10 rzeczy, które WKURWIAJĄ w Cieszynie

Jest taka tradycja, że Czechofil przynajmniej raz w roku MUSI być w Cieszynie. To miasto niezwykłe, urzekające swą architekturą, swymi kontrastami i werżniętą w rzekę Olzę granicą. Choć moich wypadów na Śląsk Cieszyński było wiele, dopiero teraz zacząłem dostrzegać wady tego miasta. Początkowa miłość do tego miejsca przerodziła się w złość.

IMG_2322

Oto 10 rzeczy, które wkurwiają w Cieszynie:

10. Magnolie kwitną tylko przez maj.

Spacer szlakiem cieszyńskich magnolii stał się już obowiązkowym punktem wycieczek na pogranicze polsko-czeskie. Chętnych do zobaczenia tych pięknych kwiatów jest tym więcej, im bardziej się one różowią. Swego czasu słyszało się nawet opowieści o stratowanych uczestnikach wycieczek – magnolie kwitną tak szybko, że nie da się ukończyć spaceru przed ich obeschnięciem…

9. Zbyt małe sale kinowe przy projekcjach Kina na Granicy.

To już standard: zaczyna się majówka – zaczyna się i Przegląd filmowy Kino na Granicy – świecące wcześniej słońce nagle chowa się za chmurami. Ponura aura sprawia, że szukający kulturalnych uciech festiwalowicze tłoczą się w ciasnych salach kinowych zlokalizowanych po obu stronach granicy. Wyczuwam spisek: pogoda psuje tak świetny przegląd filmowy tylko po to, by setka widzów musiała okupować podłogi i okolice wyjść ewakuacyjnych zamiast zasiąść sobie w trochę bardziej wygodnych niż schody siedzeniach.

8.  Piesza przeprawa przez Olzę już nie jest różowa.

Uwielbiana przez cieszyniaków (ze względu na swój pierwotny kolor) piesza kładka już nie jest tak intensywnie różowa. Od kiedy wyblakła przestano na niej wieszać kłódki zakochanych, nie wykonuje się na niej również zdjęć selfie. Wraz z kolorem kładka straciła swój urok. Przestała się kojarzyć z różowym jeleniem mającym swe legowisko na Wzgórzu Zamkowym. Stała się bezużyteczna: Polakom jest do niej za daleko, a Czesi nie mają żadnego powodu by przychodzić do Polski.

7. Kultowe cieszyńskie kanapki są nie-do-po-dro-bie-nia!

Muszę powiedzieć to głośno: jechanie kilkuset kilometrów z Warszawy tylko po to by zjeść kultową cieszyńską kanapkę ze śledziem stało się nieekonomiczne. Wcześniej moje podróże do Cieszyna skupiały się na tym by rozpracować sekretną recepturę powstawania tego rarytasu znad Olzy. Na wspomniane kanapki wydałem naprawdę majątek, część z nich odłożyła mi się w postaci tkanki tłuszczowej. I choć moje próby podrobienia smaku cieszyńskiej kanapki spełzły na niczym, nie umiem ich sobie odmówić podczas wizyty  w Cieszynie. Ze złością, ale i rozkoszą zjadam cztery kanapki każdego poranka.

6. Urokliwie brzydkie perony czeskiego dworca przestaną być tak brzydkie.

Ten piękny kontrast: okazały i elegancki dworzec oraz zapuszczone perony i tunel przy czeskim dworcu – to już historia. Powiał silny wiatr zmian i zaczęto remontować wszystko co brzydkie. Zniknie zapewne napis: „Wolne miasto Cieszyn żąda dostępu do morza”, zniknie pewien symbol. Podział na piękny czeski dworzec „z którego dojedziemy wszędzie” i sypiący się z zaniedbania ten polski będzie na nowo przypominać cieszyniakom, że choć szlabany zniknęły, granica w Cieszynie dalej istnieje.

5. Zlitujcie się i otwórzcie sklep nocny.

Przy każdym Kinie na Granicy jak bumerang powraca temat sklepów nocnych, a raczej ich braku. Skoro setki osób poświęciły swój czas, siłę i pieniądze by dotrzeć na ten koniec świata, właściciele sklepików i punktów usługowych powinni pomyśleć jak by tym festiwalowiczom wyjść na przeciw. Brak jest woli właścicieli by wydłużyć godziny otwarcia sklepów. Nie chcecie zatrudniać dodatkowych osób na te kilka dni? Sami stańcie za ladą. Po co zmuszać dziesiątki osób, by swoje pieniądze zostawiali na stacjach benzynowych?

4. Płatne parkowanie.

W tym roku dotarłem do Cieszyna samochodem. W życiu nie sądziłem, że Polska może się tak zmniejszyć. Wystarczyło zbudować normalne szerokie i równe drogi. Dojazd z Warszawy w przeciągu 3:30 h to w tej chwili wcale nie jest wyczyn, to realny czas dojazdu na Śląsk Cieszyński. Tylko po co mi samochód skoro parkowanie w centrum tego małego miasta jest płatne. I to wcale nie tak mało. Ale dobrze, łatajcie w ten sposób dziurę budżetową. Tylko niech kasa zamiast do kieszeni radnych idzie na budowę dworca po polskiej stronie.

