Jesień w Cieszynie pachnie kawą, liśćmi i… teatrem. I to nie byle jakim teatrem – pełnym pasji, odwagi i dialogu ponad granicami. Z ogromną radością odliczam już dni do rozpoczęcia 34. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Bez Granic / Bez hranic, który w tym roku startuje 26 września i potrwa do 5 października.
Teatralny kalejdoskop emocji
Tegoroczny program jest naprawdę imponujący. Od legendarnych reżyserów, przez gwiazdy polskich i czeskich scen, aż po młodych twórców, którzy zaskakują świeżym spojrzeniem. W repertuarze znajdziemy brawurowe komedie, teatr VR, lalki, klasykę bez kontuszy i spektakle, które zapierają dech od pierwszej minuty.
Już od 26 września do 5 października trwa tam 34. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Bez Granic / Bez hranic.
Dlaczego właśnie ten festiwal?
Bo jest inny. Nie tylko z nazwy, choć hasło „Inne jest ciekawe!” bardzo do mnie przemawia. To festiwal, który łączy – ludzi, języki, tradycje teatralne i perspektywy. Na jednej scenie spotyka się Fredro i VR, czeski absurd i polska historia, wielkie nazwiska i młodzi gniewni. Dla mnie – osoby kochającej zarówno czeski dystans, jak i polską emocjonalność – to idealne miejsce.
W programie wpadło mi w oko kilka spektakli, które już wpisałam sobie w kalendarz:
- „Persona. Ciało Bożeny” z Sosnowca – brzmi jak genialna mieszanka teatru, autoironii i refleksji o lokalności.
- Dwie wersje „Zemsty” – jedna z Maciejem Stuhrem i druga, kontrowersyjna, z lokalnej Sceny Polskiej. Porównanie ich na żywo to coś, co absolutnie muszę przeżyć!
- Monodram Agnieszki Przepiórskiej „Ocalone” – kobiecy głos w teatrze, który zostaje w pamięci na długo. Już czuję ciarki.
- Czeski wieczorek z Brna – muzyczne show „Držím ti miesto”, które żartuje z czechosłowackich stereotypów. Czy można wyobrazić sobie lepszy komentarz do naszych wspólnych historii?
A do tego Laterna Magika, teatr lalek w goglach VR (!), wystawy, spotkania, spacery po mostach i uliczkach – i wszystko to z zapachem jesieni w tle.
Kultura bez granic? Brzmi jak mój plan na wrzesień
Nie ukrywam – nie tylko spektakle mnie kuszą. Cieszyn ma w sobie magię, a Czeskie Cieszynskie knajpki to miejsca, gdzie można usiąść po przedstawieniu, napić się moravskiego wina i po prostu porozmawiać – z przyjaciółką, z przypadkowym widzem, z aktorem, z kimkolwiek. Tu nikt się nie spieszy.
Jeśli planujecie jesienny wypad – naprawdę warto rozważyć ten kierunek.
Do zobaczenia na pograniczu!
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji odwiedzić Cieszyna i Czeskiego Cieszyna w czasie festiwalu – to jest ten moment. Teatr tu żyje, oddycha i łączy. A ja? Już rezerwuję bilety i planuję, gdzie napić się najlepszej kawy między jednym spektaklem a drugim.
Do zobaczenia na www.borderfestival.eu – a później w teatrze, po obu stronach Olzy!
