To białe w tym żółtym, czyli kuchnia Václava Havla

Po pierwszej zapowiedzi tej publikacji, wiedziałam, że muszę ją przeczytać, chociaż kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Trudno mi było uwierzyć, że to naprawdę będzie książka kucharska, a jednak takie były zamiary autora.

Czytaj dalej „To białe w tym żółtym, czyli kuchnia Václava Havla”

Bardzo nieświeże żarty

„Čerstvé żarty” to dziwny twór, rzeknę bez kozery nowotwór, który ma Polaków bawić i uczyć jacy są nasi sąsiedzi zza południowej granicy przy okazji „dyskretnie” reklamując piwo Žatecký Světlý Ležák. Bez ogródek napiszę- moim zdaniem ten program to rak mózgu. Czytaj dalej „Bardzo nieświeże żarty”

Święto Niepodległości przy kieliszku morawskiego wina

Poranek 11 listopada. W Warszawie za kilka godzin narodowcy chwycą za flagi, bluzy z symbolami Polski Walczącej, z motywem wilków i żołnierzy wyklętych. Przejdą ulicami stolicy głośno krzycząc i puszczając race. W wieczornym serwisie informacyjnym pewnie znów będzie o zamieszkach z policją… Nuda, co roku jest tak samo…
A może by tak przy okazji Święta Odzyskania Niepodległości przez Polskę poświętować trochę radośniej? Przecież mimo wszystko, jest co świętować.

Jest ku temu okazja, bo 11 listopada w Czechach świętuje się Dzień Świętego Marcina, patrona winiarzy. Chciałam napisać, że Czechofile z Warszawy mają wybór miejsc, w których mogliby posmakować tradycyjnej czeskiej gęsiny i młodego morawskiego wina, ale… żadna z tutejszych restauracji nie wykorzystała okazji, żeby wykazać się znajomością czeskiej tradycji. Jedynie Czeska Piviarnia obiecała na tę okoliczność otworzyć beczkę svatomartinského piva, więc mamy coś na pocieszenie.

Może w przyszłym roku restauratorzy coś nam zaproponują, a jeśli nie, to pozostaje tylko wycieczka za czeską granicę, bo naprawdę warto!

O tradycji
Według legendy Święty Marcin przybywa co roku na białym koniu, co oznacza, że rozpoczynają się opady śniegu (co widać za oknem). Na szczęście Czesi przykry moment nadejścia zimy potrafią sobie umilić przy młodym winie i pieczonej gęsi.

Tradycja świętomarcińska pojawiła się w XVIII wieku, kiedy to za panowania cesarza Józefa II, 11 listopada właściciele winnic chodzili do swoich winiarzy aby spróbować nowego wina i zdecydować, czy przedłużać z nimi umowę na kolejny rok.

Dokładnie o godzinie 11:00 w całych Czechach, otwarte zostaną pierwsze butelki tegorocznego wina. Potem rozpocznie się tradycyjne biesiadowanie. Koncerty, wydarzenia, atrakcje kulinarne i degustacyjne na św. Marcina przygotowywane są w całych Czechach.
gesina-na-swietego-marcinaA skąd gęsina? Legenda mówi, że święty Marcin był rzymskim żołnierzem. Po przyjęciu wiary chrześcijańskiej został misjonarzem, a następnie biskupem. Podczas wygłaszania kazania biskupowi Marcinowi przeszkadzały gęsi, dlatego nakazał je zabić. Szkoda, żeby tak dobre mięso się zmarnowało, więc swoją karę odbyły piekąc się w brytfannach. Dziś to tradycyjne sezonowe danie oferuje każda dobra restauracja. Zazwyczaj gęś podawana jest z czerwoną duszoną kapustą, jesiennymi jabłkami oraz knedlikiem czy delikatnymi ziemniaczanymi kluseczkami.

Więcej o czeskiej tradycji na stronie Czech tourism

Trzeboń – mała mieścinka, ale jaka ładna!

