Już niedługo operatorzy telekomunikacyjni w Republice Czeskiej nie będą mogli naliczać swym klientom kary za przedwczesne zerwanie umowy. Płacenie często ogromnych sum operatorom może zakończyć nowelizacja ustawy o rynku telekomunikacyjnym, nad którą pochyli się w przyszłym tygodniu czeski rząd.

Jeżeli ustawa zostanie przegłosowana, zacznie obowiązywać jeszcze w tym roku. Oprócz powyższych prawideł, będzie uniemożliwiała również automatyczne przedłużanie umowy na czas nieokreślony.
Nowelizację ustawy zaproponował Jan Husák (TOP 09). W przyszłym tygodniu nastąpi jej drugie czytanie. W przypadku, gdyby nie przeszła, Husák ma wariant zapasowy: zamiast płacić całą karę, klient zapłaci operatorowi jedynie jedną piątą pozostałego zobowiązania. Swoje pomysły tłumaczy tym, że operatorzy w końcu zaczną między sobą konkurować, co doprowadzi do dalszej obniżki cen.
Husák informuje, że często klienci nie wiedzą, że umowa z operatorem jest im automatycznie przedłużana. Nowela ustawy ma sprawić, że operatorzy poinformują nas o tym telefonicznie przed zakończeniem kontraktu i zapytają czy chcielibyśmy go przedłużyć. Poseł TOP 09 swoją ustawę wzoruje na Izraelu, gdzie państwo ustanowiło maksymalną karę za zerwanie umowy. W ten sposób umowy na czas określony zniknęły, a klienci mogą migrować do konkurencji kiedykolwiek mają na to ochotę.
za: ct24.cz
Czyli faktycznie chcą wprowadzić coś co u nas obowiązuje od 2009 r., gdzie kara musi odpowiadać uldze, jaką otrzymał abonent (przed pamiętną nowelizacją, kary w promocjach były identyczne, czy brałem od operatora telefon o wartości 150 zł czy 1800 zł kara wynosiła tyle samo np. 2000 zł – pamiętajmy, że ulga to nie tylko wartość sprzętu, który otrzymujemy od operatora, ale rabaty na abonamencie, dodatkowe pakiety etc.) i proporcjonalnie zmniejszać się z każdym miesiącem wypełnienia przez abonenta kontraktu (wcześniej to wspomniane np. 2000 zł groziło mi, gdybym zerwał umowę i 1., i 23. miesiąca – przy kontrakcie 24 m-cznym). Przez to kary nie dość, że się zmniejszyły, to gdy do końca kontraktu z operatorem brakuje mi miesiąca, dwóch, trzech po ich wyliczeniu proporcjonalnym są iluzoryczne i nie stanowią żadnej bariery do zmiany operatora. Zamiast patrzeć na daleki Izrael i jego toporny pomysł można zerknąć na uregulowania sąsiada znad Wisły.
Na razie to ani rewelacji, ani rewolucji nie widzę.
Poza tym poseł jest chyba średnio rozgarnięty (to tak jak i u nas), przejście umowy terminowej (promocyjnej) po promocji na czas niekreślony jest ułatwieniem dla klientów. Inaczej operator musiałby nam zdezaktywować usługę (czyli np. numer komórkowy) z dniem zakończenia umowy. No chyba, że posłowi się pomyliło z przejściem umowy terminowej na kolejną terminową (samoodnawiająca się promocja) – u nas kilku operatorów próbowało takich sztuczek, ale skutecznie ich UKE i UOKiK utemperowało.
No może niekoniecznie kiedy bierzemy za złotówkę albo kilkadziesiąt złotych na start, telefon wart niekiedy tyle co telewizor.Ma to jednak jak najbardziej sens w przypadku kiedy podpisujemy umowę bez aparatu. Takie początki są już u nas w Nju i Redbull.