Obietnice stały się faktem: po wielu latach dyskusji między rządami obu państw Czechy w końcu przekazały stronie polskiej propozycje terenów, które zwrócą nam w ramach powojennej wymiany terytoriów. Strona czeska wiele razy oferowała północnemu sąsiadowi ekwiwalent pieniężny, Polacy jednak kategorycznie odmawiali.
Sporne 386 hektarów (wielkość 90 Placów Wacława) zostanie przekazane Polakom. Sporządzono tajną listę terenów, które mogą znaleźć się na terytorium państwa polskiego. Na chwilę obecną spekuluje się o terenach miasta Krnov (poprosimy od razu fabrykę Kofoli!), okolic Frydlandu czy też o Vidnavě na Jesenicku. Burmistrz Vidnavy potwierdza, że jakiś czas temu rząd Czech wytywował pewne tereny w tej gminie.
W latach 50-tych poprzedniego stulecia tak wytyczano granice między państwami, aby dało się je lepiej upilnować. Po wszystkim okazało się, że Czesi dłużą Polakom 386 hektarów terenów. Po raz ostatni terytorium Republiki Czeskiej zmieniło się osiemnaście lat temu, gdy Czechy i Słowacy wymieniły się osadami Sidonie oraz U Sabotů.
Tereny przekazywane teraz Polsce przez Czechów muszą być własnością państwa oraz muszą przylegać do polskiej granicy. Większość burmistrzów jednak ma spore niechęci. Mieszkańcy Frydlandu boją się, że na tereny przekazane Polsce zostanie przesunięta kopalnia węgla bruntanego Turów w Bogatyni, a tym samym nastąpi degradacja tamtejszych terenów.
Burmistrz Javorníku ani myśli oddawać swe tereny Polakom: Wytypowany teren owszem należy do Republiki Czeskiej, ale został objęty również długoletnim planem zagospodarowania przestrzennego, według którego ma zostać terenem rekreacyjnym służącym miejscowej ludności – stwierdza starostka Javorníku Irena Karešová.
Plany na sporny fragment ma również gmina Mikulovice, na którym chce stawiać zabudowę jednorodzinną. Osada Bílá Voda również nie jest z pomysłu przekazania swych terenów zadowolona. Gminy uzbroiły te tereny w kanalizację, pociągnęły tam prąd, a teraz rząd chce je tak po prostu przekazać Polakom – argumentuje burmistrz Vidnavy Eva Pavličíková.
Burmistrz Bílé Vody Miroslav Kocián stwierdza, że jednej krzywdy nie należy leczyć drugą krzywdą. Na spornych terenach przez dziesiątki lat pracują rolnicy, którzy dzięki płodom tych ziem żywią siebie i swoją rodzinę. Oddanie tych terenów to będzie ogromna niesprawiedliwość. Kocián dodaje, że tego typu sytuacja świadczy jedynie o nieporadności czeskiego rządu.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.