Bardzo „Osobisty przewodnik po Pradze” Mariusza Szczygła – jeszcze nie recenzja

Jeszcze nie recenzja, czyli w zasadzie co? Spontaniczne wyrażenie radości, że już trzymam w rękach tę książkę, na którą chyba czekali wszyscy polscy Czechofile. Czytaj dalej „Bardzo „Osobisty przewodnik po Pradze” Mariusza Szczygła – jeszcze nie recenzja”

Jízdenka na léto- czyli 7 dni podróży po Czechach

Jízdenka na léto to bilet na czeskie koleje ważny przez 7 lub 14 dni. Dzięki niej można podróżować po całej Republice wszystkimi dostępnymi pociągami przewoźnika Ceske Drahy. Jednynie w ekspresach trzeba dokupić obowiązkową miejscówkę i dopłacić do podróży pendolino 70 koron (ale w zamian dostaje się butelkę wody mineralnej i gazetę, co niemal równoważy koszt). Czytaj dalej „Jízdenka na léto- czyli 7 dni podróży po Czechach”

Czeskie miejsca w Polsce

Czechofilizm w Polsce ma się dobrze. Powstają coraz to nowe miejsca, które stanowią odpowiedź na tęsknotę za hermelinem i dobrym piwem. 

Kiedy parę lat temu po powrocie z Pragi szukałam w Warszawie miejsca, gdzie można byłoby zjeść dobrego houskovego knedlika, dzięki temu znalazłam Czeską Basztę. Chociaż do tej pory nie mają tam kuchni z prawdziwego zdarzenia, to klimat tego miejsca na pewno zabiera mnie na chwilę do Czech. Przez długi czas to było jedyne takie miejsce, ale potem nastąpiła piwna rewolucja i jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać w stolicy multitapy, w których można się napić przynajmniej dobrego piwa.

W Warszawie co prawda mamy co najmniej 7 miejsc z „czeskim” w nazwie, ale czy Czechofilia dotknęła jedynie stolicę? Na szczęście nie. Z Waszych postów widać, że macie swoje ulubione miejsca także poza centrum Polski. Nie we wszystkich miejscach byłam i nie zawsze „czeski” w szyldzie skutkuje czeskim klimatem na miejscu- tak moim zdaniem jest np. w Czeskim Filmie we Wrocławiu, gdzie nazwa chyba jednak odnosi się do powiedzenia „czeski film- nikt nic nie wie”, a nie do Republiki Czeskiej. Podają tam pierogi, grzane (sic!) piwo… Nic szczególnego.

Bardzo dobrze wspominam wizytę w Czeskiej Pivnicy w Lublinie. Było to ze 2 lata temu, ale byłam pod dużym wrażeniem ich smaženecho sýra. Smakował niemal jak w Pradze.

Poniżej udostępniam mapę czeskich miejsc, które zaproponowali Czechofile na naszym facebooku:

mapa

Jeśli uważacie, że coś wartego wspomnienia zostało pominięte zachęcam do komentowania wyborów na facebooku Jestem Czechofilem.

Co z knedlikiem? Nigdzie w Polsce nie znalazłam tego smaku, który jest dostępny niemal w każdej czeskiej restauracji i hospodzie…

Czeska Holka

Restauracja Česká – Chmielna 35, Warszawa – ogromne rozczarowanie

Wkrótce… Tylko jedno słowo, a tyle emocji. Codziennie jeździłem w pobliżu rowerem i zgalądając przez drzwi wejściowe doglądałem remontu. Wkrótce miało wydarzyć się coś wielkiego – otwarcie „Czeskiej Oryginalnej” restauracji w Warszawie! To coś wielkiego nastało – ogromne rozczarowanie.

11041739_835343446511602_4804686349848682193_n

Otwarcie czeskiej knajpy w czentrum Warszawy w sobotę musiało być sukcesem. Ludzi tyle, że ciężko było się wcisnąć. Przechadzając się między stolikami widziałem jedynie wielkie kufle z obfitą pianą i puste talerze. Musi być smacznie, pomyślałem, przyjdę jednak w tygodniu jak się uspokoi.

Nadszszła wiekopomna chwila. Cóż, że przed wypłatą? Zapłacę kredytówką. Jak się później okazało, dobrze, że ją ze sobą wziąłem. Wita mnie bardzo sympatyczna i uśmiechnięta obsługa, idę na górny poziom. Sterylnie i czysto, schody jeszcze pachną lakierem i farbą. Ściany bielutkie. Ile to wszystko musiało kosztować? – pytam siebie – oszczędności życia lub kredyt na całe życie. Siadam. W zasięgu wzroku naliczyłem dziewięć osób z obsługi, na jeden poziom! A na moim poziomie ośmiu gości. Czyli każdy z nas ma swego kelnera. Jeden czyścił kufle.

Zagadka rozwiązana...
Zagadka rozwiązana…

Piwo? Jedynie Pilsner.

Piękne tanki zawieszone w oknie, tak, by zachęcać gości do wejścia. W każdym tanku 500 litrów piwa. Z każdego tanku będzie 1000 kufli. Tysiąc obsłużonych klientów. A tanki są cztery. Widowiskowa instalacja – długa na kilkadziesiąt metrów rurka prowadząca piwo z tanku wprost do stoiska barmana. Jak się okazało, to tylko dekoracja. Piwo czerpane jest z zupełnie innego miejsca. W prawdziwej instalacji piwo jest chłodzone i takie wlewane do kufli. Podane na pięć sposobów. W normalnej jak na Warszawę cenie. Piana gęsta jak bita śmietana, piwo świeże i niezwykle smaczne. I to na tyle słodkości. Wybór piwa jest zerowy. Oprócz Pilsnera dostaniemy jedynie Książęce. A gdzie reszta? Chociażby jakieś koncerniaki… Skoro zamówiło się kilka tysięcy litrów piwa w tankach, trzeba je sprzedać. Oto rozwiązanie zagadki.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Czeska oryginalna kuchnia?

Jako że nie jestem wytrawnym piwoszem, skupię się na kuchni. Jest to moje hobby i sposób na spędzanie wolnego czasu. Ojejku, ależ się ekscytowałem tymi wrzucanymi na Facebooka przez restaurację zdjęciami. Szkolenia z czeskiej kuchni w Pradze, pełne i ociekające smakołykami talerze, które pałaszowała obsługa. Oczami wyobraźni widziałem zaciemnioną hospodę z przaśną czeską muzyką i wielkimi porcjami tuczącego jedzenia typowego dla naszych sąsiadów. Dania w Českiej „Oryginalnej” (patrz: dopiesek w logo) restauracji są równie sterylne i minimalistyczne jak jej wystrój.

Zaczęło się od CARPACCIO Z ČERVENÉ ŘEPY. Kilka plasterków czerwonego buraka, na którym umieszczono kawałeczek koziego sera i coś tam wokół. To była najdroższa połowa buraka w życiu ever – 19 PLN (Czesi w tym momencie przeliczają na korony…).

Na drugi ogień poszedł UTOPENEC. Z tego co wiem, utopenec powinien być zrobiony z kiełbaski zwanej Špekáček. Typowy Špekáček składa się z połowy mięsa wołowego, 1/4 mięsa wieprzowego bez skóry oraz 1/3 boczku (špeku). Doprawiony jest czosnkiem, pieprzem i czasami gałką muszkatołową. Konsystencja Špekáčeka przypomina naszego serdelka – twardego i mięsistego. W Českiej dostałem zwykłą kiełbasę, coś a la śląska – miękka i taka typowo polska w smaku. Fajnie jednak udawała Utopenca, bo miała białe plamki tłuszczu imitujące špek. Jedyne 12 PLN (ma ktoś kalkulator?)

Finał wieczoru upływać miał przy SMAŽENÝM SÝRZE. Nie ważne kto jak zaczyna, ważne kto jak kończy – pomyślałem. To miał być gwóźdź programu. Danie okazało się gwoździem do trumny. Tego dnia piekło zamarzło! Kucharz (rzekomo Czech z krwi i kości) serwuje Gościom mrożony ser z frytownicy. To tak, jakbym był w Czechach, poszedł do Billa i zakupił kawałki sera w papierowym kartoniku, wrzucił na rozgrzany olej i zjadł.

741-428-obalovany-syr-pajero-4ks-240g

Jak można tak karmić ludzi? Nie dość, że kosztuje bez promocji aż 60 koron, leży tygodniami w lodówkach, to nie wiadomo co znajduje się w jego składzie. Nie łatwiej wejść w google i wyszukać chociażby mój (bo pojawia się jako pierwszy) przepis na ręcznie robiony smażony ser? Koszt dwóch takich solidnych ręcznie robionych kawałków sera zamyka się w 5 zł. Zakładam, że olej i bułka tarta znajduje się w każdej restauracji. Zamarłem. Więcej nie będę na temat tego dania pisał. Poszło kolejne 24 zł. Dramat.

SVÍČKOVÁ NA SMETANĚ co prawda nie wylądowała na moim stole, ale miałem okazję widzieć ją na stole obok. Porcja naprawdę licha. Pani, która wsunęła danie w trzy minuty, po konsumpcji patrzyła jedynie smutno w pusty talerz. Oto co udało mi się znaleźć na facebooku omawianej knajpy:

Czy jest coś więcej do dodania? Ano jest. Jeżeli jest to prawda, że właścicielem bądź kucharzem jest prawdziwy Czech (dało się słyszeć czeski język między członkami obsługi), to poziom serwowanych dań jest wprost żenujący. Jeżeli restauracja chce dalej podawać tego typu jedzenie, to proszę niech nie nazywa się „Czeską Oryginalną”. Bo jak to ktoś stwierdził…”dupa, nie czeska”.

Muzyka

Hudba. Słyszę to słowo i mam w głowie stare czechosłowackie kultowe piosenki śpiewane przez Petrę Janů czy też Věrę Špinarovą. Niestety takich szlagierów w Czeskiej nie usłyszymy. Jest za to stos popowo-rockowych piosenek znanych z najbardziej odmóżdżającego radia z trzema literami w nazwie. Czasem jedna czeska współczesna nuta pojawi się na playliście. Xindl X to jednak nie jest mój ulubiony wykonawca.

Rachunek

Przepraszam, że jestem tak złośliwy, ale pisząc tę recenzję po kilku dniach, wciąż jestem rozdrażniony. Mam wrażenie, że policzono nam o dwa piwa za dużo. Rachunek był strasznie wysoki: za te buraki i niejadalny smażony ser plus kilka piw (których i tak nie mogliśmy się doliczyć) musieliśmy zapłacić 150 PLN. 75 PLN za jeden krótki wieczór pełen nieprzyjemnych wrażeń to dużo. Dla mnie o wiele za dużo.

A czy są w takim razie jakiekolwiek plusy?

Oczywiście, że są! Nie jestem przecież malkontentem.

  • Największą zaletą jest lokalizacja – właściciel nie mógł sobie lepiej wymarzyć miejscówki.
  • Czysto i sterylnie – wszak knajpa dopiero co po remoncie, wiadomo, że tak będzie.
  • Uśmiechnięta i pomocna obsługa – co ciekawe kelnerzy dopytują jak smakowało piwo, nie pytają jak smakowało jedzenie…
  • Barman/szef barmanów/? Jakub – sądząc po akcencie rodowity Czech, miły i sympatyczny. Zapada w pamięć 🙂

To tyle….

W Warszawie, gdzie miejscówek dla Czechofilów jest tak dużo, dziwi tak nieprofesjonalne podejście. Czeska kojarzy mi się ze Szwejkiem, który wykorzystując świetną lokalizację i wzorowanie się na czeskich symbolach zyskuje multum gości gotowych „dopłacić” za to, że mogą zjeść i wypić w centrum stolicy. Czy jest sens przepłacać? Każdy Czechofil stwierdzi, że nie.

Wolę bardziej klimatyczne miejsca, do których będę zapraszał swoich znajomych. I wy też tak zróbcie! Mieszkańcy północnych dzielnic napijcie się wyśmienitego piwa w Czeskiej Piviarni, a ci ze wschodnich dzielnic i Ursynowa walcie śmało do pubu Warszawa-Praha (mmmm, ten ręcznie robiony smażony ser…).

Moja ocena: 2/5

PS: Z Czeskiej wyszliśmy biedni i głodni. Oto, co musiało się stać po tej wizycie…

zdjęcie 3

Koniec palenia w czeskich restauracjach

To, o czym dyskutowało się od dawna, wkrótce stanie się faktem. Ministerstwo Zdrowia ma w końcu zaprowadzić porządek z palaczami oraz wodą droższą od piwa w knajpach. 

PP3d5005_hospoda

Nowe założenia zaproponowane przez Ministerstwo Zdrowia obejmą m.in.:

1. Zakaz palenia papierosów w miejscach publicznych (przystanki, hospody, restauracje), szkołach, urzędach i placach zabaw dla dzieci. Gminy będą mogły dowolnie ustalać miejsca wolne od dymu.

2. Ograniczenie dostępu do papierosów. W zamyśle nie będzie można kupić wyrobów tytoniowych gdziekolwiek (w sklepach z prasą czy na stacjach benzynowych), a jedynie w wyspecjalizowanych sklepach z papierosami. Dotyczy to również e-papierosów.

3. Automaty na papierosy będą mogły być jedynie tam, gdzie wstęp mają osoby starsze niż 18 lat.

4. Większy nacisk na to, aby niepełnoletnie osoby nie mogły dostać alkoholu na przykład w restauracjach czy miejscach z automatami do gier. W razie kontroli osoby niepełnoletnie będą badane alkomatem. Jeśli będą po spożyciu alkoholu, właściciel lokalu zapłaci surową karę.

5. Wprowadzona zostanie cenowa regulacja. Przynajmniej jeden napój w menu musi kosztować mniej niż napoje alkoholowe. Nie może być takiej sytuacji jak teraz, że woda jest dwa razy droższa niż pół litra piwa.

6. Nie będzie można zakupić piwa w budkach z przekąskami. Skończą się sytuacje, gdy do kiełbasy na Vaclavaku kupujemy piwo z nalewaka. Jeśli sprzedawca chce takie piwo sprzedawać, będzie musiał spełnić rygorystyczne warunki sanitarne.

7. Zostanie stworzony Państwowy Fundusz Przeciwdziałający Uzależnieniu finansowany przez jeden procent podatków ściąganych od sprzedawców papierosów, alkoholu i miejsc z automatami do gier. Roczny dochód Funduszu wyniesie 660 milionów koron.

Nad powyższymi założeniami debatować będą teraz pozostałe ministerstwa. Przewiduje się realne obniżenie spożycia papierosów nawet kosztem obniżenia o 2,1 miliardów koron wpływów z podatków.

Propozycje Ministerstwa Zdrowia popiera premier Bohuslav Sobotka. Premier uważa, że wprowadzając te regulacje Czechy zbliżą się do zachodniej europy. Sobotka powołuje się na Wielką Brytanię czy Irlandię, gdzie takie zakazy funkcjonują od dawna.

Jeżeli posłowie będą zgodni, wymienione założenia wejdą w życie już w przyszłym roku. Wygląda na to, że czeska zadymiona hospoda pozostanie jedynie legendą.

Młodzi Czesi piją mniej piwa…przez tablety

O tym, że Czesi w każdym wieku piją mniej piwa w knajpach mówi się od dawna. Artykuły na ten temat można przeczytać w każdym wydaniu czeskich dzienników. Browary robią, co mogą, aby nakłonić Czechów do większego spożycia ich narodowego trunku: zmieniają smaki, przemalowują etykiety. Nikt nie wpadł na to, że kolejnym wrogiem browarów może stać się nowoczesna technika.

JB53fe4c_profimedia_0192458845

Co trzeci Czech ma swój smartfon lub tablet. Według analityków Czesi to 17. najbogatszy naród Europy. Istnieje więc uzasadniona obawa, że sprzedaż nowych technologii jeszcze się zwiększy niszcząc przy tym życie towarzyskie w hospodach. Bo jak wynika z badania Agencji G82 opublikowanego w portalu idnes.cz, przybywa klientów, którzy zamiast świętować ze znajomymi przy hektolitrach piwa, zamawia jedno i godzinami siedzi przeglądając internet na tabletach:

„Przyłażą do hospody z tabletami i godzinami siedzą na necie. Przy tym zamawiają góra dwa piwa i na tym się kończy – stwierdza gorzko Ondřej Roček, szef marketingu Rémy Cointreau, firmy, która dostarcza na czeski rynek na przykład Metaxę. 

Z kolei według Ondřeje Hladkého z Agencji G82, młodzi już nie rozmawiają ze sobą podczas wizyt w hospodach. Jeszcze przy wejściu wymienią ze sobą kilka zdań, po czym jak już się rozsiądą z tabletami, to nie ma zmiłuj. Bóg jeden wie, co oni w tym internecie tyle godzin robią. Wolą grać w gry on-line niż rozmawiać z tymi, którzy siedzą na przeciwko.

Wspomniane sytuacje dotyczą najmłodszej grupy Czechów do 30 roku życia. Ale ci w średnim wieku coraz częsciej zabierają ze sobą swój komputer do knajpy. Obrazy, gdzie gromada Czechów siedzi przy jednym stole, na którym stoi kilkanaście szklanek piwa i leży talia kart odeszły do lamusa. Cieszenie się czasem spędzanym przy złotym trunku w gronie znajomych to zdaje się domena już tylko starszych Czechów z mniejszych miasteczek i wsi – podsumowuje Martin Souček z Agencji G82.

Portal idnes dodaje, że restauratorzy z Sao Paulo znaleźli sposób na osoby, którym do ręki przyrosły telefony. W pubie Slave Jorge nalewa się piwo do krzywych szklanek. Aby złoty trunek się nie wylał, należy pod kufel podłożyć smartfon.

Czech swego obiadu w restauracji nie odpuści

Czesi ponad życie kochają piwo oraz jedzenie. Wszak jedno idealnie komponuje się z drugim. Chociaż w Europie hula kryzys i obywatele bogatszych krajów zaczęli sami sobie przygotowywać posiłki, Czechom to się nawet nie śni. Trzy czwarte naszych południowych sąsiadów swój główny posiłek zjada w hospodzie.

obed

Patrząc na dane zaprezentowane przez dziennik Dnes, jestem przekonany, że upodobania Czechów są głęboko zakorzenione w ich kulturze oraz świadomości. Pracując w Czechach nie wyobrażałem sobie, abym nie mógł zjeść o 12:00 w południe ciepłego obiadu w hospodzie. Często i bez skrępowania zapijałem go (w godzinach pracy) piwem. I to wszystko na koszt pracodawcy.

I chociaż firmy zatrudniające Czechów zaczęły oszczędzać na tzw. strawenkach, ruch w restauracjach nie zmalał. Czesi najchętniej w wyborze restauracji kierują się nie bliskością od zakładu pracy, ale ceną. Niektórzy przyznają też, że liczy się również szybkość obsługi. Ja ze swego doświadczenia wiem, że to badanie nie kłamie. Gdy jakość jedzenia w naszej hospodzie się zepsuła, jechaliśmy przez pół Ostrawy w poszukiwaniu kolejnej, serwującej smaczniejsze obiady. To nic, że przerwy było tylko 60 minut. Musiało starczyć na dojazd, podanie i zjedzenie dania oraz popicie go piwem. A jakże!

Gdzie jedzą Czesi?
Gdzie jedzą Czesi a gdzie inni mieszkańcy Europy?

Czesi kochają stravenky!

Pobiera je aż 30 tysięcy pracodawców. Według portalu Lunchtime.cz, średnia wartość kuponu to 88 koron, tyle ile średnio kosztuje posiłek w hospodzie. Firmy drastycznie obniżyły wartość stravenek, tylko niektórzy przedsiębiorcy wydają bony o wartości przekraczającej sto koron.

Stravenky kochają też pracodawcy. Jest to najlepszy sposób na oszczędności. Jeśli damy pracownikowi 1000 koron premii, kosztuje to pracodawcę 1340 koron (z podatkami). Gdy wydajemy kupon jego całkowity koszt to 1190 kc. 70 procent Czechów zostawia kupony w hospodach. Tyle samo Słowaków zostawia bony w sklepach spożywczych.

Czechom już przestały smakować piwa smakowe – wymyślili Dzień Piwa

Zimne miesiące oraz powodzie – to główne przyczyny spadku sprzedaży piwa w Czechach w pierwszym półroczu tego roku. O dziwo, to co jeszcze niedawno było ogłoszone hitem, teraz stało się kulą u nogi czeskich browarów – owocowych piw nikt już pić nie chce. 

grafika

 

Gdy w maju pisałem wpis o tym, że piwne lemoniady hitem zdobyły serca Czechów, nie sądziłem, że już we wrześniu rynek przyniesie doniesienia o tym, że sprzedaż wspomnianego specyfiku spadnie aż o 40 procent. Ogólna sprzedaż również nieznacznie spadła, dlatego browary starają się zrekompensować sobie te straty i produkują piwo dla hipermarketów (sprzedawane na przykład dla Tesco jako Tesco Value).

Marzenia właścicieli browarów o tym, że w Czechach produkcja smakowego piwa sięgnie około 10 procent (jak w Niemczech czy Austrii) rozmyły się niczym koszmar po przebudzeniu.

Cięższe czasy nadeszły również dla właścicieli hospod i restauracji. Czesi już mniej chętnie kupują piwo w tego typu miejscach. Zamiast tego wolą kupić to tańsze z hipermarketu. Potwierdza to powyższa grafika.

Dzień Czeskiego Piwa

Jako że piwo w Republice Czeskiej to wręcz dobro narodowe, ponad 800 hospod i restauracji wpadło na pomysł, aby dzień 27 września ogłosić Dniem Czeskiego Piwa. Data nie jest przypadkowa i przypada w przeddzień obchodów Święta Wacława, patrona Czech.

Twórcy Dnia Czeskiego Piwa inspirowali się przede wszystkim obchodami święta Svatomartinského wina, które przyniosły sukces komercyjny. Nowa czeska tradycja czerpie również inspiracje od irlandzkiego Dnia św. Patryka. Za swój cel pomysłodawcy stawiają wzbudzenie w Czechach dumy za ich narodowy napój oraz przybliżenie historii piwa.

Więcej szczegółów na stronie: www.denceskehopiva.cz

Jak przetrwać w Cieszynie? – poradnik początkującego Czechofila

Niektórzy z Was, zwłaszcza ci mieszkający blisko granicy z Czechami, swoją przygodę z krajem knedlika zaczęło już dawno temu. Skuszeni smakiem czeskiego piwa, zapuścili się na czeską prowincję poznając czym jest ta słynna „pohoda” i „hospoda”. A co z tymi, którzy jeszcze nigdy w Czechach nie byli, a marzą by w końcu tam się dostać? Oto specjalnie dla Was powstał ten poradnik!

aaa1

Punkt 1: Gdzie się wybrać na pierwsze obcowanie z Republiką?

Jeżeli pochodzisz z centralnej albo południowej Polski, najłatwiej będzie Ci się dostać do Cieszyna. Do miasta tego dostaniesz się z Katowic bądź Krakowa. Wystarczy kwadrans by z dworca dostać się na granicę z Republiką Czeską.

[Zobacz jeszcze: Jak się dostać do Czech z Polski?]

Ale nie daj się zwieść pozorom – niech Cieszyn nie będzie tylko miastem przelotowym na trasie do Pragi. Będziesz zaskoczony ile fajnych miejsc oferują obie części Cieszyna.

