Gwyneth Jones, 25-letnia lektorka języka angielskiego z Wielkiej Brytanii opisała na swym blogu w 33 punktach swoje wrażenia z życia w Pradze. Rok spędzony w stolicy Republiki Czeskiej wiele ją nauczył. Czy w relacji Brytyjki znajdziemy coś, czego my czechofile byśmy jeszcze nie wiedzieli?
- Nigdy nie pytaj się Czecha „Jak się masz”. Czech nie odpowie Ci „Dzięki, mam się świetnie” – usłyszysz za to „Ach, cítím se na hovno”. Bycie szczęśliwym w Republice Czeskiej jest przynajmniej dziwne, a na pewno jest uważane za coś podejrzanego.
- Czesi mają sentyment do komunizmu. Często słychać, jak ludzie mówią, że za komuny żyło im się znacznie lepiej, że było więcej pracy dla każdego. W ostatnich wyborach komunistyczna partia zdobyła przecież tak wiele głosów.
- Lepiej nie rozmawiajcie o Romach. No chyba że chcecie usłyszeć niezłą wiązankę pod ich adresem. Tutaj 80 proc. opinii to są głosy rasistowskie.
- Czesi kochają piwo, piją je już od godziny 11:00 rano.
- Piwo, psy i dzieci – na to natkniesz się wszędzie w Pradze. Psy są wszechobecne: są w restauracjach, kawiarniach, biurach, w metrze. Czesi kochają psy.
- W czeskiej telewizji nie ma nic ciekawego – albo stare angielskie filmy z czeskim dubbingiem, albo program „Československo ma talent”. Z tego, co widziałam wcale tego talentu nie ma…
- Nawet najgorzej wyglądający żule ustąpią miejsca w metrze starszym osobom. Staruszki jednak idą z zaparte, i twierdzą, że stoi im się bardzo dobrze.
- Praska komunikacja miejska jest zresztą najlepsza na świecie.
- Praktycznie każdego dnia można natknąć się na różnego rodzaju festiwale. Na każdym rogu są namioty lub budki z tradycyjnym jedzeniem.
- Spacer Mostem Karola przy akompaniamencie miejskich muzyków jest niesamowicie urzekający.
- Czesi na weekendy uciekają za miasto na chalupy.
- Duże skupiska turystów w Pradze są naprawdę denerwujące.
- Czesi wciąż trzymają się ról płciowych silniej niż na przykład w Wielkiej Brytanii.
- Czesi są oszczędni, a raczej skąpi – biorą swoje kanapki i wędliny na wycieczkę do Chorwacji.
- Piwo tutaj jest tańsze niż woda. Nie jada się obiadów nigdzie poza granicami Czech, gdyż jest piekielnie drogo.
Reszta opinii jest dostępna na blogu Brytyjki. O ile dla czechofilów są to informacje od dawna już znane, o tyle dla kogoś kto dopiero zaczyna poznawać Czechów jest to zbiór bardzo praktycznych i prawdziwych porad.
Czechofilu, bardzo dziwa notka, bo zmieniasz totalnie znaczenie niektórych wpisów z przytaczanego bloga. Nie ma tam nawet jednego słowa o żulach, o wszechobecnym piwie, o tym, że Czesi kochają piwo i że piją je od 11 rano. Trochę to nie fair, bo nie piszesz, że to Twoja interpretacja bloga, tylko wygląda to jak cytaty…