Najlepsza restauracja w Ostrawie – Restaurace u Dvořáčků

Poprzedni wpis na blogu o Cieszynie był oczywiście ironią, szkoda, że niektórzy z Was zupełnie tego nie zrozumieli. Dziwią mnie też pytania pod wpisem typu: Właśnie się tam wybieram, co ciekawego można zobaczyć? No właśnie to, co w tekście. Ale tym razem wpis będzie traktował o mieście, w którym przez jakiś czas mieszkałem i pracowałem. Chętnie też tam wracam o czym za chwilę Was przekonam.

Ostrawa z tymi wszystkimi swoimi kontrastami jest bardzo ciekawym miastem. Jest nieoczywista – co chwila zmienia się architektura i krajobraz. Od przemysłowych rejonów przez komunistyczne zabudowania do zielonych rejonów Śląskiej Ostrawy. Wpisów o tym mieście poczyniłem już sporo dlatego teraz skupię się na opisaniu najlepszej według mnie restauracji w jakiej byłem.

IMG_2442

Restaurace u Dvořáčků na ulicy. Hladnovskiej 19 odwiedziłem po raz pierwszy pięć lat temu. Wtedy zaskoczył mnie wystrój: wypchane dziki, kaczki i lisy wiszące na ścianach. Od tego czasu nic się tam nie zmieniło. Jedzenie wciąż jest smaczne, piwo i kofola z kija są zimne, a obsługa nienaganna. Kelnerzy tam pracujący obsługują tak, jak to widziałem w filmie „Kelner, płacić!”: elegancko, z powagą i szacunkiem. Są szybcy, dokładni, kulturalni i co najważniejsze – niewidzialni. Jeszcze nigdzie nie byłem tak obsługiwany. Pięć lat temu zrobił na mnie wrażenie pan Martin Mareček (przynajmniej tak było napisane na paragonie). Łysawy facet przed czterdziestką w służbowym czarno-zielonym stroju. Po pięciu latach wygląda i podaje zupę w ten sam sposób jak kiedyś. Ustalone i niezmienne standardy – to jest to, co najbardziej podoba mi się w knajpach.

IMG_2460

Z racji tego, że knajpa leży na uboczu, nie spotkałem tam ani jednego Polaka. O dziwo, kelnerzy starają się mówić po polsku. Jednak, gdy tak rozkosznie wymawiają polskie słowa znika ta ich dostojność. Jest to miły ukłon w naszą stronę.

Restauracja nie jest najtańszą w Ostrawie, ale ceny nie wypalają oczu i mózgu. Dania podawane są bardzo szybko, tak szybko, że nawet nie było czasu nacieszyć się darmowym Wi-Fi. Świeżo i sycąco. Menu to czeska klasyka: svičkova czy vepřo-knedlo-zelo. Spory wybór zup i dań głównych. Według mnie najlepsza jest jednak czosnkowa. Stopień intensywności czosnku jest idealny. Czasem się zdarza, że zupy czosnkowe są mdłe lub zbyt aromatyczne. Grzanki u Dvořáčků są chrupiące, a ser ciągnący. Dla mnie zupa idealna.

Dania główne, które zamówiliśmy (vepřo-knedlo-zelo) smakowały tak samo jak pięć lat temu. Porcje słuszne. Knedliki bramborowe, ale nie mam pewności czy domowe. Bez zastrzeżeń. Zresztą zobaczcie sami. Zachęcam do wypróbowania pozostałych pozycji z karty. Mam nadzieję, że nikt nie będzie zawiedziony. Na koniec zjedliśmy jeszcze deser czyli gorące maliny z lodami.

Gdy tylko zasiądziecie przy stoliku waszym oczom ukażą się domowe chipsy. Są smaczne, ale kosztują 25 koron. Kwota zostanie wam doliczona do rachunku. Nie ma za to dopłaty za obsługę, jednak aż głupio jest nie dać napiwku. Pamiętajcie o tym.

Po obiedzie był jeszcze czas na wizytę w Pivovarskym Domku. Szeroki wybór piw z różnych zakątków Republiki Czeskiej i świata. Klika z nich wziąłem do Warszawy.