Południowe 1b Czechy nie przypominają ani Pragi, ani bardziej znanych u nas w kraju Moraw. Wydają się bardziej senne, prowincjonalne, ale też wyjątkowo zadbane. Trzeboń nie jest tam największym miastem, czy stolicą regionu. Leży bardzo blisko granicy Austrii, nieco na wschód od Czeskich Budziejowic. A jednak warto spędzić w nim choćby jeden dzień, delektując się kupionym bezpośrednio w browarze piwem Bohemia Regent.

Karp z piwnym brzuszkiem

1cMiasteczko najbardziej znane jest z piwa i karpi. W zabytkowym browarze powstaje jedno z najbardziej znanych czeskich piw. Pozostałymi po warzeniu resztkami karmi się natomiast karpie w potężnym zalewie o oryginalnej nazwie Świat. Mieszkańcy żartują, że można obejść świat nie wychodząc z Trzeboni. Trudno jednak zrobić to nie zatrzymując się po drodze na doskonale przyrządzona rybkę. Wypasione na słodzie karpiki można znaleźć w kilkunastu restauracyjkach.

Film Ani? Nie. AniFilm!

W maju przez tydzień, spo1akojny zazwyczaj Trzeboń pęka w szwach. Na Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych ANIFILM przyjeżdżają goście z połowy Europy . Na miejskim rynku pojawiają się krzesełka, ławeczki i spory ekran, na którym codziennie można zobaczyć kilka kreskówek. W okolicznych knajpkach są wówczas kameralne koncerty i pokazy związane z branżą. W cieniu imprezy Wyszehradzkie Forum Animacji obraduje nad kolejnymi produkcjami. Jest głośno i gwarnie, a w dalszym ciągu czysto. Wiedząc jak wyglądają miasta w czasie festiwali i tuż po nich, nie sposób tego nie zauważyć.

Po prostu ładnie

W czasie roku odbywa się tu kilka cyklicznych imprez organizowanych przez miasto, browar lub karpiarzy. Na ogół jest jednak spokojnie, a po Trzeboniu bardzo przyjemnie się spaceruje. Starówka to ciasno przytulone do siebie kamienice rozciągające się na kilka przecznic od rynku. Bezpośrednio obok niej są budynki browaru, zamek i zejście nad staw Świat. Myszkując po zaułkach można natknąć się na poukrywane w różnych miejscach zabytki i pomniki jak ten przedstawiający wyłaniającą się z wody kobietę w ciąży. Jedyne co nie pasuje do obrazu miasteczka to przepływająca przez nie rdzawo-ruda rzeczka. Wszystko poza nią daje obraz iście sielskiego, zadbanego miasteczka.

Czeskie miejsca w Polsce

Czechofilizm w Polsce ma się dobrze. Powstają coraz to nowe miejsca, które stanowią odpowiedź na tęsknotę za hermelinem i dobrym piwem. 

Kiedy parę lat temu po powrocie z Pragi szukałam w Warszawie miejsca, gdzie można byłoby zjeść dobrego houskovego knedlika, dzięki temu znalazłam Czeską Basztę. Chociaż do tej pory nie mają tam kuchni z prawdziwego zdarzenia, to klimat tego miejsca na pewno zabiera mnie na chwilę do Czech. Przez długi czas to było jedyne takie miejsce, ale potem nastąpiła piwna rewolucja i jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać w stolicy multitapy, w których można się napić przynajmniej dobrego piwa.

W Warszawie co prawda mamy co najmniej 7 miejsc z „czeskim” w nazwie, ale czy Czechofilia dotknęła jedynie stolicę? Na szczęście nie. Z Waszych postów widać, że macie swoje ulubione miejsca także poza centrum Polski. Nie we wszystkich miejscach byłam i nie zawsze „czeski” w szyldzie skutkuje czeskim klimatem na miejscu- tak moim zdaniem jest np. w Czeskim Filmie we Wrocławiu, gdzie nazwa chyba jednak odnosi się do powiedzenia „czeski film- nikt nic nie wie”, a nie do Republiki Czeskiej. Podają tam pierogi, grzane (sic!) piwo… Nic szczególnego.

Bardzo dobrze wspominam wizytę w Czeskiej Pivnicy w Lublinie. Było to ze 2 lata temu, ale byłam pod dużym wrażeniem ich smaženecho sýra. Smakował niemal jak w Pradze.

Poniżej udostępniam mapę czeskich miejsc, które zaproponowali Czechofile na naszym facebooku:

mapa

Jeśli uważacie, że coś wartego wspomnienia zostało pominięte zachęcam do komentowania wyborów na facebooku Jestem Czechofilem.

Co z knedlikiem? Nigdzie w Polsce nie znalazłam tego smaku, który jest dostępny niemal w każdej czeskiej restauracji i hospodzie…

Czeska Holka

Restauracja Česká – Chmielna 35, Warszawa – ogromne rozczarowanie

Wkrótce… Tylko jedno słowo, a tyle emocji. Codziennie jeździłem w pobliżu rowerem i zgalądając przez drzwi wejściowe doglądałem remontu. Wkrótce miało wydarzyć się coś wielkiego – otwarcie „Czeskiej Oryginalnej” restauracji w Warszawie! To coś wielkiego nastało – ogromne rozczarowanie.

11041739_835343446511602_4804686349848682193_n

Otwarcie czeskiej knajpy w czentrum Warszawy w sobotę musiało być sukcesem. Ludzi tyle, że ciężko było się wcisnąć. Przechadzając się między stolikami widziałem jedynie wielkie kufle z obfitą pianą i puste talerze. Musi być smacznie, pomyślałem, przyjdę jednak w tygodniu jak się uspokoi.

Nadszszła wiekopomna chwila. Cóż, że przed wypłatą? Zapłacę kredytówką. Jak się później okazało, dobrze, że ją ze sobą wziąłem. Wita mnie bardzo sympatyczna i uśmiechnięta obsługa, idę na górny poziom. Sterylnie i czysto, schody jeszcze pachną lakierem i farbą. Ściany bielutkie. Ile to wszystko musiało kosztować? – pytam siebie – oszczędności życia lub kredyt na całe życie. Siadam. W zasięgu wzroku naliczyłem dziewięć osób z obsługi, na jeden poziom! A na moim poziomie ośmiu gości. Czyli każdy z nas ma swego kelnera. Jeden czyścił kufle.

Zagadka rozwiązana...
Zagadka rozwiązana…

Piwo? Jedynie Pilsner.

Piękne tanki zawieszone w oknie, tak, by zachęcać gości do wejścia. W każdym tanku 500 litrów piwa. Z każdego tanku będzie 1000 kufli. Tysiąc obsłużonych klientów. A tanki są cztery. Widowiskowa instalacja – długa na kilkadziesiąt metrów rurka prowadząca piwo z tanku wprost do stoiska barmana. Jak się okazało, to tylko dekoracja. Piwo czerpane jest z zupełnie innego miejsca. W prawdziwej instalacji piwo jest chłodzone i takie wlewane do kufli. Podane na pięć sposobów. W normalnej jak na Warszawę cenie. Piana gęsta jak bita śmietana, piwo świeże i niezwykle smaczne. I to na tyle słodkości. Wybór piwa jest zerowy. Oprócz Pilsnera dostaniemy jedynie Książęce. A gdzie reszta? Chociażby jakieś koncerniaki… Skoro zamówiło się kilka tysięcy litrów piwa w tankach, trzeba je sprzedać. Oto rozwiązanie zagadki.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Czeska oryginalna kuchnia?

