Zainspirowany Osobistym przewodnikiem po Pradze autorstwa Mariusza Szczygła przedstawiam kilka moich ulubionych miejsc w Pradze.
Czy o Czechach pisze się dobrze albo wcale? Spotkanie z Michałem Zabłockim
Główna Księgarnia Naukowa im. B. Prusa zorganizowała pod koniec października Tydzień Czeski, dzięki któremu udało mi się wreszcie być na spotkaniu z autorem książki „To nie jest raj”, panem Michałem Zabłockim. Czytaj dalej „Czy o Czechach pisze się dobrze albo wcale? Spotkanie z Michałem Zabłockim”
Brno w grudniu pachnie Turbomoštem
„Jak będziesz na jarmarku, to oczywiście musisz spróbować Turbomoštu.”- powiedział mój znajomy zapytany, jakie są atrakcje zimą w Brnie. Odpowiedziałam- „Oczywiście”. Nie mając zielonego pojęcia czym jest Turbomošt. Czytaj dalej „Brno w grudniu pachnie Turbomoštem”
Jarmark Bożonarodzeniowy w Brnie
Dziś mija tydzień, jak dojechałam do Brna, żeby zobaczyć, jak wygląda słynny Brneński Jarmark Bożonarodzeniowy. Trochę tęsknię, ale rozgrzeję się zaraz polską wersją drinka o pięknej nazwie Jablečná Víla (Jabłkowa Wróżka). Czytaj dalej „Jarmark Bożonarodzeniowy w Brnie”
Idealna książka do piwa- Spieniona historia Europy
„Spieniona historia Europy” autorstwa Rissanen Mika i Tahvanainen Juhato to 24 historie o wydarzeniach historycznych lub zjawiskach, na które wpływ miało piwo lub browary. Czytaj dalej „Idealna książka do piwa- Spieniona historia Europy”
Trzeboń – mała mieścinka, ale jaka ładna!
Południowe Czechy nie przypominają ani Pragi, ani bardziej znanych u nas w kraju Moraw. Wydają się bardziej senne, prowincjonalne, ale też wyjątkowo zadbane. Trzeboń nie jest tam największym miastem, czy stolicą regionu. Leży bardzo blisko granicy Austrii, nieco na wschód od Czeskich Budziejowic. A jednak warto spędzić w nim choćby jeden dzień, delektując się kupionym bezpośrednio w browarze piwem Bohemia Regent.
Karp z piwnym brzuszkiem
Miasteczko najbardziej znane jest z piwa i karpi. W zabytkowym browarze powstaje jedno z najbardziej znanych czeskich piw. Pozostałymi po warzeniu resztkami karmi się natomiast karpie w potężnym zalewie o oryginalnej nazwie Świat. Mieszkańcy żartują, że można obejść świat nie wychodząc z Trzeboni. Trudno jednak zrobić to nie zatrzymując się po drodze na doskonale przyrządzona rybkę. Wypasione na słodzie karpiki można znaleźć w kilkunastu restauracyjkach.
Film Ani? Nie. AniFilm!
W maju przez tydzień, spokojny zazwyczaj Trzeboń pęka w szwach. Na Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych ANIFILM przyjeżdżają goście z połowy Europy . Na miejskim rynku pojawiają się krzesełka, ławeczki i spory ekran, na którym codziennie można zobaczyć kilka kreskówek. W okolicznych knajpkach są wówczas kameralne koncerty i pokazy związane z branżą. W cieniu imprezy Wyszehradzkie Forum Animacji obraduje nad kolejnymi produkcjami. Jest głośno i gwarnie, a w dalszym ciągu czysto. Wiedząc jak wyglądają miasta w czasie festiwali i tuż po nich, nie sposób tego nie zauważyć.