3. Zbyt łatwo jest stąd wyjechać wgłąb Republiki Czeskiej.

Odcięcie od świata polskiej strony i świetnie skomunikowanie czeskiej strony Cieszyna niejako przymusza człowieka do zapuszczenia się wgłąb regionu. Według Czechów palenie zioła, jak też picie alkoholu po czeskiej stronie wcale nie jest legalne (jak się nam Polakom wydaje). Niedostępne brzegi Olzy nie pozwalają na zbyt intensywne upijanie się pograniczem. Cóż więc począć? Podróż na przykład do Ostrawy jest rzeczą naturalną.

2. Wtopy miejscówkowe.

To, co uchodzi za kultowe okazuje się niewypałem. To, co jest na uboczu okazuje się skarbem. Tak właśnie jest w Czeskim Cieszynie. Każdy przewodnik, każda strona internetowa odsyła turystów do przybytku przy ul. Głównej Hubertem zwanego. Zapyziała spelunka z obskurnym wystrojem, strasznymi toaletami i tłumem Czechów i Polaków. Hubert jest podobno „synonimem czeskiej hospody”. Tak przynajmniej twierdzą blogerzy opisujący co roku swoje wrażenia z Cieszyna. Rzekomo najlepsze piwo, rzekomo najlepsze czeskie jedzenie. Podobno obsługuje tam czeska Wodzianka. Tak ci się będzie wydawać jeśli nie zapuścisz się wgłąb czeskiej części i nie odwiedzisz mniej znanych miejsc na uboczu. Bo po co wchodzić do słynnej Siódemki czy Pod wieżą, gdzie nie dość, że nie znoszą Polaków to jeszcze jawnie tę niechęć demonstrują? Pamiętam jak w zeszłym roku chwaliłem Restauracje Sikorák mieszczącą się przy już nie-różowym mostku. W tym roku obsługa przeszła samą siebie serwując nam Polakom Staropramena w plastikowym kubku. Na podwójne prośby lania piwa do szkła reagowała obojętnością. Kultura nakazała nam dopicie piwa zamiast wylania go na oczach złośliwej barmanki i odejścia w poszukiwaniu lepszych miejscówek. A o te wcale nie tak łatwo. Strzałem w dziesiątkę okazała się założona w 1905 roku Restauracja na Brandyse przy ul. Karwińskiej. Pyszne czeskie dania, duże porcje, piwo z pianą pod sufit i bardzo sympatyczna obsługa. Polaków względnie mało, ci którzy się pojawili nie czują się obrażani i lekceważeni. Na sześć czy siedem odwiedzonych hospod po czeskiej stronie pozytywnie wyróżniła się jedynie ta opisywana jako ostatnia. Źle się dzieje w Czeskim Cieszynie…

1. Jest tu tylko jeden hostel!

Ale za to jaki! Duży, przestronny, zadbany. Sofy i kanapy przegoniły mini golf, który stał wcześniej w pokoju dziennym. Jest to jedna w wielu wspólnych części 3 Bros Hostelu, ale za to najbardziej klimatyczna. Sala jest areną dla indywidualności jak też łączy ze sobą nieznane sobie wcześniej grupki osób. Nic tak nie spaja jak wspólne piwko przy grillu umieszczonym na balkonie. 3 Bros Hostel to idealna miejscówka na podryw: podczas Kina na Granicy śpi w nim połowa fanów kina, łatwo więc tam odnaleźć osobę upatrzoną wcześniej podczas seansu w kinie. Najbardziej mnie jednak smucą te zawiedzione buzie młodych ludzi, którzy zagapili się i nie zrobili w porę rezerwacji, wiedzą, że spanie u Trzech Braci to wyróżnienie. Ale 3 Bros Hostel to również miejsce spędzające sen z powiek, dosłownie. Rozmowy z gośćmi hostelu są tak wciągające, że nie sposób po prostu wstać i udać się na spoczynek. Wspólna wymiana poglądów kończy się więc najczęściej późno w nocy. Godziny serwowania śniadania również są więc bardzo umowne:  kto mi wyje kanapki skoro wszyscy jeszcze śpią? Przegadane noce powodują niewyspanie, które ciągnie się za mną aż do dziś. To zdecydowanie wkurza!

A jeśli dotrwałeś do końca tego krytycznego wywodu, wyrzuć z pamięci wszystko co do tej pory przeczytałeś i usłyszałeś na temat Cieszyna. Rusz się i zacznij poznawać to miejsce na swój sposób. Byłem w Cieszynie kilka razy i za każdym razem odkrywałem coś nowego. Zdaj się na siebie i swoje nogi, a nie na opinie blogerów podróżniczych.Wtedy jest pewność, że nie będziesz jadł średniej jakości jedzenia u Huberta i nie zostaniesz potraktowany jak człowiek drugiej kategorii w pewnych pubach i hospodach. Bądź sobie sam przewodnikiem i pamiętaj…”Keep Cieszyn in your heart”!

Reklama

Możliwość komentowania jest wyłączona.

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: