Kiedy wiosną 1938 r. Hitler dokonywał wcielenia Austrii do Rzeszy, Göring zapewniał praskiego dyplomatę: „Daję panu słowo honoru, że Czechosłowacja nie ma się czego obawiać”. Ale już parę miesięcy wcześniej Hitler nie ukrywał przed nazistowskim kierownictwem, że kolejnym krokiem do „zabezpieczenia przyszłości Niemiec” ma być aneksja właśnie Czechosłowacji.

Hitler nienawidził jej szczególnie –jako suwerenne państwo była dzieckiem systemu wersalskiego i w połowie lat 30. pozostawała ostatnią demokracją w tej części Europy. Stopniowo kształtował się „plan zielony” (Fall Grün) – czyli koncepcja zbrojnego zgniecenia Czechosłowacji. Zaplanowano je na początek października 1938 r.
Dyktatora ośmielało to, że w kolejnych partiach pokera z europejskimi mocarstwami ciągle wygrywał. Gdy Rzesza w połowie lat 30. zaczynała intensywne zbrojenia i gdy jej wojska wkroczyły do Nadrenii, państwa zachodnie przyglądały się bezczynnie. Następnym pogwałceniem traktatu wersalskiego był Anschluss Austrii. Tuż przed obaleniem tamtejszego rządu Hitler zeń szydził: „Francja i Anglia palcem nie kiwną w waszej obronie”.
Miał rację. Londyn i Paryż ze strachu przed nową wojną przestępowały bezradnie z nogi na nogę. Hitler umiejętnie odwoływał się do prawdziwych i wyimaginowanych krzywd, jakich Niemcy doznały w Wersalu. Zachodni przywódcy całkiem serio wierzyli, że Berlin swoje już odcierpiał i nie musi już odgrywać roli europejskiego pariasa. Wreszcie: uważano rosnącą w siłę III Rzeszę za przeciwwagę dla radzieckiego komunizmu. Hitler te obawy i oczekiwania znakomicie wygrywał.
Więcej Niemców niż Słowaków
By zdestabilizować Czechosłowację, odwołał się do rzekomych „prześladowań” tamtejszej mniejszości niemieckiej. Niemców sudeckich żyło w Czechosłowacji ponad trzy miliony – czyli więcej niż Słowaków.
Zanim upadła monarchia austrowęgierska, Niemcy byli na tych terenach podporą jej administracji. Już w niepodległej Czechosłowacji pozostali grupą relatywnie zamożną i wpływową, ale nie cieszyli się dawnymi przywilejami. Niemieccy urzędnicy, dyplomaci, oficerowie, przemysłowcy wraz z traktatem wersalskim stali się obywatelami kraju, którym pogardzali. Nie mogli jednak ani oddzielić się od Czechosłowacji, ani przyłączyć do Niemiec.
W miarę jak umacniała się pozycja Hitlera, domagali się od Pragi coraz dalej idących przywilejów, aż do autonomii. Rzesza wspierała niemieckie organizacje w Sudetach pokaźnymi sumami, co z kolei pozwoliło lokalnym nazistom pod wodzą Konrada Henleina zmarginalizować pozostałe partie polityczne.
Tuż po wchłonięciu Austrii Hitler spotkał się z Henleinem. Uzgodniono, że od tej chwili Niemcy sudeccy będą wysuwać wobec rządu w Pradze żądania, których ten nie będzie mógł spełnić. Prezydent Czechosłowacji Edvard Benesz nie zamierzał przyznawać Niemcom autonomii, bo słusznie się obawiał, że w granicach demokratycznego państwa powstanie nazistowski mini-reżim, przyczółek III Rzeszy.
W dodatku na granicy Czechosłowacja rozbudowywała system fortyfikacyjny, wzorowany na francuskiej linii Maginota. Gdyby przyznała Niemcom sudeckim autonomię, w praktyce straciłaby zdolność obrony przed inwazją, nie mówiąc już o utracie wysoko uprzemysłowionych terenów.
Zachód miał myśleć, że chodzi o „prześladowania” niemieckiej mniejszości. W rzeczywistości Führer od początku parł do wojny. Całą winę za jej wybuch chciał jednak przerzucić na Czechosłowację – czekał tylko, aż Praga da mu okazję do „obrony” Niemców sudeckich.
CAŁOŚĆ TEKSTU TUTAJ
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.