Jak już wiecie, według sondażu przeprowadzonego przez dziennik „Mlada fronta Dnes”, 52% Czechów deklaruje sympatię do Polaków. Bardziej lubiani są przez nich tylko Słowacy.
Polacy mają w Czechach opinię „handlarzy”.
Oznacza to, że jeśli Polak przyjeżdża do Czech na jakiś targ lub giełdę, zawsze stara się jak najwięcej utargować. Często Polacy pojawiają się na giełdach staroci czy pchlich targach, które są w Czechach bardzo popularne. Nie dość, że się zawsze targują, to złoszczą się, gdy utargują według nich za mało.
Czesi wypominają nam też naszą (nad)gorliwość katolicką oraz przybierający postać fanatyzmu patriotyzm. Z tym, że Czesi sami się w tym gubią, bo jeśli jesteśmy takimi patriotami, na jakich się robimy, to dlaczego wciąż jeździmy za pracą niemalże po całej Europie?
Zdziwienie budzą też ciągle powtarzające się informacje o katastrofie smoleńskiej. Choć Czech nie rozumie nic z polskich wiadomości, gdy słyszy słowo „smoleńsk”, puszczają mu nerwy i pyta się:
„Proč o tom furt melete?”
“Czemu ciągle to wałkujecie?”
Podśmiewują się za to z Polaków, że na świat patrzymy z wrodzona wadą, bo „w jednym oku siedzi nam etos, a w drugim patos”. I że jesteśmy mistrzami świata w cierpieniu. Trudno nie zgodzić się, że potrafimy czcić tylko klęski.
Czesi starszej daty pamiętają nam też najazd na Zaolzie oraz jego aneksję. Czasem to wypominają. Jeden pan, lat 60, opowiadał mi, jak jego ojciec cieszył się z najazdu Hitlera na Polskę – w końcu Polacy mają odwet za czeski rok 1938.
Wielu Czechów, młodych i starszych dziwi fakt, że nasze języki, mimo iż tak podobne, znacznie różnią się od siebie. Dyrektorka gimnazjum z polskim językiem nauczania w Czeskim Cieszynie do pracy przyjechała aż z Wysoczyny (region między Morawami a Czechami) i w ogóle nie rozumiała Polaków. Nie umiała też na początku odnaleźć się wśród ludzi mówiących „naszomowo” czyli gwarą cieszyńską. Żeby Polak zrozumiał Czecha w Pradze musi znać komplet podstawowych wyrażeń i słów.
Kolejną kwestią jest zdziwienie Czechów nad faktem, że nie potrafimy nakręcić dobrych komedii. To, co powstaje jest gniotem i nie łudźmy się, nigdy nie zostanie pokazane poza granicami Polski. Więc dlaczego czeskie filmy są w Polsce tak popularne? Z drugiej jednak strony, Czesi zazdroszczą nam dramatów ( „Dług” czy „Plac Zbawiciela”) czy filmów ważnych jak „Wszystko, co kocham”.
Jeśli chodzi o kwestie piwa, polskie piwo Czechom bardzo smakuje. Każdy Czech przywozi z wycieczki do Krakowa (tak, Czesi odwiedzają w Polsce tylko Kraków lub Oświęcim, opinia o Warszawie jest jak najbardziej zła) polskie piwo, najczęściej Tyskie.
Ale dla Czechów najlepsze jest, jak wiadomo, ich własny piwny wyrób.
Tego, że Polacy wg Czechów prowadzą auta jak piraci nie muszę przypominać. Przypomniała mi się za to sytuacja jak mój czeski kolega narzekał, że Polacy to tylko „piją jak ruscy – nie piwo ale Wódkę!!”. Młodzież upojona wódką ubliżyła memu koledze w polskim pociągu. Stwierdził, że jesteśmy ksenofobami a jedyne co mu się w Polsce podoba to ja, bo zachowuje się nie jak Polak, ale jak Czech.
A co naprawdę myślą Czesi o Polakach?
Oto fragment książki „Zrób sobie raj” Mariusza Szczygła:
” – Księży czeskich już nie ma. Wymarli. Są już prawie sami Polacy. Ci Polacy wszędzie wejdą, tylko w rządzie ich jeszcze brakuje. Na przykład nasz ksiądz musiał już iść na emeryturę, słabo chodził, słabo słyszał. Powołali do parafii Polaka, z Polski. Polak to wiadomo: od razu hendelek. Nie powiem, pieniądze się ich trzymają. Pan powie, skąd Polacy mają pieniądze? On przyjechał z jedną walizką, a natychmiast okna wymienił na nowe. A klucze to od razu pierwszego dnia. Tak że nasz ksiądz nie mógł już sobie swojego domu, w którym przeżył czterdzieści lat, otworzyć. Jak tylko poszedł do domu starców, to Polak wyrzucił wszystkie rzeczy księdza proboszcza na dziedziniec. Na taką stertę. Sąsiadka trochę uratowała. Było to bardzo przykre. Oczywiście nie jestem jakąś antysemitką czy coś podobnego, żeby nie lubić Polaków, ale pan powie, dlaczego jak na świecie jak gdzieś jest dziura, to ją wypełnią Polacy? Co to za naród? Dlaczego taki wędrujący? Ta Anglia, to przecież mówią, że tam Polska już jest. Czy to przyzwoite, że naród tak nie usiedzi spokojnie na miejscu? Wy, Słowacy, jesteście zupełnie inni. (…)
– U nas, proszę pana, za komunizmu w tekstyliach pracowało mnóstwo Polaków. Jak tylko przyjechali do Czechosłowacji, to wszyscy chodzili do kościoła. Zbiorowo. Mnie to aż serce rosło, jak nasz kościółek był wtedy pełny. I ja się pytam, co z tymi Polakami się stało?
– Nie ma już ich?
– Są. Po trzydzieści lat w Czechach siedzą.
No to co się im miało stać?
Wszyscy przestali chodzić do kościoła. Co do jednego. Zupełnie jak Czesi. Więc ja się pytam, co się stało z Polakami? ”