Niebywałe, że Czechy i tamtejszy rynek pracy tak ciągną Polaków. O tym, w jakich zawodach można zarobić w Czechach, mówi Artur Ragan, rzecznik prasowy agencji pracy tymczasowej Work Express.

W ubiegłym roku do pracy w Czechach rekrutowano spawaczy, górników, tokarzy, frezerów, elektryków, telemarketerów (tu znajomość języka jest konieczna), personelu hotelowego (pokojówek, kelnerów, recepcjonistów, kucharzy, a nawet pracowników administracyjnych) Nieliczne oferty były przeznaczone dla specjalistów ds. marketingu – tych szukały głównie spółki działające w obu krajach. Rzecz jasna obowiązkowa była co najmniej komunikatywna znajomość czeskiego. Interesujące są też oferty pracy dla pracowników kolejnictwa: maszynistów, elektryków lokomotyw itp.
Czy można tam zarobić dobre pieniądze, czy raczej zatrudnienie to traktować w kategoriach możliwości pracy w zawodzie?
– Przeciętne zarobki w Czechach to około 2 tysięcy zł. Jako, że stolica jest zawsze droższa – utrzymanie się w Pradze za tę kwotę wymaga niezłej gimnastyki, ale już w mniejszych miejscowościach powinno się udać.
Średnia stawka za godzinę pracy w branży produkcyjnej to 11 zł na rękę przez pierwsze 3 miesiące (w okresie próbnym), potem można liczyć na stawkę 18 zł – 21 zł. Bywa że stawka jest niższa, bo pracodawca refunduje część kosztów wyżywienia. To często spotykana forma w zatrudnianiu osób bez znajomości czeskiego, o niskich kwalifikacjach i niewielkim doświadczeniu.
Sektory, w których można znaleźć zatrudnienie, to automotive (Skoda i jej dostawcy), elektroniczna ( Panasonic, Siemens) oraz elektrotechniczna – praktycznie wszystkie stanowiska produkcyjne.
Rozważając pracę w Czechach warto pamiętać, że perspektywy tej gospodarki też nie są pewne – czeski eksport jest właściwie uzależniony od kondycji Unijnej (głównie niemieckiej) gospodarki. Jeśli ta zacznie zwalniać, odbije się to bezpośrednio na liczbie miejsc pracy u naszych południowych sąsiadów. I wtedy trzeba będzie wracać.
– Dość częste jest złudzenie Polaków wybierających pracę w Czechach: „czeski jest podobny do polskiego, więc nauka potrwa krótko”. Tak naprawdę, żeby komunikatywnie znać ten język i nie wywoływać np. irytacji klientów swoimi pomyłkami potrzebne jest 1,5 roku do 2 lat nauki. Paradoksalnie – właśnie podobieństwa językowe sprawiają mnóstwo kłopotów. Rozpoczęcie spotkania rekrutacyjnego od słów „szukam pracy” zapewne rozbawi naszych czeskich rozmówców, ale też błyskawicznie obnaży nieznajomość języka. „Szukam” to po czesku „hledam”, a tego pierwszego słowa, lepiej wśród kulturalnych Czechów nie używać.
– Czego jeszcze warto się wystrzegać?
– Inna „pułapka” to rzekome przyzwolenie na spożywanie alkoholu w godzinach pracy. Jedno małe piwo do obiadu jest tolerowane, natomiast biada tym, którzy ulegną temu złudzeniu i przyjdą do pracy „wczorajsi” lub po prostu pod wpływem.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.