Jako że nie jestem wytrawnym piwoszem, skupię się na kuchni. Jest to moje hobby i sposób na spędzanie wolnego czasu. Ojejku, ależ się ekscytowałem tymi wrzucanymi na Facebooka przez restaurację zdjęciami. Szkolenia z czeskiej kuchni w Pradze, pełne i ociekające smakołykami talerze, które pałaszowała obsługa. Oczami wyobraźni widziałem zaciemnioną hospodę z przaśną czeską muzyką i wielkimi porcjami tuczącego jedzenia typowego dla naszych sąsiadów. Dania w Českiej „Oryginalnej” (patrz: dopiesek w logo) restauracji są równie sterylne i minimalistyczne jak jej wystrój.

Zaczęło się od CARPACCIO Z ČERVENÉ ŘEPY. Kilka plasterków czerwonego buraka, na którym umieszczono kawałeczek koziego sera i coś tam wokół. To była najdroższa połowa buraka w życiu ever – 19 PLN (Czesi w tym momencie przeliczają na korony…).

Na drugi ogień poszedł UTOPENEC. Z tego co wiem, utopenec powinien być zrobiony z kiełbaski zwanej Špekáček. Typowy Špekáček składa się z połowy mięsa wołowego, 1/4 mięsa wieprzowego bez skóry oraz 1/3 boczku (špeku). Doprawiony jest czosnkiem, pieprzem i czasami gałką muszkatołową. Konsystencja Špekáčeka przypomina naszego serdelka – twardego i mięsistego. W Českiej dostałem zwykłą kiełbasę, coś a la śląska – miękka i taka typowo polska w smaku. Fajnie jednak udawała Utopenca, bo miała białe plamki tłuszczu imitujące špek. Jedyne 12 PLN (ma ktoś kalkulator?)

Finał wieczoru upływać miał przy SMAŽENÝM SÝRZE. Nie ważne kto jak zaczyna, ważne kto jak kończy – pomyślałem. To miał być gwóźdź programu. Danie okazało się gwoździem do trumny. Tego dnia piekło zamarzło! Kucharz (rzekomo Czech z krwi i kości) serwuje Gościom mrożony ser z frytownicy. To tak, jakbym był w Czechach, poszedł do Billa i zakupił kawałki sera w papierowym kartoniku, wrzucił na rozgrzany olej i zjadł.

741-428-obalovany-syr-pajero-4ks-240g

Jak można tak karmić ludzi? Nie dość, że kosztuje bez promocji aż 60 koron, leży tygodniami w lodówkach, to nie wiadomo co znajduje się w jego składzie. Nie łatwiej wejść w google i wyszukać chociażby mój (bo pojawia się jako pierwszy) przepis na ręcznie robiony smażony ser? Koszt dwóch takich solidnych ręcznie robionych kawałków sera zamyka się w 5 zł. Zakładam, że olej i bułka tarta znajduje się w każdej restauracji. Zamarłem. Więcej nie będę na temat tego dania pisał. Poszło kolejne 24 zł. Dramat.

SVÍČKOVÁ NA SMETANĚ co prawda nie wylądowała na moim stole, ale miałem okazję widzieć ją na stole obok. Porcja naprawdę licha. Pani, która wsunęła danie w trzy minuty, po konsumpcji patrzyła jedynie smutno w pusty talerz. Oto co udało mi się znaleźć na facebooku omawianej knajpy:

Czy jest coś więcej do dodania? Ano jest. Jeżeli jest to prawda, że właścicielem bądź kucharzem jest prawdziwy Czech (dało się słyszeć czeski język między członkami obsługi), to poziom serwowanych dań jest wprost żenujący. Jeżeli restauracja chce dalej podawać tego typu jedzenie, to proszę niech nie nazywa się „Czeską Oryginalną”. Bo jak to ktoś stwierdził…”dupa, nie czeska”.

Muzyka

Hudba. Słyszę to słowo i mam w głowie stare czechosłowackie kultowe piosenki śpiewane przez Petrę Janů czy też Věrę Špinarovą. Niestety takich szlagierów w Czeskiej nie usłyszymy. Jest za to stos popowo-rockowych piosenek znanych z najbardziej odmóżdżającego radia z trzema literami w nazwie. Czasem jedna czeska współczesna nuta pojawi się na playliście. Xindl X to jednak nie jest mój ulubiony wykonawca.

Rachunek

Przepraszam, że jestem tak złośliwy, ale pisząc tę recenzję po kilku dniach, wciąż jestem rozdrażniony. Mam wrażenie, że policzono nam o dwa piwa za dużo. Rachunek był strasznie wysoki: za te buraki i niejadalny smażony ser plus kilka piw (których i tak nie mogliśmy się doliczyć) musieliśmy zapłacić 150 PLN. 75 PLN za jeden krótki wieczór pełen nieprzyjemnych wrażeń to dużo. Dla mnie o wiele za dużo.

A czy są w takim razie jakiekolwiek plusy?

Oczywiście, że są! Nie jestem przecież malkontentem.

  • Największą zaletą jest lokalizacja – właściciel nie mógł sobie lepiej wymarzyć miejscówki.
  • Czysto i sterylnie – wszak knajpa dopiero co po remoncie, wiadomo, że tak będzie.
  • Uśmiechnięta i pomocna obsługa – co ciekawe kelnerzy dopytują jak smakowało piwo, nie pytają jak smakowało jedzenie…
  • Barman/szef barmanów/? Jakub – sądząc po akcencie rodowity Czech, miły i sympatyczny. Zapada w pamięć 🙂

To tyle….

W Warszawie, gdzie miejscówek dla Czechofilów jest tak dużo, dziwi tak nieprofesjonalne podejście. Czeska kojarzy mi się ze Szwejkiem, który wykorzystując świetną lokalizację i wzorowanie się na czeskich symbolach zyskuje multum gości gotowych „dopłacić” za to, że mogą zjeść i wypić w centrum stolicy. Czy jest sens przepłacać? Każdy Czechofil stwierdzi, że nie.

Wolę bardziej klimatyczne miejsca, do których będę zapraszał swoich znajomych. I wy też tak zróbcie! Mieszkańcy północnych dzielnic napijcie się wyśmienitego piwa w Czeskiej Piviarni, a ci ze wschodnich dzielnic i Ursynowa walcie śmało do pubu Warszawa-Praha (mmmm, ten ręcznie robiony smażony ser…).

Moja ocena: 2/5

PS: Z Czeskiej wyszliśmy biedni i głodni. Oto, co musiało się stać po tej wizycie…

zdjęcie 3

Test czeskich zupek instant Vitana

Niektórzy moi znajomi twierdzą, że czeska kuchnia jest mdła i niedobra. Wszystko smakuje tak samo i niczym szczególnym się nie wyróżnia. Ja osobiście uważam inaczej: kuchnia naszych południowych sąsiadów chociaż jest tłusta i uboga w warzywa, jest smaczna i sycąca.

vitana

Będąc w każdym czeskim mieście można natknąć się na knajpki z tradycyjną czeską kuchnią. Porcje są spore, podane szybko i są, co najważniejsze tanie. Dlatego dziwi mnie, gdy widzę półki uginające się pod ciężarem zup i dań z proszku, które są mocno promowane w telewizji i eksponowane w hipermarketach.

Oglądając czeski odpowiednik Ugotowanych (Prostřeno!) byłem dosłownie w szoku, gdy jedna z uczestniczek tegoż programu nakarmiła gości jedzeniem z puszki. Goście bardzo chwalili kolację, nie przyszło im do głowy, że jedzą gotową zupę z puszki. Najlepsze jednak było podsumowanie gospodyni: Gdybym wiedziała, że tak im to posmakuje, mogłabym podać żarcie dla psów – i tak by nie zajarzyli, co jedzą, a byłoby taniej. 

