Władze Litvinova na północy Czech zapowiadają, że nie pozwolą Romom na osiedlanie się w tym mieście. To m.in. z tego powodu czeski premier popiera francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego.
Na ubiegłotygodniowym szczycie UE prezydent Francji ostro starł się z szefem Komisji Europejskiej o politykę deportowania Romów. Na Nicolasa Sarkozy’ego oburzeni byli niemal wszyscy. Poparł go natomiast premier Czech Petr Neczas.
– Każdy kraj członkowski Unii ma prawo wymagać, by przebywający na jego terenie obywatel innego kraju członkowskiego pracował, studiował lub wykazał, że ma środki do życia – mówił na szczycie Neczas. – I każdy kraj członkowski ma prawo wymagać przestrzegania swych własnych praw – podkreślił premier, odrzucając krytykę wobec Francji. Neczas uważa bowiem, że Czechy mają ten sam problem co Francuzi.
Do Francji Romowie przyjeżdżają z Rumunii i Bułgarii, do Czech przede wszystkim ze Słowacji. Niemal wszyscy z 300 tys. przebywających dziś w Czechach Romów pochodzą właśnie z tego kraju.
Znaczna większość z ok. 20 tys. czeskich Cyganów żyjących w Czechach przed II wojną światową podzieliła los czeskich Żydów – trafili do komór gazowych niemieckich obozów koncentracyjnych. W Zagładzie Romów brał udział rząd pronazistowskiego Protektoratu Czech i Moraw, a w samym Protektoracie działały zarządzane przez Czechów obozy koncentracyjne dla Romów, m.in. w Letach czy Pisku.
Po wojnie słowaccy Romowie zaczęli osiedlać się w Czechach przeważnie na wyludnionych terenach przygranicznych skąd wygnane zostały 3 mln Niemców sudeckich. Znane są także przypadki prowadzonych przez władze komunistyczne deportacji Romów ze wschodniej Słowacji do czeskich Sudetów.
Po rozpadzie Czechosłowacji w Czechach pozostała społeczność romska silnie związana z Romami słowackimi. Cichy napływ słowackich Romów trwał, gdyż obywatele słowaccy w Czechach i czescy na Słowacji mieli w porównaniu z innymi cudzoziemcami większe możliwości znalezienia pracy czy studiowania.
Na romską migrację do Czech miała także wpływ pogłębiająca się z czasem różnica między systemami socjalnymi w bogatszych Czechach i biedniejszej Słowacji. Kiedy słowacki rząd po 2002 r. mocno ściął zasiłki (stosunek między wysokością zasiłków czeskich i słowackich wynosił wówczas 4 do 1), a w romskich osiedlach na Słowacji wybuchły tłumione przez wojsko zamieszki, w Czechach zapanowała panika.
Przed wejściem do UE rząd ówczesnego premiera Stanislava Grossa wynegocjował z Bratysławą szczególną umowę międzynarodową, która miała ochronić Czechy przed masowym napływem słowackich Romów. – Cały rząd uważa ten problem za bardzo poważny. Chcemy zrobić wszystko, by nie dochodziło do migracji słowackich Romów do Czech – ogłosił Gross w 2003 r.
– Musimy zrobić wszystko, by ta fala do Czech nie dotarła, gdyż oznaczałoby to dla nas obciążenia finansowe oraz napięcia etniczne – stwierdził ówczesny socjaldemokratyczny premier. Podstawowym narzędziem stało się uniemożliwienie Romom uzyskania czeskich zasiłków socjalnych.
Obawy Grossa się nie potwierdziły, choć nie wiadomo, czy nie przyczyniły się do tego właśnie decyzje rządu. Ale problem zniknął. Kilka dni temu czeskie media opisywały północnoczeskie miasto Litvinov, gdzie na osiedlu Janov jest jedno z największych romskich gett w Czechach.
Na Janov przybyła ostatnio duża grupa Romów słowackich. – Przybycie tych rodzin uważamy za groźne dla naszego bezpieczeństwa. Szukamy sposobu, jak słowackich Romów przenieść z powrotem do ich ojczyzny – oświadczył wicestarosta Litvinova Martin Klika.
Miasto ostrzegło właścicieli mieszkań, by nie przyjmowali przybyszy i wysłało na Janov jednostkę straży miejskiej.
Władze miasta zapowiedziały, że zrobią wszystko, by Romowie nie uzyskali prawa stałego pobytu i prawa do zasiłków. Kilka miesięcy temu Martinowi Klice udało się zmusić liczną rodzinę słowackich Romów do opuszczenia miasta.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Problem bardzo palący, zwłaszcza w Ostravie. Tutaj Cyganów jet więcej niż Czechów. Wszystko to przyjechało ze Słowacji. Nie możesz się krzywo spojrzeć, bo cię pobiją lub oskarżą o rasizm. Pewnie Czech mnie zapytał: Byłem w Polsce przy granicy z Bohuminem, a tam Cyganów w ogóle nie było? Dlaczego? No właśnie dlatego, że w Czechach każdy ma się dobrze, państwo to do niedawna było państwem socjalnym, o każdego dbało. Teraz po kryzysie nawet Czesi oszczędzają, najszybciej idzie oszczędzić na jełopach Cyganach! Nie pracują, a zasiłki pobierają. Czechy wprowadziły teraz ustawę, że zasiłek należy się tylko na pierwsze dziecko, a nie jak to było na każde, od tej pory Cyganie nie będą płodzić dzieci tylko po to, by dostać zapomogę.
Wczoraj, w ramach stworzonego przeze mnie Wieczoru Kina Czeskiego obejrzałem super film „Smradi” („Gnojki”). Niesamowity film (jak każdy czeski) opowiada o tym, jak to jest, kiedy czeskie białe małżeństwo adoptuje sobie cygańskie dziecko. Z powodu szykan wyprowadzili się z dużego miasta (pewnie Pragi) na wieś. Jednak to wcale nie rozwiązało problemu. Rodzina była naznaczona przez „czarną gebę” ich dziecka. Mądry i życiowy film, polecam każdemu, którego interesują sprawy społeczne.
Współczuję tylko Słowakom… Te cygańskie getta na obrzeżach Bratyslavy są po prostu jak z dokumentu o Bangladeszu albo o Kenii.