Po prostu ładnie
W czasie roku odbywa się tu kilka cyklicznych imprez organizowanych przez miasto, browar lub karpiarzy. Na ogół jest jednak spokojnie, a po Trzeboniu bardzo przyjemnie się spaceruje. Starówka to ciasno przytulone do siebie kamienice rozciągające się na kilka przecznic od rynku. Bezpośrednio obok niej są budynki browaru, zamek i zejście nad staw Świat. Myszkując po zaułkach można natknąć się na poukrywane w różnych miejscach zabytki i pomniki jak ten przedstawiający wyłaniającą się z wody kobietę w ciąży. Jedyne co nie pasuje do obrazu miasteczka to przepływająca przez nie rdzawo-ruda rzeczka. Wszystko poza nią daje obraz iście sielskiego, zadbanego miasteczka.
Czeskie miejsca w Polsce
Czechofilizm w Polsce ma się dobrze. Powstają coraz to nowe miejsca, które stanowią odpowiedź na tęsknotę za hermelinem i dobrym piwem.
Kiedy parę lat temu po powrocie z Pragi szukałam w Warszawie miejsca, gdzie można byłoby zjeść dobrego houskovego knedlika, dzięki temu znalazłam Czeską Basztę. Chociaż do tej pory nie mają tam kuchni z prawdziwego zdarzenia, to klimat tego miejsca na pewno zabiera mnie na chwilę do Czech. Przez długi czas to było jedyne takie miejsce, ale potem nastąpiła piwna rewolucja i jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać w stolicy multitapy, w których można się napić przynajmniej dobrego piwa.
W Warszawie co prawda mamy co najmniej 7 miejsc z „czeskim” w nazwie, ale czy Czechofilia dotknęła jedynie stolicę? Na szczęście nie. Z Waszych postów widać, że macie swoje ulubione miejsca także poza centrum Polski. Nie we wszystkich miejscach byłam i nie zawsze „czeski” w szyldzie skutkuje czeskim klimatem na miejscu- tak moim zdaniem jest np. w Czeskim Filmie we Wrocławiu, gdzie nazwa chyba jednak odnosi się do powiedzenia „czeski film- nikt nic nie wie”, a nie do Republiki Czeskiej. Podają tam pierogi, grzane (sic!) piwo… Nic szczególnego.
Bardzo dobrze wspominam wizytę w Czeskiej Pivnicy w Lublinie. Było to ze 2 lata temu, ale byłam pod dużym wrażeniem ich smaženecho sýra. Smakował niemal jak w Pradze.
Poniżej udostępniam mapę czeskich miejsc, które zaproponowali Czechofile na naszym facebooku:
Jeśli uważacie, że coś wartego wspomnienia zostało pominięte zachęcam do komentowania wyborów na facebooku Jestem Czechofilem.
Co z knedlikiem? Nigdzie w Polsce nie znalazłam tego smaku, który jest dostępny niemal w każdej czeskiej restauracji i hospodzie…
Czeska Holka
Chaos i burdel czyli jak Czech widzi Warszawę
Chociaż mój kolega Czech wyjechał z Warszawy już we wtorek, dopiero teraz mam siłę by napisać o tej ważnej wizycie słów kilka. Opóźnienie spowodowane jest faktem, iż musiało minąć aż kilka dni by moje siły umysłowe wróciły do siebie po tylu dniach ciągłej imprezy.
#1: dojazd
Podróżujący z Pragi do Warszawy (i odwrotnie) nie mają lekko. Do wyboru jest pociąg, autobus oraz samolot. Nikt o zdrowych zmysłach zarabiający jak przeciętny Polak nie wybierze samolotu. Pozostaje PolskiBus (odpowiednio wczesna rezerwacja to koszt 20 PLN w jedną stronę) lub pociąg. Podróż w obu przypadkach jest długa i męcząca. Ale cóż począć, gdy tak kocha się Pragę? Jakub wybrał czerwony bus i już na przystanku we Wrocławiu wiedział, że to nie była mądra decyzja. Chciał wysiąść i uciec na dworzec PKP by przyjechać do Warszawy pozornie wygodniejszym pociągiem. Pozornie, bo ten również telepie się do stolicy aż 5 godzin! Przynajmniej dworzec Metro Młociny wygląda reprezentacyjnie i połączone jest z nowocześnie wyglądającym metrem. Ocena dojazdu na 3 z plusem.