Dlaczego Czesi mając tak dobrą i szeroko dostępną kuchnię jedzą dania instant? To, że Polacy żrą dania z proszku mnie nie dziwi – w Polsce na każdym rogu jest albo kebab albo inny fast food. O takich czeskich hospudkach możemy jedynie pomarzyć.

Jeden z moich znajomych bardzo polecał mi zupki instant firmy Vitana. Z wielu smaków do wyboru wybrałem smak Kulajdy –  wszak tę południowoczeską zupę gotowałem samodzielnie i będę miał porównanie. Zabrałem się więc za jej przygotowywanie.

Zacząłem od przeczytania etykiety: bez konserwantów i glutaminianu sodu. Fakt, w składzie nie ma nic niepokojącego. Więcej: papka zawierała nawet 2 proc. grzybów, 1 proc. cebuli oraz 0,1 procenta kopru. Skoro na etykiecie nie było ani jednego składnika z oznaczeniem od E620 wzwyż (to te najszkodliwsze), to dzięki czemu papka zdatna jest do spożycia ponad pół roku?

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:

Pół litra wody mieszamy z 1/4 litra mleka. Już samo mieszanie tych dwóch cieczy powodowało odruch wymiotny. W międzyczasie obrałem ziemniaki i podgotowałem je 5 minut w osobnym garnku. Mieszankę wody i mleka doprowadzamy do wrzenia. Uważamy, aby mleko nie wykipiało. Dodajemy zupną papkę od Vitany. Dokładnie mieszamy. Po ośmiu minutach dodajemy ziemniaki i gotujemy jeszcze 3 minuty.

W osobnym garnku robimy tak zwane ztracená vejce: 2 łyżki octu dodajemy do 1 litra wrzącej wody. Ostrożnie wbijamy trzy jajka i gotujemy 4 minuty aż żółtka stwardnieją. Tak przygotowane jajka wrzucamy do talerza z zupą.

EFEKT:

Zupa miała taki sztuczny kożuch, ale była gęsta i smakowicie wyglądała. Jadłem ją z wiejskim chlebem myśląc, że to właśnie chleb będzie najmocniejszą częścią tego dania. Co się okazało? Zupa smakowała świetnie, zrobiłem sobie nawet dokładkę. Niestety pozostali domownicy nie skusili się nawet by jej spróbować.

Po jakimś czasie niestety odbijało mi się takim chemicznym posmakiem. Gdybym miał ponownie ugotować ten czeski wynalazek dobrze bym to przemyślał. Znajomym też bym tej zupy nie polecił. Zupa instant od Vitany służyć może jedynie jako szybki obiad dla studenta bądź jako blogowa ciekawostka 😉

W kuchni mam jeszcze Vitanę o smaku Gulaszowym – ktoś z Was ją chce?

vitana2

Zrób na złość Putinowi i zjedz Žemlovkę

Czechofil.com przyłącza się do ogólnopolskiej akcji „robienia na złość Putinowi” i zachęca do jedzenia polskich jabłek. Jabłka z polskich sadów są najlepsze na świecie – jeśli będziecie gdzieś za granicą, jabłka które kupicie w sklepie zapewne pochodzić będą z Polski. Nasz kraj to trzeci eksporter jabłek na świecie.

apple-calm

Postanowiłem połączyć polskie jabłka z czeskim przepisem. Przepis pochodzi z nieprowadzonego już niestety bloga o czeskiej kuchni. Autorko tego bloga – jeśli to czytasz – odezwij się! Tak fajnie się nam pisało 😉

Żemlowka to jedno z łatwiejszych dań do wykonania, idealne na długie wieczory. W Czechach często żemlowkę podaje się jako danie główne obiadowe, chociaż ja wolę delektować się nią przy kawie. Składa się ona z starego chleba/bułek i nadzienia jabłkowo-rodzynkowego. Oczywiście można poddać się fantazji i np. zastąpić jabłka bananami lub twarogiem 🙂 Można podawać na ciepło i na zimno, posypane cukrem pudrem lub cukrem waniliowym. Żemlowkę układa się warstwowo, a podstawą jest czerstwe pieczywo.

– około 600g suchych bułek/chleba/chlebka tostowego
– 3 jajka
– 0,7l mleka
– 600g jabłek
– 150g cukru
– cynamon do smaku
– rodzynki
– ja dodaje jeszcze odrobinę rumu
– masło/margaryna

Przygotować naczynie żaroodporne i wysmarować tłuszczem. Jajko wymieszać z mlekiem w głębokim naczyniu. Chleb lub bułkę pokroić na cieniutkie plastry, które należy nasączyć jajkiem i mlekiem. Jabłka obrać i można je zetrzeć na tarce lub pokroić w bardzo cieniutkie plasterki. Na tym etapie moczę rodzynki w rumie, aby dobrze wpiły alkohol. Pokrojony chleb należy także zamoczyć, ale w rozmieszanym jajku z mlekiem. Układamy pierwszą warstwę w naczyniu do pieczenia, aby chleb dobrze zakrywał dno. Na tak przygotowany podkład umieszczamy jabłka, rodzynki i posypujemy cynamonem, cukrem, po czym przygotowujemy drugą warstwę chleba- powtarzamy proces moczenia w jajku i mleku. Trzecią warstwą są znów jabłka z rodzynkami i cynamonem, a czwartą ponownie chleb. Tak przygotowaną żemlowkę polewamy jeszcze na górze pozostałymi resztkami jajka z mlekiem i możemy dodać cieniutkie płatki masła, aby chlebek ładnie się opiekł. Wstawiamy do piekarnika o temp. 180 stopni na około 10-15 min, jak góra lekko się przypiecze- oznacza to, że żemlowka jest gotowa 🙂

Žemlovka
Žemlovka

06

Pravá jihočeská kulajda – PRZEPIS

Czechofil, gdy ma dzień wolny nigdy nie próżnuje: ogląda czeskie filmy albo gotuje czeskie dania! Dziś (z racji tego, że od wczoraj mam uraz do KIEŁBASY) przyrządzę danie bezmięsne – czeską tradycyjną zupę nazwaną dziwnie kulajdą. 

z1

Kulajda pochodzi z Czech południowych. W tym to rejonie od zawsze istniał szacunek do naturalnych składników. Jest nazywana Królową Zup Grzybowych. Głównymi jej składnikami są ziemniaki i grzyby. Charakteryzuje się tym, że jest bardzo gęsta i ma jasną barwę. Nie istnieje natomiast uniwersalny przepis na ten specjał. Każdy gotuje ją na swój sposób dodając ulubione przyprawy.

Kulajdę jadłem w życiu raz. Do tego jeszcze w Pradze. Przyznam szczerze, że jest na tyle syta, że śmiało może zastąpić główne danie.

PRZEPIS:

  • 4 jajka;
  • garść świeżych bądź suszonych grzybów;
  • 4 duże ziemniaki;
  • trochę mąki;
  • koperek, liść laurowy, ziele angielskie, kminek;
  • ocet;
  • gęsta kwaśna śmietana.

 

Przygotowanie:

Grzyby suszone wcześniej moczymy w wodzie do momentu, aż będą miękkie. Postarajcie się użyć do tego przepisu grzybów leśnych. To one najadą tej zupie charakterystyczny smak. Ja niestety nie mogłem dostać w najpopularniejszej sieci sklepów takich grzybów, więc użyłem pieczarki. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że sklep z biedronką w logo to szajs. Ale wracając do sedna…

Grzyby oraz ziemniaki kroimy na większe kawałki i gotujemy w wodzie, w której pływają już kminek, ziele angielskie oraz liście laurowe. Gdy warzywa już zmiękną, dodajemy śmietanę rozrobioną z mąką. Mąki sypiemy „na oko”. Gdy masa będzie za gęsta, wlejmy do niej wody.

