Pavel Peč (ur. 1977) tłumacz, od roku 2011 żyje w Krakowie.
- Nie znudziła Ci się jeszcze Polska? Tyle lat już mieszkasz w Krakowie…
- Wcale! Myślę sobie, że im dłużej tutaj żyje, tym bardziej się tym miejscem interesuje. Jestem lokalnym patriotą, a moje zainteresowanie Polską bazuje zwłaszcza na Krakowie. Można tu znaleźć wiele czeskich śladów. Najważniejsi są dla mnie jednak ludzie.
- Co się musi wydarzyć, aby młody Czech zainteresował się Polską? Co Cię zdziwiło?
- Oczywiście polskie pociągi. Myślę, że Polska to ostatni kraj, w którym pociągi zatrzymały się jeszcze w latach 70-tych. Jest to zabawne, może trochę romantyczne, ale na pewno bardzo denerwujące.
- Żyjesz w Krakowie. Praga jest ładniejsza, prawda?
- Co to za pytanie!? Kraków jest jak polska Praga. Podobna topografia, wspólna historia, a według niektórych źródeł również wspólna historia… Muszę jednak przyznać, że nie podoba mi się Warszawa. Mam do niej taki sam stosunek jak do Wiednia. Po prostu nie lubię tych obu miast. Ładniejsze są na przykład Olomouc, Ostrava czy Wrocław.
- Twoja partnerka jest Polką. A Wasze dziecko kim będzie? W duchu której kultury je wychowacie?
- Myślę sobie, że Czechy, Słowacja i Polska są bardzo do siebie podobne ze względów kulturowych i językowych. Wkrótce staniemy się jednym kulturowym obszarem. Naszą córkę wychowywać będziemy w obu kulturach. Ja zapoznam ją z czeską kulturą, a moja żona z polską.
- Czego polskiego ci brakuje gdy jesteś w Czechach i na odwrót?
- W Czechach brakuje mi przede wszystkim moich polskich przyjaciół. Poza tym gdziekolwiek na świecie byś nie był, tam spotkasz Polaków. Oni się trzymają ze sobą i podróżują dużo więcej niż Czesi. W Polsce brakuje mi hermelina no i knedlika. Z drugiej strony lokalne piwo jest na bardzo wysokim poziomie. Bardzo mnie boli, że do tej pory nie udało mi się ugotować znajomym svíčkowej.
- Poleć Czechom jakiegoś polskiego pisarza.
- Uwielbiam Olgę Tokarczuk. Czescy czytelnicy bardzo dobrze ją znają.
- Jakie polskie danie najbardziej Ci smakuje, a którego nie znosisz?
- Kocham polską kuchnię! Najbardziej te jej wschodnie kresowe smaki. Lubię kulebiak, bigos no i ten sposób podawania ziemniaków z koperkiem. Z kolei nienawidzę kaszy gryczanej podawanej z gulaszem – jest to najgorszy koszmar w polskim wydaniu.
- Co Cię denerwuje, kiedy Polacy mówią o Czechach?
- Nic mnie do tej pory nie zdenerwowało. Czasem tylko nie pasuje mi to polskie określenie Czechów, czyli słowo Pepiki. Przecież tak się mówi tylko na mieszkańców Pragi i okolic. Wolę jak mnie nazywają Słowakiem niż Pepikiem. Bardzo mnie boli jednak, że się w Czechach tak źle mówi o polskiej żywności. Polskie jedzenie jest smacznie i dobre jakościowo, czasem o wiele lepsze niż to czeskie. A przez to, że jest tanie, nie powoduje wzrostu cen w czeskich sklepach. Dla Polaków czeskie równa się piękne (české je hezké). Dlatego Polacy piją czeskie piwo bo uważają, że jest dobre, a jak my Czesi doskonale wiemy, nie zawsze pogląd idzie w parze z prawdą. Mam takie uczucie, że wszystko co czeskie jest dla Polaka hezké.
Źródło: polskodnes.cz
Pavel Peč (ur1977) tłumacz, od roku 2011 żyje w Krakowie.
no bo Pepik jest popularnym imieniem czeskim.Do tego dla Polaków brzmiącym może nieco zabawnie i tak się narodziło określenie. Ja spotkałem się z czeskim określeniem Polaków – „O! Antki przyjechały” czyli na podobnej zasadzie…ktoś Antosia sobie zapamiętał,usłyszał to imię raz,drugi,skojarzył w Polakami i gotowe…ale najbardziej rozpowszechnione to Pszonki bo pszonkamy,szeleścimy…i ja się nie obrażam. Wprawdzie polskiego w Czechach nie używam nie dając nikomu pretekstu ale czasem sam nazwę siebie dla zabawy pšonkem. Jestem ciekaw jak Francuzi reagują na żabojadów,Włosi na makaroniarzy a azjaci na żółtków czy skośnych
Dziekuje za mily artykul i podglady Czecha mieszkajacego w Krakowie….ja jestem Czeska i moj chlopak jest Polakem..narazie mieszkamy za granica, ale myslimy o powrocie do Czech i Polski…myslimy o Krakowie…chcialam zapytac Pavla jak sie mieszka w Krakowie pod wzgledem finansowym (wiem, ze to jest szerokie pytanie), ale tak ogolnie moze, czy bardzo trudno ze znalezeniem pracy, czy super drogo z wynajmem mieszkania itp. Serdecznie dziekuje za odpowiedz. Gabi
Zgadzam się z Panem Pećem. Ja żyję w Polsce trzydzieście łat! Też nielubię kaszy gryczanej.
Wychowałiśmy z żoną Polką wspaniałego syna. Uczyliśmy syna obie kultury, czeskej i polskej.
Określenie ” Pepik” dotyczy wszystkich Czechów, nie tylko mieszkańców Pragi. Pepik w języku czeskim znaczy Józef! Tak samo Jan, znaczy Honza. Tak samo w Polsce Joanna, znaczy Asia itd.Dlatego myśłę , że Pepik dla Czecha niepowinno być obrażliwe. Mnie tak nazywają prawie wszystcy, nawet rodzina. Moją żonę nazywają Pepiczkowa!.
Pozdrawiam
Dziękujemy P.Pecovi za miłe słowa 😀