#2: jaka jest ta Warszawa?
Wyjście z metra w Centrum i od razu widok na Pałac Kultury i warszawski Manhattan. Stanie i wpatrywanie się we wspomniane budowle przez dziesięć minut przyprawiało mnie o mdłości. No, ale cóż skoro „w Pradze my tego nie mamy”. Jak się później okazało Kuby nie interesuje odbudowana pieczołowicie po wojnie starówka: gdy mieszka się w centrum Pragi tego typu zabudowę ma się na co dzień.
„Praga jest jak skansen zorganizowany jedynie dla rzeczy turystów. Tutaj normalni ludzie nie mają czego szukać – jest to jak wesołe miasteczko, które kręci się szlakami od Vaclavaka przez Most Karola i Hradczany. Ludzie niczym zombie idą beznamiętnie tym szlakiem zahaczając o sklepiki i kawiarnie, które nie są w czeskich rękach i ani korona nie skapnie z tego dla Czechów. A poza tym i tak żadnego normalnego czeskiego przedsiębiorcę nie stać by płacić tak nieludzkie stawki za wynajem przy tym turystycznym trakcie”.
„Warszawa mi się podoba – macie tutaj taki specyficzny nieład i chaos. Nic nie jest zorganizowane, wszystko się zaprzecza i wyklucza. Tunele nie łączą się ze sobą, chodniki kończą się ślepo. Tutaj trzeba nauczyć się żyć. Ale z racji tego, że to wszystko jest inne niż w Pradze czy Wiedniu, właśnie dlatego mi się podoba”.
Trzy godziny później na „patelni” w godzinie największego szczytu:
„Boże, jak można tak łazić i krążyć przez te tunele, tu nawet przejść się nie da. I wciąż są czerwone światła, nawet autobus nie jedzie płynnie. Nie wspominając już o SKM, która szybkość ma tylko w nazwie”. Warszawa to stan umysłu.
#3: zwiedzanie
Co pokazać Czechowi skoro nie mamy hospudek (zamiast tego bary mleczne, które w Czechach nazywane są jidelnami), taniego piwa („Wy Polacy musicie napić się w domu, bo nikt normalny nie wyda 10 PLN za pół litra piwa w knajpie”), a stare miasto i inne zabytki go nie interesują? Oto jest pytanie. Okazało się, że najbardziej przyciąga to, czego już nie ma. Pawiak, tereny byłego getta i mury, które po nim pozostały to był hit tego wyjazdu. Na ul. Chłodnej historia sama wychodzi z ulic (dosłownie). Nie sądziłem, że mi również tak się to będzie podobać.
Podczas zwiedzania (spacery ulicami i oczywiście jazda kochanym ZTM) okazało się, że warszawiaków można podzielić na dwie grupy: „przesadnie wylaszczona młodzież” i „starsi wyglądający jak robole czy żule ubrani bez gustu i pojęcia”. Patrząc na ilość słoików w Warszawie można by wręcz powiedzieć, że był to nawet przekrój polskiego społeczeństwa! Wspomniałem, że tak samo wyglądają ludzie w Ostrawie – „Ostrawa to jeszcze inna bajka”. Ciężko nie przyznać „Kubovi” racji.
#4: clubbing
Wspomniany przekrój polskiego społeczeństwa najlepiej podkreśla sytuacja zastana w warszawskich klubach: tutaj są miejsca dla zapatrzonych w siebie lanserów oraz z drugiej strony swojskiej grupy młodych fanów disco-polo z szerokimi karkami. Nie ważne gdzie wylądujesz – pijany będziesz tak samo. To, że Polacy piją wódkę na umór jest chyba najgorszym przykładem naszej kultury picia. Trzymanie się ścian i łapanie się podłogi to najłagodniejsze z zachowań. Trzeba mieć oczy dookoła głowy.
#5: duma narodowa
Najciekawsze na koniec. Nie jeden raz słyszałem, że Czesi to tchórze, nic sobą nie reprezentują. Najlepiej jest „wpuścić” Czecha w towarzystwo na domówce, krzyknąć od progu: „Uwaga, to Czech” i czekać, aż zwierzyna rzuci się na przynętę. Ilość stereotypowych opinii jaka padnie na temat Czechów w ciągu minuty przyprawia o łysienie. A zwłaszcza mężczyznom nie jest ono wskazane. Nie mogłem tego słuchać, postanowiłem się napić. Tym większe było moje zdziwienie, gdy Jakub stwierdził, że on Czechem nie jest, a jedynie na terenie Czech się urodził. To fakt, nie zawsze dla wszystkich narodowość określa miejsce urodzenia… To tak jest, że jeden Czech nie ma dobrej opinii o drugim Czechu. Tak samo jest zresztą z Polakami – w tej materii akurat niczym się nie różnimy. Czarę goryczy przelały jednak „obchody” święta 11 listopada w Polsce – tak bardzo nie chciałem, aby Kuba zobaczył te wzajemne obrzucanie się płytą chodnikową, że nakazałem mu opuścić Warszawę już o 7:00 tegoż dnia. Nich Polacy obrzucają się co najwyżej wyzwiskami, a płyty chodnikowe i wiaty przystankowe zostawią w spokoju. Nawet jeśli czyniła to grupa 200 kiboli, nie robi to nam, Polakom dobrej opinii wśród gości zza granicy.
Czesi warzą piwo w kadziach z Chin
Nastały ciężkie czasy nawet dla czeskich browarów. Chińskie kadzie szturmem wdarły się na rynek: są znacznie tańsze, jednak ich jakość nie powala na kolana.
Chińczycy kopiują już wszystko. Na pierwszy rzut oka rozpoznam od jakiej znanej marki skopiowane są ich wzory – mówi szef związku czeskich browarników Jan Šuráň. Całe wyposażenie browaru wyprodukowane w Chinach ma kilkanaście browarów w Czeskiej Republice, jednak osobne części sprowadzane z Państwa Środka mają już dziesiątki.
A praca na chińskim sprzęcie nie należny do najłatwiejszych. Trzeba wszystkie miary przeliczać z chińskich jednostek na te używane w Czechach. Odczytywanie chińskiego sacharymetru to nie lada wyczyn! – informuje Marek Pietoň z ostrawskiego browaru.
Dlaczego więc wybiera się chińskie produkty?
Najważniejszym kryterium przy wyborze sprzętu jest cena. Mały powstający bądź dopiero rozwijający się browar wybierając chińskie odpowiedniki może na wstępie oszczędzić nawet 40 proc. w porównaniu z kadziami z Niemiec czy Austrii. A kwoty są niemałe: samo wyposażenie browaru to koszt nawet pięciu milionów koron.
Specjaliści przyznają jednak, że lepiej zainwestować w porządny i sprawdzony sprzęt, gdyż koszt ciągłych napraw dorówna naszym oszczędnościom. Piwowar przy chińskim sprzęcie musi włożyć w proces warzenia piwa mnóstwo siły, aby mogło ono konkurować z największymi uznanymi markami.
Chińczycy zapewne będą wysyłać do Czech kolejne urządzenia i naczynia, gdyż nowe browary powstają jak grzyby po deszczu. Roczna sprzedaż piwa w republice sięga 18 milionów hektolitrów. Małe browary dzięki produktom z Chin mogą zacząć zarabiać bardzo szybko.
Zakaz picia alkoholu w centrum Pragi
Centrum Pragi będzie wkrótce oblepione plakatami informującymi o tym, iż spożywanie alkoholu w ścisłym centrum stolicy Czech jest zakazane. Najpierw informacje o zakazie będą umieszczone na słupach ogłoszeniowych, z czasem turyści będą mogli wypatrzeć tablice również na budynkach.
Napis po czesku i angielsku ma informować turystów, że znajdują się w strefie, w której spożywanie alkoholu na powietrzu jest zakazane. Takie tablice to świetny sposób na dotarcie do rzeszy przyjezdnych osób, które w ogóle nie zdają sobie sprawy, że kilka miesięcy temu zmieniło się prawo w tym zakresie. Władze dzielnicy Praha 1 wynajęły 20 miejsc, w których będą naklejone informacje. Będą to na przykład miejsca koło latarni bądź też billboardy. Znajdą się na pewno w okolicach ulic Długiej oraz Kozí. Miesięczny koszt wynajmu powierzchni reklamowych to 20 tysięcy koron.
Praha 1 wciąż czeka na decyzję konserwatora zabytków, który pozwoli na zawieszenie specjalnych tablic z zakazami na kamienicach. Poza tym władze dzielnicy chcą przygotować specjalną wersję map Pragi, w których oprócz atrakcji i zabytków turyści znajdą informację o zakazie picia alkoholu w miejscach publicznych. Mapy te mają być dostępne w hotelach i pensjonatach.
Na chwilę obecną wspomniane tablice są sposobem wyciszenia ulic Prahy 1, które zapełniają się głośnymi turystami. Jeżeli te nie zdadzą swojej roli, Praha 1 będzie wnioskować o nakaz zamykania pubów i klubów o godzinie 22:00.
Koniec afery alkoholowej?
Czeskie władze śledcze poinformowały w poniedziałek o zatrzymaniu w ubiegłym tygodniu dwóch głównych podejrzanych w sprawie przestępczego wprowadzenia do obrotu alkoholu metylowego, który spowodował dotąd śmierć 25 osób.
Zatrzymani to dwaj mieszkańcy kraju (województwa) morawsko-śląskiego. Jak powiedział na konferencji prasowej nadzorujący śledztwo prokurator Roman Kafka, sprawcy świadomie sporządzili trującą mieszaninę i za pośrednictwem dystrybutora alkoholu ze Zlina wprowadzili ją na rynek. Obu postawiono zarzut sprowadzenia zagrożenia powszechnego, za co grozi od 12 do 20 lat więzienia, ewentualnie też nadzwyczajna kara od 20 do 30 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.
Jak oświadczył uczestniczący również w konferencji prezydent (komendant główny) czeskiej policji Martin Czerviczek, szacuje się, że do obrotu trafiło do 15 tys. litrów podrobionych napojów wyskokowych z metanolem. Policji może się nie udać wszystkich ich przejąć, dlatego zalecana jest ostrożność – zaznaczył Czerviczek.
Za głównego sprawcę uznano 32-letniego mężczyznę z Ostrawy. Przestępczym procederem chciał poprawić swoją sytuację materialną. Drugi zatrzymany dostarczył niektóre środki do produkcji mieszaniny i pomagał w jej wytwarzaniu.
W następstwie afery od 14 września obowiązuje w Republice Czeskiej całkowity zakaz sprzedaży i wyszynku wysokoprocentowych napojów alkoholowych, a od 21 września także ich eksportu.
Miliony koron strat dziennie
Pracujący w syberyjskiej kopalni inżynier Michaił Safranow odwiedzając Pragę chciał spróbować znanych czeskich alkoholi, między innymi śliwowicy i Becherovki – likieru ziołowego produkowanego przez Pernod Ricard. Ale plan się nie powiódł.
– Chciałem wczoraj wypić drinka, ale nie mogłem – powiedział Safranow dwa dni po wprowadzeniu przez rząd aż do odwołania zakazu sprzedaży mocnych alkoholi po tym, jak niemal 20 osób zmarło z powodu zatrucia alkoholem metylowym. – To nie jest dobra wiadomość.
Producenci, sprzedawcy detaliczni, bary i restauracje aprobują tę decyzję, a władze starają się dojść do źródła nielegalnie butelkowanego alkoholu, żeby zapobiec dalszym zgonom. Właściciele przedsiębiorstw i ich kierownictwo twierdzą, że najpoważniejszy zakaz sprzedaży alkoholu od 20 lat kosztuje branżę hotelarską i sprzedaży detalicznej, a także operatorów lotnisk miliony euro, tracone każdego dnia z powodu spadku dochodów.