Krótko wszystko zagotować. Sprawdzamy smak. Jeśli trzeba dodajemy sól i ocet. Wrzucamy posiekany koperek. Na sam koniec wbijamy delikatnie cztery jajka. Nie mieszamy. Dajemy żółtkom trzy minuty, żeby się podgotowały na małym ogniu.

Z uwagi na to, iż zupa jest niezwykle gęsta, po trzech minutach musimy ją zamieszać. Wyłączamy gaz i dajemy odpocząć zupie oraz jajkom. Idealnie będzie, gdy żółtka będą półmiękkie.

Całość podajemy ze świeżym pieczywem.

Smacznego!

Gulasz wieprzowy i czeskie knedle bułczane – przepis

Długo się zbierałem by wziąć się za ten przepis. Kuszony jednak wspomnieniami za najlepszymi czeskimi smakami, postanowiłem poświęcić pół soboty by w końcu zmierzyć się z wołowym gulaszem z czeskimi knedlami bułczanymi. 

g1

CZESKIE KNEDLIKI BUŁCZANE:

  • 2 białka o temperaturze pokojowej
  • szczypta soli
  • 4 bułki pszenne, pokrojone w kostkę
  • niewielka ilość smalcu wieprzowego (ok. 50 g)
  • 2 szklanki mleka
  • 2 szklanki mąki
  • 2 żółtka
  • 1/2 pęczka natki pietruszki (tylko liście)
  • 2 małe szczypty gałki muszkatołowej
  • 50 g pieczarek pokrojonych na mniejsze części

Na początek zabieramy się za gulasz. Pół kilograma mięsa wołowego kroimy w kostkę i podsmażamy na patelni. Nigdy wcześniej nie robiłem gulaszu, więc bałem się, że mi nie wyjdzie. Poszedłem na łatwiznę i użyłem Fix Knorr. Rozrobiłem go w 500 ml wody i połączyłem z mięsem. Całość zmieszałem i gotowałem na małym ogniu około dwie godziny, aż mięso zmiękło a sos zredukował się.

g2

Następnie zabrałem się za knedliki:

2 białka ubijamy ze szczyptą soli. Na patelni rozgrzewamy niewielką ilość smalcu i smażymy na nim pokrojone bułki, doprawiamy je solą. Przekładamy do miski.

g3

W czystej misce mieszamy mąkę, mleko i żółtka (ciasto konsystencją powinno przypominać ciasto naleśnikowe). Doprawiamy gałką muszkatołową. Mieszamy, następnie zalewamy przesmażone, pokrojone w kostkę bułki, mieszamy, dodajemy posiekaną natkę pietruszki i czosnkiem. Całość mieszamy.

g4

Na patelni rozgrzewamy niewielką ilość smalcu wieprzowego, dodajemy pieczarki, doprawiamy je solą i krótko smażymy, następnie dodajemy je do masy na knedliki. Na sam koniec dodajemy ubite białka, delikatnie mieszamy.

g5

6 kokilek smarujemy od wewnątrz niewielką ilością smalcu wieprzowego. Ja nie miałem kokilek, więc użyłem zwykłych filiżanek do kawy. Napełniamy je przygotowanym ciastem knedlikowym. Ciasto nakładamy do wysokości około 1 cm poniżej brzegu naczyń żaroodpornych, następnie uderzamy naczyniami o blat stołu, aby pozbyć się nadmiaru powietrza w cieście knedlikowym. Gotujemy w kąpieli wodnej pod przykrywką przez mniej więcej 35 minut (w zależności od wielkości naczyń żaroodpornych). Odstawiamy do ostygnięcia.

g6

Gotowe knedliki rozkrajamy delikatnie na grube plastry i układamy na talerzu. Polewamy je gulaszem. Smacznego!

g7

ZOBACZ INNE MOJE PRZEPISY:

Svíčková na smetaně

Česneková polévka

Smažený sýr

Morawskie koláče – FRGÁLY

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