SMS od Czecha Petra Vavrouški na wieść z CBOS-u, że połowa Polaków zakochała się w Czechach: „Myślę, że tak naprawdę to zostaliśmy wam do miłości tylko my. Niemców nie lubicie, Rosjan i Białorusinów też nie, teraz pokłóciliście się z Litwinami, tak więc z sąsiadów zostaliśmy wam tylko my i Słowacy”
Wydawało mi się dłuższy czas, że nie przepadamy za żadnym ze swoich sąsiadów, a już urodzenie się niewierzącym Czechem było nawet może i grzechem. No i mam święto. Nie wiem, za co każdy z ponad połowy badanych Polaków lubi Czechów, ale wiem, za co lubię mojego przyjaciela Petra Vavrouškę. Z żoną Katią i dwojgiem dzieci mieszka od dwóch lat w Warszawie i jest korespondentem czeskiego radia.
Kiedy nadawał swoją korespondencję z Polski o planowanej beatyfikacji Jana Pawła II, musiał ją na życzenie radia nagrać jeszcze raz. Bo mówił już jak Polak – „cuda Jana Pawła II”, a zapomniał, że mówi do publiczności czeskiej i powinien powiedzieć: „tak zwane cuda Jana Pawła II”. („Lubicie nas, bo nie jesteśmy tak pobożni jak wy”). Kiedy Petr spotyka w Polsce księdza, zwraca się do niego „Proszę pana”, na co księża reagują różnie, najczęściej oburzeniem i pouczeniem, że tak nie wolno, przecież ksiądz to „prawie święta osoba”. („Ale przecież pan jest panem, a nie panią” – dziwi się Petr). Kiedy porównał kampanię wyborczą w Polsce i w Czechach, z podnieceniem opowiadał, że wszyscy polscy politycy, bez względu na opcję, używali słowa, którego nie użył żaden polityk w Czechach. Słowo to brzmi: „patriotyzm”. („Czego właściwie wy, Polacy tak się boicie?” – pyta). Zagadywany, co nas różni, powtarza: histeria. Zwłaszcza na własnym punkcie. („My, Czesi, raczej jej nie znamy”). Petr uważa, że podoba nam się czeski spokój i zrównoważenie, i tęsknimy do niego. Czechy są małym krajem i zaakceptowały to, histeria i porywy nie są im przypisane. Polacy zaś najbardziej boją się, że im ktoś umniejszy. Nie wiedzą, czy są dużym, czy małym państwem, czy są uznawani na równi z Niemcami i Francją, czy nie. („I to was trzyma w ciągłym napięciu, nie zaznacie spokoju chyba nigdy”).
Moje wytłumaczenie: my, 51 proc. Polaków, lubimy Czechów, bo są tym, kim my nie możemy być. I zachowują się tak, jak nie umiemy się jeszcze zachować. Lubimy w Czechach to, czego w sobie nie mamy. A chcielibyśmy.
Mariusz Szczygieł