Producenci, między innymi Pernod z siedzibą w Paryżu, skarżą się, że zakaz niesłusznie krzywdzi legalne przedsiębiorstwa jednocześnie zachęcając do dalszej dystrybucji alkoholu z nielegalnych źródeł na czarnym rynku. Pernod, który sprzedaje wysokiej jakości światowe marki, takie jak whisky Chivas Regal, wódkę Absolut i koniak Martell zakwestionował podstawy prawne zakazu i zwrócił się do Unii Europejskiej o pomoc w przekonaniu rządu czeskiego do jego zniesienia, powiedział Anthony Schofield, szef czeskiego oddziału firmy.
– Rząd zareagował przesadnie – powiedział Schofield w rozmowie telefonicznej. – Moim zdaniem niszczy w ten sposób czeskie marki i reputację kraju za granicą. Kwestią dyskusyjną jest również to, czy taki całkowity zakaz jest zgodny z prawem.
Półki z alkoholami w barach i supermarketach, w tym w Tesco i należącej do Koninklijke Ahold sieci punktów sprzedaży Albert, świecą od piątku pustkami z powodu prohibicji, która może potrwać tygodniami. Ponad 20 milionów butelek zostało wycofanych z dystrybucji, ponieważ policja gorączkowo usiłuje ustalić źródło pochodzenia skażonego alkoholu.
– Malejące zyski, w kontekście 19 ofiar śmiertelnych, a potencjalnie nawet większej liczby zgonów, mają w tej chwili mniejsze znaczenie – powiedział w poniedziałek w Pradze minister zdrowia Leos Heger. – Zniesienie zakazu nie będzie brane pod uwagę w ciągu najbliższych kilku dni.
Pernod Ricard, który sprzedaje też whisky Ballantine’s i rum Havana Club, odczuł „znaczące skutki finansowe” napisała w e-mailu rzeczniczka Petra Noskova. Schofield powiedział, że zakaz może „bardzo niekorzystnie wpłynąć” na eksport Becherovki, najbardziej znanego czeskiego likieru.
Ahold, do którego należy 282 punktów sprzedaży Albert i Hypernova w Czechach traci około miliona koron (54 tysiące dolarów) dziennie, powiedziała rzeczniczka Simona Caidlerova.
Sprzedaż alkoholu w sklepach wolnocłowych spadła w czasie weekendu o 85 procent, ponieważ klienci nie mogli kupić koniaku, whisky i lokalnych mocnych alkoholi, powiedziała Jana Volickova, kierowniczka działu marketingu Aelia – operatora sklepów wolnocłowych należącego do Lagardere SCA.
„Nasi klienci wykazali zrozumienie, ale byli bardzo rozczarowani, ponieważ lokalne alkohole są ulubionym prezentem, jaki ludzie przywożą z Czech” – napisała Volickova w e-mailu.
Zdaniem policji skażony alkohol sprzedawany był w butelkach z podrabianymi etykietami co najmniej dwóch czeskich producentów alkoholu, a butelki nie były odpowiednio zamknięte. Tani alkohol był sprzedawany w butelkach oznakowanych jako wódka lub tuzemak – lokalny alkoholowy napój podobny do rumu. Po wypiciu takiego alkoholu kilka osób straciło wzrok lub zapadło w śpiączkę.
W sąsiedniej Słowacji co najmniej dwie osoby były hospitalizowane po wypiciu śliwowicy kupionej przez internet w Czechach. Polska wprowadziła 30-dniowy zakaz sprzedaży alkoholi importowanych z Czech.
Wśród 34 krajów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (Organisation for Economic Cooperation and Development – OECD) Czechy zajmują czwarte miejsce w konsumpcji alkoholu – liczonej przez roczną sprzedaż czystego alkoholu w litrach na osobę w wieku 15 lat i więcej. Konsumpcja wynosi tu 12,1 litrów na osobę rocznie, natomiast średnia w krajach członkowskich OECD wynosi 9,1 litrów, jak wynika z najnowszych dostępnych statystyk za 2009 rok.