[Zobacz jeszcze: Wycieczka do Cieszyna]

Czechofile, przestańcie w końcu traktować Pragę jako centrum czeskości. Tylko poznając inne miejscowości i obcując z „tubylcami” poznamy Czechów naprawdę.

Punkt 2: Jestem już w Cieszynie. Gdzie mogę się zatrzymać?

Na pewno zainteresuje Ciebie opcja taniego noclegu, w dobrych warunkach i w świetnej lokalizacji. Wszystko to oferuje nowo powstały 3 Bros’ Hostel założony przez trójkę młodych zapaleńców, którzy za cel postawili sobie popularyzację swego rodzinnego miasta Cieszyna. Z ich zapału i pasji powstało miejsce niezwykle przyjazne i otwarte dla wszystkich. Hostel nie dość, że jest położony blisko rynku, to jeszcze swą ofertą zainteresuje rodziny z dziećmi jak również wieloosobowe grupy podróżujące przez Europę. Miejsce to upodobali sobie goście z całej Polski, ale również z Kanady czy Australii! Warto się tam zatrzymać.

 

Punkt 3: Co mogę zobaczyć w Cieszynie?

Miasto z tak bogatą historią posiada wiele cennych zabytków. Warto wspomnieć chociażby o Rynku otoczonym pięknymi kamienicami. Gwarantuję, że widząc zabudowę Cieszyna nie będziemy mogli się otrząsnąć przez długi czas. Idąc w kierunku granicy z Czechami, warto wstąpić na Wzgórze Zamkowe, gdzie obok rezydencji Habsburgów, możemy zobaczyć Rotundę Romańską z XI wieku, która została uwieczniona na banknocie 20 zł.

Gdy znajdziemy się po czeskiej stronie, oszołomią nas na pewno czeskie napisy i szyldy. Dla początkującego Czechofila widoki czeskich napisów to czysta przyjemność. Oprócz wielu knajpek i parków, warto zobaczyć skromniejszy niż polski Rynek w Czeskim Cieszynie oraz zadbany budynek dworca. Warto wybrać się też na spacer wzdłuż Olzy i odpocząć od słońca w Parku Sikory.

[Zobacz jeszcze: Zdjęcia z Cieszyna]

 Punkt 4: Gdzie mogę zjeść?

Są w Cieszynie miejsca kultowe. Cieszyniacy polecą z pewnością ulubione miejsca po polskiej stronie Olzy. Ci, którzy do Cieszyna jedynie przyjeżdżają, polecają knajpy w czeskiej części miasta. Jeżeli jedziesz na Śląsk Cieszyński w poszukiwaniu czeskich doznań, wybierz się do knajpy „U Huberta” znajdującej się tuż za Mostem Przyjaźni. Oprócz tej słynnej czeskiej „pohody”, hospoda ta oferuje jeszcze dania z kuchni czeskiej w przyzwoitych cenach oraz piwo lane od serca, bo z dużą ilością piany. Gdy jesteś w Cieszynie dłużej warto samemu obejść miasto i poszukać innych miejsc, gdzie równie dobrze zjemy.

 Punkt 5: Co kupić sobie w sklepie?

Wielu z Was wycieczki do Czech traktuje jedynie jako szansę na zaopatrzenie się w konkretne towary dostępne jedynie w Republice. Większość z wypiekami na twarzy przekracza granicę, by w sklepie u Wietnamczyków kupić czekoladę Studentskou w okazyjnej cenie (warto się targować przy większym zakupie). Jeżeli już odwiedziliśmy tego typu sklep, warto nabyć jeszcze słynną Becherovkę – ziołowy likier z Czech. Jak się okazuje czasem warto jest odwiedzić wielki supermarket w poszukiwaniu promocji na dany towar (piwo, czekolada, itp.), jednak zwykle zakupy na Hlavní třídě będą bardziej opłacalne. 

[Zobacz jeszcze: czeskie produkty]

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