IMG_2434

Cieszyn, Štramberk i Ostrawa – jak nie znudzić się na Śląsku Cieszyńskim

Zakończył się kolejny tydzień urlopu. Nie ma roku, aby Czechofil nie pojawił się w dwóch miejscach: Pradze i Cieszynie. Stolicę Czech odwiedzam ze względu na znajomych, a to piękne graniczne miasteczko ze względu na jego położenie. Sprawdzając historię bloga zauważyłem, że wpisów o Cieszynie zrobiłem już kilka. Co napisać nowego? Czy jest jeszcze coś co Was zainteresuje?

Niektórzy jeżdżą co roku na przykład do Egiptu. Ludzi ciągną wybrane miejsca, z którymi mamy miłe wspomnienia. Ja wybieram Cieszyn. Tym, co mnie przyciąga na Śląsk Cieszyński są na pewno ludzie. I ten ich powolny tryb życia. Wszak „miastowe tego nie mają i spokoju tu szukają”. Także wolno snujący się urokliwymi uliczkami ludzie, bawiący się w pubach na kampusie studenci i uśmiechnięte ekspedientki – tego nie znajdziesz w metropolii.

Cieszyn: tu czeskie piwo upija bardziej

 

Zatrzymałem się w Hostel nazwanym 3 Bros’ Hostel na cześć  legendy o Trzech Braciach, założycielach miasta. Właściciel i zawiadowca miejsca Mariusz (notabene wszyscy wielcy Mariusze, których znam to czechofile) to zakręcony i młody człowiek, który wziął sobie za zadanie rozpropagowanie ideologii podróżowania grupowego. Nie ma nic lepszego niż paczka znajomych pijąca Brackie w Cieszyńskiej Wenecji*. Żeby wspólna sielanka trwała nawet po zamknięciu lokali, w 3 Bros’ Hostel urządzono wspólną kuchnię, w której można pić piwo kontynuując biesiadowanie. Górna półka lodówki hostelowej mieści lokalne piwa, a nawet wina. W czasie mojej obecności Hostel odwiedzili goście z Kanady, a nawet Australii. Niesłychane, że goście z tak daleka odwiedzają Cieszyn. Wynajmują oni zwykle pokoje wieloosobowe, dlatego czują się swobodnie wśród swoich znajomych. O dziwo, nawet podczas pełnego obłożenia, w hostelu jest cicho i da się wypocząć po podróżniczych wojażach.

A tych było sporo. Po trzech dniach zwiedzania stopy odmówiły mi niestety posłuszeństwa. Pewnie dlatego, że pokusiłem się o chodzenie po szczytach Beskidów. Strome cieszyńskie uliczki też zrobiły swoje. Szczytem mojej głupoty okazała się próba zdobycia polskiego brzegu Olzy – nieosiągalnego, jak się okazało, dla zwykłych śmiertelników. Zachciało mi się iść wzdłuż brzegu aż do momentu, jak Olza przestaje być rzeką graniczną a granica wcina się w ląd w okolicach Trzyńca. To był najgłupszy pomysł, na jaki mogłem wpaść. Zarośnięte chaszczami i niezwykle nieprzyjazne brzegi nie dopuszczą nikogo. Zastanawiam się czy w czasie zamkniętych granic ktokolwiek próbował przejść granicę w takich warunkach.

Štramberk

Spacer wzdłuż Olzy to był dopiero przedsmak tego, co mnie czekało następnego dnia. Wyprawa do Štramberku to był główny punkt tegorocznego urlopu. Nie było mnie tam już ponad cztery lata. I oczywiście nic się nie zmieniło: zadbane kamieniczki, zimne piwo i niezwykle sympatyczni Czesi. W  Štramberku można zjeść smacznie i tanio. Ponadto można też skosztować lokalnego piwa. Ważnym punktem programu jest również zaopatrzenie się w korzenny przysmak jakim są Štramberskie Uszy*.

Ale żeby dostać się do tego ukrytego między beskidzkimi szczytami miasteczka, trzeba pokonać kilkadziesiąt kilometrów pociągiem. Z Czeskiego Cieszyna wystarczy pojechać pociągiem do miasta Studenka, a tam przesiąść się w wagon motorowy serii 810 – produkowane od 1975 roku w fabryce Vagonka Studénka jeżdżą do dziś i stanowią nie lada lokalną atrakcję. Czułem się jak bohater filmu „Slunce, seno, jahody”. Naprawdę warto wybrać się w podróż trasą Studenka – Veřovice i przenieść się w czasie. Po drodze widziałem ładne miasteczko Příbor oraz obleśne komunistyczne Kopřivnice, które słyną z fabryki Tatry. Widać ją jednak z pociągu, nie warto więc nawet wysiadać.

Ostrawa

Przy okazji okazało się, że w modzie są wciąż fryzury na czeskiego piłkarza. W 2014 roku tego typu fryzurę miał na sobie kierownik pociągu, ale również rzesza taksówkarzy i obywateli Czeskiego Cieszyna i Ostrawy.

20140522_164343

Jeśli chodzi zaś o Ostrawę, jest to idealne miejsce, aby zobaczyć cały przekrój czeskiego społeczeństwa. Nie wspominam tutaj o ogromie Romów, którzy wręcz zalewają to przygraniczne miasto. Dla nowych przybyszów jest to widok na pewno przerażający i powodujący bezwarunkowy odruch przyciskania do siebie torebki. Wydaje mi się, że z każdym rokiem Cyganów w Ostrawie widzę coraz więcej. Są bardzo hałaśliwi i wiecznie się uśmiechają – aż tak dobrze się im powodzi? Oprócz dziesiątek tysięcy Romów zauważymy też kilku Czechów. Moda w mieście Ostrawa zatrzymała się na epoce warszawskiego Stadionu X-lecia. Kolorowe i pasiaste bluzki z poliestru (ten zapach) oraz sandały ze skarpetami. Wizerunek Czechów z Ostrawy różni się diametralnie od tych widzianych w Pradze. Kobiety z dwukolorowymi włosami (miks mlecznobiałego i kruczoczarnego) a mężczyźni otyli i szczerbaci. Młodzież rozmaita: jedni modni i schludni, pozostali tandetni i wyglądający jakby zatrzymali się w czasie. Warto przyjechać i zobaczyć ten lokalny folklor (patrz zdjęcie). Choć przeżyjemy szok, nie trzeba bać się o swoje zdrowie – Ostrawa jest dość bezpiecznym miastem. Warunek: nie wychodź na miasto po 22:00. Zresztą i tak nie ma po co – oprócz imprezowej ulicy Stodolni, nic się tu nie dzieje. W trakcie weekendu ulice są wymarłe, a tramwaje jeżdżą puste. Jedyny ratunek na nudę to centrum Handlowe Nową Karoliną nazwane, w gruncie rzeczy bardzo fajne.

Czeski Cieszyn

Wieczory spędzałem po obu stronach Cieszyna. W tym Czeskim można (ale nie trzeba) wybrać się do Restauracji u Huberta. To kultowe miejsce w przypadku początkujących czechofilów odwiedza się na własną odpowiedzialność. To, co urzeka starych czechofilów (ten klimat starej hospody, pianka na piwie) może bardzo wystraszyć nowicjuszy. Obskurne ściany i wygląd speluny – tak to miejsce jest określane, przez tych, którzy nie przywykli to wyglądu tradycyjnych czeskich hospudek. To samo tyczy się knajpy w budynku dworca w Czeskim Cieszynie czy też restauracji  Hotelu Piast. Ta ostatnia zresztą to relikt poprzedniej epoki – choć czysto i schludnie, to jednak martwo, cicho i tak nijak. Na pierwszy raz znajomych można zabrać do Da Capo (pizzeria oraz czeska kuchnia) czy też pobliskiej Siódemki. Tradycyjna czeska kuchnia do spróbowania jeszcze w Restauracji U Dzika czy tez w Restauracji na Brandyse. Najsympatyczniejsza według mnie jest Restauracja Sikorák w Parku Adama Sikory po czeskiej stronie Olzy. Do Colors na Hlavní tříde nie chodźcie – barmani tam oszukują i są strasznie irytujący.

Gdy pozostało Ci jeszcze kilka dni urlopu w zapasie, możesz wybrać się jeszcze do pobliskiej Opawy. Mieszkając rok na Śląsku Cieszyńskim udało mi się zwiedzić wszystkie te okoliczne miejsca, dlatego teraz pozwolę sobie wkleić jedynie linki.

Štramberk / Cieszyn / Cieszyn 2 / 

Ostrawa / Opawa / Hradec nad Moravicí

 

Ostrawa wczoraj i dziś

Czytelnik Artur podesłał mi ciekawy link, w którym były umieszczone zdjęcia ostrawskich tramwajów w latach 1985-1986. Pomyślałem, że to świetna okazja, by dzięki tym zdjęciom przenieść się w czasie i zobaczyć jak wyglądała Ostrawa niespełna 30 lat temu. Pokusiłem się również odnaleźć pokazane miejsca w google-maps. Co prawda nie było technicznych możliwości by znaleźć się dokładnie w miejscu ujęcia, ale myślę, że nie będziecie zawiedzeni! Poniżej link do starych zdjęć Ostrawy. Jeśli macie aktualne bądź stare zdjęcia Ostrawy wyślijcie je do mnie. Miłego oglądania!

1. Ostrawa Poruba

Ostrava Poruba Vřesinská, 1985
Ostrava Poruba Vřesinská, 1985
Ostrava Poruba Vřesinská, 2013
Ostrava Poruba Vřesinská, 2013

2. Ostrawa Hlavní Nádraží

Hlavní Nádraží, Ostrawa 1985 rok.
Hlavní Nádraží, Ostrawa 1985 rok.

 

Hlavní Nádraží, Ostrawa 2013 rok
Hlavní Nádraží, Ostrawa 2013 rok

3. Ostrawa Nádraží Ostrava-Svinov

Nádraží Ostrava-Svinov 1985
Nádraží Ostrava-Svinov 1985

 

Nádraží Ostrava-Svinov, 2013
Nádraží Ostrava-Svinov, 2013

 

Nádraží Ostrava-Svinov 1985
Nádraží Ostrava-Svinov 1985

 

Nádraží Ostrava-Svinov 2013
Nádraží Ostrava-Svinov 2013

 

4. Ostrawa Dubina

Ostrava Dubina 1985 rok.
Ostrawa Dubina 1985 rok.
Ostrawa Dubina, 2013 rok.
Ostrawa Dubina, 2013 rok.

5. Ostrawa Vitkovice

Ostrawa Vitkowice, 1986
Ostrawa Vitkowice, 1986

 

Ostrawa Vitkovice, 2013
Ostrawa Vitkovice, 2013

LINK DO POZOSTAŁYCH ZDJĘĆ

 

Ostrawa pozwała państwo czeskie za smog

Po trzech latach od złożenia wniosku przed praskim sądem rusza niecodzienny proces. Miasto Ostrawa pozwało Republikę Czeską za smog. Magistrat twierdzi, że państwo nic nie robi, aby poprawić sytuację najbardziej zanieczyszczonego regionu w kraju.
smog
„Ostrawa to nie Azja, która rządu nie interesuje. Jestem przekonany i mogę udowodnić, że rząd nie podejmuje wystarczających działań, w związku z tym przedmiot pozwu jest nadal aktualny” – mówi burmistrz Ostrawy Petr Kajnar. Uważa on, że państwo, które dysponuje miliardami koron na ochronę środowiska, nie może ograniczyć się do przeznaczenia kilku milionów na wymianę kotłów. 

W rozmowie z czeskim radiem Kajnar powiedział, że „poprawa stanu środowiska naturalnego oznacza współpracę różnych rządowych organów takich jak ministerstwa transportu, środowiska czy spraw zagranicznych, które musi zająć się wpływem Polski, a jest on bardzo duży – jeśli nie największy”. „To wszystko to są rzeczy, którymi miasto nie może się zająć” – podkreślił. 

Samorządowcom nie podoba się też brak możliwości kontroli tego, czym opalane są przydomowe kotłownie. 

Tymczasem ministerstwo środowiska uważa, że jakość powietrza w okolicach Ostrawy się poprawia. Jednocześnie przypomina, że już teraz realizowane są projekty dotujące wymiany kotłów grzewczych czy redukcję emisji pyłów przez huty, a także prowadzone są rozmowy ze stroną polską. Jan Kuzel z departamentu ochrony powietrza ministerstwa środowiska uważa, że problem nie jest czarno-biały, a wina leży także po stronie Ostrawy. 

„Z naszego punktu widzenia pozew jest nieadekwatny i nieuzasadniony. Jest to jedynie efekt walki politycznej, jaka toczyła się przed wyborami w 2010 roku. Ministerstwo środowiska od wielu lat pracuje na rzecz kraju morawsko-śląskiego, aby się tam łatwiej oddychało” – wyjaśnił. 

Latem udało się Czechom uzyskać z funduszy unijnych 1,1 miliarda koron na zmniejszenie emisji pyłów w trzynieckich zakładach metalurgicznych ArcelorMittal. Z kolei w ramach programu indywidualnej wymiany kotłów grzewczych mieszkańcy regionu wykorzystali już ponad 160 milionów koron. 

Za pierwszym podejściem miejski sąd odrzucił pozew Ostrawy, jednak decyzją Sądu Najwyższego sprawa wróciła na wokandę. Jeżeli państwo przegra proces, prawdopodobnie otworzy to obywatelom drogę do starania się o odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu powstały w wyniku wysokiego zanieczyszczenia. Kraj morawsko-śląski jest obecnie najbardziej zanieczyszczonym regionem w Czechach. Wynika to z wysokiego uprzemysłowienia tych terenów oraz przestarzałych technologii wykorzystywanych zarówno w przemyśle, jak i przy ogrzewaniu domów prywatnych. 

Z Pragi Tomasz Dawid Jędruchów 

Trzej przewoźnicy, jeden bilet – rewolucja na czeskich torach?

Dwaj prywatni przewoźnicy oraz jeden państwowy w końcu przerywają milczenie i zasiadają do stołu by dyskutować nad honorowaniem wszystkich biletów w swoich pojazdach. To, co w Polsce jest wciąż nierealnym marzeniem, w Czechach może stać się rzeczywistością.

foto: idnes.cz
foto: idnes.cz

 

Do tej pory podróż z Pragi do Opawy wymagała zakupu dwóch biletów: jeden na Leo Express a drugi na Czeskie Koleje. Teraz ma się to zmienić. Właściciele trzech przewoźników w końcu chcą się dogadać i dogodzić pasażerom w Republice Czeskiej. Teraz nikt nie będzie musiał czekać dwie godziny na pociąg – będzie mógł wsiąść w każdy, który akurat podjedzie.

Aby móc honorować wszystkie bilety, trzeba najpierw połączyć systemy rezerwacyjne trzech przewoźników. Wszyscy właściciele zapewniają jednak, że uda im się to zrobić bardzo szybko.

Skąd taka zmiana?

Ministerstwo Transportu już od dłuższego czasu naciskało, żeby ten pomysł wszedł w życie, jednak bezskutecznie. Teraz okazało się, że możliwe jest wejście na czeski rynek kolejnego prywatnego przewoźnika, co wystraszyło władze firm przewozowych.

Ulga dla pasażerów?

Na pewno wielkim udogodnieniem będzie możliwość rezerwowania biletu na danym odcinku, a nie na danego przewoźnika. Na niekorzyść będzie przemawiał fakt zrównania cen biletów na odcinku Ostrawa-Praga, który obsługują wszyscy trzej przewoźnicy.  

źródło: idnes.cz

Polska sex-maszyna przyjechała do Pragi by współżyć z połową Czech

Anna Lisewska (21 l.) która chce pobić seksualny rekord świata, właśnie zawitała do Pragi. Każdy kto chce przyczynić się do pobicia rekordu ma szansę zrobić to dziś w klubie LuckyLucky w Pradze.

s1

Wizyta rozwiązłej Polski w Pradze zapowiadana była przez czeskie tabloidy od dawna. Oprócz publikowania jej zdjęć i informowania czytelników o preferencjach seksualnych Polki, mogliśmy również zapoznać się ze stroną wydarzenia na Facebooku. Najbardziej interesujące okazały się jednak mini wywiady z Anną Lisewską, w których błyszczała wręcz elokwencją.

Marzeniem Polski jest obcowanie ze stoma tysiącami mężczyzn. Jak obiecują organizatorzy, w klubie podczas „sex maratonu z Anią” ma panować „dzika atmosfera”. Wstęp do klubu będzie kosztował 300 koron. Każdy mężczyzna, który będzie „czysty” i będzie miał na sobie kondom, będzie mógł z Polką współżyć. Jak informuje właściciel klubu, dziewczyny będą mogły popatrzeć na przebieg maratonu za darmo. Przygotowano nawet specjalne posłanie.  

I choć sama Anna zbyt urodziwa nie jest, klub liczy na gromadne przybycie mężczyzn w piątkowy wieczór.  

s2AKTUALIZACJA:

Akcja okazała się niewypałem. Podobno Anna nie wzbudziła prawie żadnego zainteresowania. Według czeskich tabloidów znalazło się jedynie dwóch chętnych. Zdjęcia z imprezy dostępne w internecie.

 

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