I choć zakaz, obejmujący alkohole 20-procentowe i więcej, może chwilowo zwiększyć spożycie piwa i wina, nie wpłynie to korzystnie na branżę w perspektywie długoterminowej, powiedział Jan Vesely, szef czeskiego stowarzyszenia producentów piwa i słodu. Z tą opinią zgadzają się właściciele browarów.
– Niektóre puby, których przetrwanie zależy od sprzedaży drinków, a nie jedzenia, mogą być zagrożone, jeśli zakaz potrwa zbyt długo – powiedział Petr Samec, rzecznik browaru Budějovický Budvar produkującego Budweiser Budvar. – Przy takim scenariuszu wpływ na rynek piwa może się okazać niekorzystny.
Zdaniem przedstawicieli branży co najmniej 40 osób było hospitalizowanych, co podkreśla potrzebę wprowadzenia bardziej rygorystycznego prawa dotyczące branży alkoholowej i ostrzejszych kontroli granicznych. Minister zdrowia Leos Heger powiedział, że zakaz zostanie utrzymany aż do następnego ogłoszenia.
W czasach komunizmu, zakończonych w 1989 roku, zakaz sprzedaży alkoholu był wprowadzany rzadko, natomiast prohibicja obejmująca cały kraj została wprowadzona w postkomunistycznej Czechosłowacji w 1992 roku podczas wyborów parlamentarnych, jak podaje agencja informacyjna CTK.
Według agencji w Polsce zakaz sprzedaży alkoholu wprowadzono w Krakowie w dniu pogrzebu papieża Jana Pawła II w 2005 roku. Warszawa wprowadziła też zakaz sprzedaży w czasie pogrzebu prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2010 roku.
W Estonii rząd nie wprowadził we wrześniu 2001 roku zakazu po kradzieży alkoholu metylowego w prowincji Pärnu na południowym zachodzie kraju, sprzedawanego później jako wódka, która spowodowała śmierć 68 osób i przyczyniła się do trwałego inwalidztwa 43 osób.
Decyzja czeskiego rządu jest „jest nadzwyczajnym środkiem podjętym w nadzwyczajnych okolicznościach” i jeśli będzie zbyt długo obowiązywać spowoduje ogromne straty, powiedział Jiri Janousek, rzecznik czeskiego stowarzyszenia importerów alkoholu, którego klienci sprzedają w kraju ponad 80 procent mocnego alkoholu.
W Czechach zapowiada się zniesienie zakazu sprzedaży alkoholi wysokoprocentowych – informuje tamtejszy dziennik „Lidove Noviny”. – Celem rządu jest, aby szybko rozpocząć zwalnianie bezpiecznego alkoholu. Najlepiej w ciągu kilku dni, a nie tygodni – powiedział minister finansów Miroslav Kalousek po wczorajszym (19.09) posiedzeniu rządu. Dopuszczone do obrotu wysokoprocentowe trunki będzie można odróżnić od znajdujących się dotychczas w sprzedaży. Nowymi banderolami oznakowane zostaną alkohole, które wyprodukowano lub sprowadzono po wybuchu afery metanolowej.
Echa prohibicji
Czeski Internet aż huczy przez wprowadzoną kilka dni temu prohibicje!
W sieci pojawiło się wiele zdjęć dotyczących alkoholu i wyśmiewających zakaz sprzedaży „twardego” alkoholu. Szczytem było wrzucenie do Internetu zdjęcia przedstawiającego niezły zbiór alkoholu przez redaktora młodzieżowego radia. Nadszedł czas chwalenia się tym komu, mimo zakazu, udało się dostać alkohol wysokoprocentowy…
Jednak według niektórych Czechów wszystko jest jasne – trujący metanol pochodzi z Polski… Wszystko co najgorsze pochodzi z Polski!
Czekamy z niecierpliwością na wieści o znalezieniu źródła trującego metanolu. Liczę, że zniosą prohibicję zanim pojawię się w Pradze, czyli do końca września.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.