Od 1 kwietnia w aptekach można kupić na receptę marihuanę – lekarze będą ją przepisywać osobom cierpiącym na stwardnienie rozsiane, chorobę Parkinsona czy AIDS. Lewicowa opozycja krytykuje nowe przepisy, bo cena legalnego narkotyku będzie wyższa niż na czarnym rynku, co „nakręci jedynie biznes dilerom”

W 2012 r. pod petycją o legalizację marihuany do celów leczniczych podpisało się kilkanaście tysięcy Czechów, za rozwiązaniem takim opowiedziało się też wielu lekarzy. Wniosek został zatwierdzony w grudniu przez Izbę Poselską, a w styczniu przez Senat. W lutym, tuż przed końcem swojej drugiej kadencji, nowelizację przepisów podpisał ówczesny prawicowy prezydent Vaclav Klaus.
Według opinii ekspertów przytaczanych w trakcie debaty nad zmianami w prawie marihuana pomaga w leczeniu takich schorzeń jak stwardnienie rozsiane, choroba Parkinsona czy AIDS. Na podobnych zasadach udostępnia ją kilka stanów USA.
Marihuana, przynajmniej na razie, będzie kosztować więcej niż obecnie na czarnym rynku i nie będzie refundowana przez państwo. Według Martina Pliszka z ministerstwa zdrowia cena wyniesie 250-350 koron (40-56 zł) za gram – to o 100-150 koron więcej niż obecne ceny czarnorynkowe.
– Sam fakt legalizacji marihuany jest już sukcesem. To ogromna pomoc dla chorych – podkreśla Tomasz Zima, dziekan Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Karola w Pradze. – Ministerstwo nakręca jedynie dobry biznes handlarzom narkotyków rywalizującym z dystrybutorami – irytuje się Jirzi Koskuba, poseł opozycyjnej Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CzSSD).
Od 2010 r. posiadanie niewielkich ilości marihuany było wprawdzie u naszych południowych sąsiadów nielegalne, ale nie podlegało karze. Wiele osób, które potrzebowały marihuany do celów leczniczych, kupowało ją od dilerów albo hodowało we własnych ogródkach, łamiąc prawo (zgodnie z dotychczasowymi przepisami na własny użytek wolno uprawiać do pięciu krzaków rośliny).
– Nie stać mnie na kupno narkotyku od handlarzy. Czekam tylko, kiedy ktoś z sąsiadów złoży na mnie donos i policja wkroczy na moje podwórko. Moja chora na stwardnienie rozsiane córka potrzebuje dziennie 5 gramów marihuany, więc limity ustalone w aptekach wydają się śmieszne. Może zamiast sprowadzać marihuanę należało zalegalizować jej przydomową uprawę w celach leczniczych? – mówi Polskiej Agencji Prasowej Zdenek Majzlik, emerytowany pracownik siłowni jądrowej w Temelinie.
Używanie marihuany do celów medycznych w precyzyjnie określonych przypadkach dopuszczalne jest m.in. w Austrii, Holandii, Izraelu, Kanadzie i kilkunastu stanach USA.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.