Sobota minęła mi pod znakiem nowych czeskich dokumentów. Repertuar tego dnia spełnił wszystkie moje oczekiwania. Uwielbiam filmy traktujące o zwykłych ludziach i zwykłych miejscach. Akcja dwóch z nich rozgrywała się w Pradze, w trzecim filmie stolica Czech była jedynie tłem.
Pierwszym dokumentem tego dnia był film Plan (Plán, reż. B. Tuček, 2014, 90 min.) opowiadający, mogłoby się wydawać o architekturze i planie zagospodorowania przestrzennego Pragi. W drugiej części dokumentu poznajemy problem przekupywania władz Pragi przez deweloperów celem zmiany planu zagospodarowania. Widzimy prostety społeczności lokalnych, którym w praku chce się postawić biurowiec, patrzymy na kulisy afer korupcyjnych z tym związanych. Dowiadujemy się, że bez wręczenia łapówki budowa może być wstrzymywana nawet 5-7 lat. Łapówka jest czymś tak powszechnym, że budzi obrzydzenie już tylko u zwykłych szarych obywateli. Najmocniejszą sceną była wypowiedź architekta, który określił Pragę mianem „zeszmaconego miasta” które nie czeka już nic więcej jak tylko agresywna walka deweloperów o każdą wolną przestrzeń. To, co widzą turyści jest tylko tylko ułamkniem miasta, pozostałe części stolicy przechodzą w niejasnych sytuacjach z rąk do rąk. Koperty z milionami koron lądują w praskim ratuszu, jak też pod biurkami radnych, którzy przegłosują wszystko co chce deweloper. W te sobotnie popołudnie zobaczyłem smutny obraz najpiękniejszej stolicy Europy. Wiem, że i w Warszawie dzieją się tego typu rzeczy – czekam w końcu aż ktoś z naszych filmowców zajmie się ekipą rządzącą w polskiej stolicy.
Tuż po godz. 18:00 zaczął się krótszy z dokumentów nazwany Gadzio (Gadžo, reż. T. Kratochvíl, 2014). Młody dokumentaliusta wybiera się na pół roku na północ kraju. W tym akurat czasie mają miejsce antyromskie protesty we wszystkich północnych miastach. Autor dokumentu i główny bohater Tomáš Kratochvíl zamieszkał w Předlicach w Ústí nad Labem – dzielnicy zamieszkałej wyłącznie przez Romów i praktycznie odizolowanej od reszty miasta. Wynajął kawalerkę u jednego z Cyganów i postanowił wtopić się w romską społeczność. „Biali” ludzi nie-Romy są nazywani przez tę mniejszość słowem Gadžo, takim właśnie wyrzutkiem był Tomáš. Wraz z cyganami remontował swój kąt, pożyczył gospodyni domu 7300 koron, pomagał w pracach porządkowych i żywił się wraz z nimi w jednej kuchni. W międzyczasie udał się do pobliskich miejsc obejrzeć z bliska antyromskie pochody i próbował dowiedzieć się skąd wzięła się niechęć do tej mniejszości. W końcowych scenach filmu główny bohater wraz ze swoją rodziną wyprawia w romskim gospodarstwie swoje 30. urodziny. Jego „biali” krewni byli w szoku, że tak szybko udało im się złapać wspólny język z Cyganami. Padły nawet słowa, że Cyganie to normalni ludzie, choć z ciemniejszą barwą skóry. Dokumentem zainteresowała się Czeska Telewizja, został wyemitowany w zeszłym roku.
Trzecim filemem tego wieczoru był dokument Wyrobnicy tabloidów (Dělnici bulváru, reż. V. Klusák, 2014, 52 min) prezentujący kulisy pracy czeskich tabloidów. Film skupiał się wokół życia Pavla Novotnego, red. naczelnego największego plotkarskiego portalu Czech extra.cz. Ukazane były kulisy wymyślania artykułów na stronę, budowania skandali i obnażania niskiego poziomu inteligencji 1 700 000 Czechów, którzy codziennie wchodzą na wspomniany portal. Film kręcono w czasie, gdy jeszcze żyła Iveta Bartošová, królowa czeskich tabloidów. Tabloidy żerowały na jej życiu, opisywano jej posiniaczoną twarz, sugerowano, że jest bita przez męża, pastwiono się na nią, kiedy podupadła na zdrowiu psychicznym. Ukazano świat początkujących celebrytek „gotowych wskoczyć każdemu do łóżka, byleby tylko o nich napisano” oraz świat missek, które dostały się do finału konkursu tylko dlatego, że się z kimś odpowiednim przespały. Degrengolada nie dopadła jedynie czeskich celebrytów – tak samo jest w Polsce. „A szary człowiek oglądający codziennie TV, słuchający radia i czytający szmatławce, ma mózg tak wyprany, że nie umie się już skupić na poważnych sprawach„. Przykre, że przyszło mi życ w tak podłych czasach, gdzie nie liczy się człowiek, a to ile materialnych dóbr posiadamy.
Z Kina Muranów wyszedłem bardzo zadowolony – poziom filmów w sobotni wieczór był wysoki. Nastrój jednak zepsuła mi tematyka dwóch prezentowanych filmów i refleksja nas współczesnym zepsutym światem. Fajnie, że są filmowcy, którzy mają odwagę przyjrzeć się tego typu tematom.
Kino Muranów – dziękuję!
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.