Obrazki z Czech

*Książka Jolanty Piątek to dwa w jednym – subiektywny krótki przewodnik po Czechach ze wskazaniem miejsc wartych odkrycia i poradnik dotyczący praktycznej strony życia po drugiej stronie Karkonoszy. I jest warta uwagi zwłaszcza ze względu na ten drugi element, w polskich wydawnictwach poświęconych podróżom rzadko obecny*

z8955959X.jpg

Owszem, mamy w nich adresy hoteli, muzeów i restauracji, ale praktyki życia codziennego z osobistej perspektywy niewiele. Tej strony polskiej tęsknoty za Czechami nikt dotąd nie dostrzegł i nie próbował wykorzystać. Piątek to robi i chwała jej za to, choć po jej książkę powinni sięgnąć nie tylko ci, którzy marzą o przeprowadzce na najbliższe nam południe.

Autorka to wrocławska dziennikarka radiowa, żona Mirosława Jasińskiego, byłego dyrektora Instytutu Polskiego w Pradze. Razem z nim na dziewięć lat trafiła do czeskiej stolicy, dokąd zabrała dwoje dzieci – jedenastoletniego Olka i trzyletniego Kubę, z początku mocno zbuntowanych przeciwko planom przeprowadzki. Szybko jednak wszyscy poczuli się jak u siebie w domu: „Nawet nie wiem, kiedy się zadomowiłam. Nagle, nim się obejrzałam, zaczęłam rozumieć, co do mnie mówią w sklepie, dzieci znalazły znajomych, ja – lekarza dla dzieci (…), sąsiadka przychodziła pożyczyć mąkę, a kelner w pobliskiej knajpie witał jak stamgasta: długo was nie widziałem”.

I rzeczywiście, jak wynika z tej lektury, w Czechach łatwo się zaaklimatyzować – w szkołach mniej więcej te same problemy co u nas, służba zdrowia bardziej przyjazna pacjentom, a jeszcze do tego pozostała po czasach C.K. tradycja celebrowania rozmaitych bali i biesiadowania przy suto zastawionych stołach. No i zamki i pałace, rozrzucone po tym niewielkim kraju tak hojnie, że nie trzeba długo podróżować, żeby odkryć prawdziwe skarby. Z książki dowiemy się też, że wyjazd do Pragi w ostatni tydzień roku uderzy nas po kieszeni o wiele bardziej niż w innym terminie, że 200 koron za knedliki z gulaszem to gruba przesada, a także dlaczego w Czechach Polak zaczyna szybko tęsknić za warzywami i dobrym chlebem, który wprawdzie po długich poszukiwaniach udaje się znaleźć, ale wyłącznie w sklepach prowadzonych przez Wietnamczyków. W zaskoczenie wprawi czytelników wiadomość, że niegrzeczne czeskie dzieci zamiast rózgi dostają węgiel, a zlaicyzowane społeczeństwo toczy właśnie bój o Jezuska, przynoszącego prezenty pod choinkę, którego próbuje ocalić przed zagrożeniem z Zachodu – Santa Clausem.

„Obrazki z Czech” czyta się lekko i przyjemnie, co jest zasługą przyjętego przez autorkę stylu – niezależnie od tego, czy pisze o zamku w Duchcovie, gdzie ostatnie lata życia spędził Casanova, czy o potyczkach z właścicielem domu, od którego wynajmowała mieszkanie, nie gubi subiektywnej, osobistej perspektywy.

Jolanta Piątek, „Obrazki z Czech”, Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe, Wrocław 2010

Reklama

Możliwość komentowania jest wyłączona.

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: