Więcej niż 10 rzeczy, które łączą Czechy i Chorwację (numer 1 was nie zaskoczy, jest przed 2)

Aleksandra Wojtaszek zewsząd zbiera zasłużone komplementy za reportaż „Fjaka. Sezon na Chorwację” (wyd. Czarne). Z ochotą przyłączam się do tych pochwał. Na podobną książkę o Czechach osoby zainteresowane tym krajem (nie wszyscy identyfikują się jako czechofile) czekają z utęsknieniem. Mimo sporej liczby okołoczeskich publikacji nic takiego dotąd nie wyszło. Takiego, to znaczy pisanego z tym rodzajem uczucia, jakie wyznaje Wojtaszek: „zamiast zachwycać się pięknem przyrody i palimpsestem cywilizacji, marudzę, dociekam, wyciągam historyczne brudy. (…) Wybacz więc, Chorwacjo, dla mnie chyba tak po prostu wygląda miłość”. 

Skąd w ogóle Chorwacja na Czechofilu? Cały ten tekst jest odpowiedzią. Bezpośrednim impulsem była letnia lektura „Fjaki”, która nie dość, że zaspokoiła potrzebę wiedzy w obszarze, gdzie ów głód wiadomości był mocno odczuwalny, to przywołała wspomnienia z wyjazdu do Chorwacji i zmotywowała by je jakoś opracować. Ten wpis jest więc chaotyczną mieszaniną tego, co przeczytałem z tym, co zobaczyłem. I co doczytałem potem, już po zobaczeniu i przeczytaniu. Jest długi, ale będzie i o sztuce, o piwie, o piłce, znajdzie się miejsce i na niecenzuralne słowa i na zakazane rozrywki.

W porównaniu z milionami rodaków, o Czechach nie wspominając (o tym za chwilę), Chorwację odwiedziłem późno, i za rzadko. Starałem się jednak znaleźć do niej swój klucz. Pisząc o chorwackiej stolicy Wojtaszek stwierdza: ”Żeby Zagrzeb zrozumieć, trzeba porzucić centrum (…), a potem zapuścić się w którąś z wielu dzielnic na obrzeżach”. Nie znając tej rady autorki jednak się do niej zastosowałem. „Zwiedziłem” wspomniane w książce bloki Mamutkę i trzy rakiety, jak i niewspomnianą w książce splicką Krstaricę górującą nad wspomnianym w książce osiedlem Split 3 (tak, łażę po chorwackich blokowiskach i słucham czeskiej muzyki, co se dá dělat). W ogóle tę antycypowaną radę próbowałem przenieść na resztę kraju i łączyć, to, co turystyczne, z tym, co turystyczne mniej. No i oczywiście śledziłem obecność pierwiastka czeskiego. O tym tu głównie będzie.

1

Powiedzieć, że Chorwacja jest popularna wśród Czechów to nic nie powiedzieć. Celowo używam tej wyświechtanej już frazy pisarza z terenów przygranicznych. To w końcu powieściowy Jerzyk przeżywał wczesno młodzieńczą fascynację czeskimi letniczkami. Rzecz jasna do opisywanego przez Wojtaszek zjawiska pod nazwą „galebarenje”, czyli „tradycyjnej” formuły wakacyjnego seksu było tam jeszcze daleko. Ale do rzeczy.

Raport opublikowany przez Croatian National Tourist Board (Hrvatska turistička zajednica, w skrócie HTZ) informuje, że w 2022 r. doliczono się około 908000 przyjazdów Czechów do Chorwacji. Daje im to piąte miejsce na liście, za Niemcami, Austrią, Słowenią i Polską; nietrudno zauważyć, że to kraje albo znacząco liczniejsze, albo po prostu Chorwacji geograficznie bliższe. Jeśli w przypadku Polaków można mówić o stosunkowo świeżej fascynacji, to u Czechów trwa ona już dużo dłużej (i nie odnoszę się tu do czasów Austro-Węgier, kiedy to Czesi zakładali na terenie Chorwacji pierwsze uzdrowiska, budowali hotele itp.). Jeszcze raz ten sam raport, tym razem kategoria „noclegi”: w 2022 r. naliczono ich Czechom 3 898 000, w roku 1985 – 3 054 000 (pozor! nieco inne dane z 2022 r. podaje system eVisitor: 891 968 przyjazdów i aż 5 978 893 noclegi. Tak czy owak Czesi na 5.). Oczywiście wówczas mówimy o Czechosłowacji. Trzeba bowiem zaznaczyć, że Adriatyk to też „słowackie” morze. Jedno z trzech, jak pisze Weronika Gogola w książce „UFO nad Bratysławą” (wydało Czarne także w serii Sulina). Odsyłam do lektury, żeby sprawdzić, które to pozostałe dwa.

Dość statystyk. Z moich obserwacji i rozmów wynika, że w wielu czeskich rodzinach od dawna kultywowana jest tradycja rokrocznych wyjazdów do Chorwacji. Najczęściej w to samo miejsce, do zaprzyjaźnionego już gospodarza. A jak kogoś stać to zdążył już sobie po sąsiedzku kupić własny domek. Dwa przykłady: wakacje z rodzicami na wyspie Cres wspominał znany z kanału Honest Guide jutuber Janek Rubeš, zaś zagadnięty przeze mnie w tym temacie Petr Marek z Midi Lidi napomknął o stałej miejscówce w okolicach wyspy Vis.

Już w 2014 r. Filip Remunda (tak, to współtwórca – razem z Vítem Klusákiem – filmu „Czeski sen”, a potem także „Jak Bóg szukał Karela”) nakręcił telewizyjny dokument „Obnažený národ”. Film o Czechach w Chorwacji, a dokładniej o tym, jak ich widzą miejscowi. Po czym rozpoznać Czecha? Skarpetki w sandałach, cały majdan ze sobą na plażę i obowiązkowo własna wałówka. Bez pasztetu Májka ani rusz! Co ciekawe film, tak samo jak „Fjaka”, zaczyna się w Chorwacji po sezonie.

Inspiracją dla powstania dokumentu był podobno artykuł znanego chorwackiego dziennikarza Borisa Dežulovicia „Nieszczęsny turysta Szwejk”: „Fakt, że czescy turyści zjeżdżają ze stromych klifów na spoconych podeszwach swoich japonek, lub że ruszają na wprost śmierci płynąc przez otwarte morze na rowerach wodnych, nie wynika z tego, że są naćpani ecstazy. To dlatego, że duch przygody znany z kreskówek, na których razem dorastaliśmy, w Czechach wciąż żyje. W Chorwatach dawno umarł. Nawet w dorosłym życiu Czesi nie porzucili niestrudzonego optymizmu Pata i Mata, ani radości życia Lolka i Bolka. Oni po prostu nigdy nie dorośli i tego im zazdroszczę”. Tu należy dodać za Wojtaszek, że w statystykach górskich wypadków w Chorwacji już Czechów prześcigamy. Serio przez Bolka i Lolka?

Ciekawe, że turystyczny program Czeskiej Telewizji „Bedekr” zabrał swoich widzów do Chorwacji dopiero w 2022 r. Rok wcześniej pokazywał im uroki… Polski. Za to TV Nova miała inny pomysł, jak ograć walory Chorwacji. Skoro przyjeżdża tam tylu Czechów to musi czasem zdarzyć się i jakieś przestępstwo, nawet morderstwo. Taki przypadek, ot, choćby na wyspie Hvar, musi oczywiście zbadać czeska (a dokładniej czesko-słowacka) para detektywów. Taki jest punkt wyjścia serialu „Policie Hvar”, połączenia kryminału z wakacyjną komedią, który zbiera fatalne recenzje. To promująca go piosenka:

2

Czas więc na przerywnik muzyczny. Do Chorwacji jeździ się wypoczywać, ale przy okazji można też nakręcić klip. Michal Hrůza to wyspa Cres, Bert & Friends – Split, Midi Lidi – okolice Rijeki. Zresztą wszystkie teksty na płytę “Give Masterpiece A Chance!” tych ostatnich powstały na jednej z chorwackich wysp. W jeden dzień.

A Pekař to obrazek choć animowany to w tekście realistyczny, na czele z tymi przywiezionymi kotletami. Ta stale aktualna obserwacja ma już 11 lat!

Czekałem na granicy przez trzy godziny
wszędzie wkoło są krzyczące rodziny.
Dzieciak ciągle atakuje mnie z tyłu
I jeszcze mówi: ciesz się, mordo, na plażę

Przede mną jest spocona familia
Ci się serio od tygodnia nie myli
Usiąść tutaj to był szkolny błąd,
Wita Republika Chorwacji.

Na raz dwa trzy wykopali nas z autobusu
W rękach mam walizki, które nie są moje
Dobrze chociaż, że na swojej mam kod
7 8 5 kur*a ja ch*j

Nocleg to też jest dobry shit
Sąsiadowi przez balkon się żyje lepiej
Bez klimy upał jak by w mordę dał
Po prosto witajcie w Chorwacji

Rozwalić się na plaży w tych tropikac
Z Karlovačkem życie płynie łatwiej
Jeszcze wyciągnę kotlety, które mam z domu
A tę kiełbasę puszczę w obieg

Leżymy tu jak parówki na grillu
Nogę sąsiada mam na potylicy
Starsza pani w stroju Ewy
Witajcie na chorwackiej wiosce

Nakupię też bibelotów za kun
Straganiarzy tu liczę na tony
Ten upał mnie serio zabija
Naprawi to tylko mocna rakija

Zjem sobie pieczoną kukurydzę
Za to macie u mnie plusa bez wartości
Przy wyjeździe kapnie łza na tackę
W końcu to przeżyjesz tylko w Chorwacji
Tylko tutaj
A za rok znowu wszyscy w Chorwacji

3

„Dzieło najsłynniejszego z monumentalnych rzeźbiarzy” Vojina Bakicia na dobre wpisałem na swoją listę „musisz zobaczyć w Chorwacji” podczas zwiedzania wystawy „Pomnik. Europa Środkowo-Wschodnia 1918-2018” w warszawskiej Królikarni. W losach pomnika dwudziestowieczna historia tego regionu odbija się tak mocno, jak słońce w stalowych panelach na jego fasadzie. Tym ostrzej, im tych błyszczących płytek jest mniej…

Pomnik Powstania Ludu Banoviny i Kordunu na Petrovej Gorze Wojtaszek tylko wzmiankuje jako jedno z miejsc dowodzących, że „Chorwacja to urbexowy raj”, pełen opuszczonych nie tylko budynków, ale i całych wiosek. Faktycznie, opinie na Google’u potwierdzają, że ten ikoniczny spomenik przyciąga coraz większą liczbę ludzi. I część z nich, choć oficjalnie zamknięte, wchodzi do środka. A wnętrza i widok z dachu robią wrażenie…

Częścią wspomnianej wystawy był też niezrealizowany projekt pomnika Józefa Piłsudskiego autorstwa słynnego chorwackiego mistrza. I tą okrężną drogą dotarłem w końcu do Ivana Meštrovicia. Można było prościej: Bakić był uczniem Meštrovicia. O związkach tego ostatniego z Czechami można by napisać książkę. I taka książka została napisana. Dwujęzyczna pozycja „Ivan Meštrović i Česi: primjeri hrvatsko-česke kulturne i političke uzajamnosti / Ivan Meštrović and the Czechs: Examples of the Croatian-Czech Cultural and Political Reciprocity”, której autor(k)ami są: Barbara Vujanović, Dalibor Frančević, Marijan Lipovac and Jiří Kuděla ukazała się w 2018 r.

To tak pokrótce: bliska znajomość z prezydentem Masarykiem, którego Ivan Meštrović portretował, relacje z czeskimi artystami, w tym przyjaźń z rzeźbiarzem Bohumilem Kafką (autorem pomnika Jana Žižki na wzgórzu Vítkov w Pradze), stworzenie pomnika Antonína Dvořáka w Nowym Jorku. A wreszcie taka ciekawostka, że słynne dzieło Meštrovicia – zdobiąca plac przed Teatrem Narodowym w Zagrzebiu „Studnia życia” fizycznie powstała w odlewni metali B.T. Srpek w miasteczku Brandýs nad Labem. I w tej samej firmie została odlana postać Jana Husa stojąca na Rynku Staromiejskim w Pradze.

Reklama firmy B.T. Srpek z pisma „Umělecký Mĕsíčník” z września 1912 r.

4

Nie zliczę ile razy przechodziłem przez Strossmayerovo náměstí w Pradze nie zastanawiając się, kto jest patronem tego ładnego placu w dzielnicy Holešovice. Odpowiedź na to nie zadane pytanie przyszła w Chorwacji.

Josip Juraj Strossmayer był chorwackim księdzem i politykiem, który działał na rzecz zwiększenia roli narodów słowiańskich w ramach monarchii austrowęgierskiej. Takie poglądy oczywiście podobały się także w Pradze, która jeszcze za życia Strossmayera przyznała mu honorowe obywatelstwo miasta, a 20 lat po jego śmierci uczyniła patronem wspomnianego placu.

Zasługi Strossmayera dla chorwackiej kultury są dużo większe, nie dziwi więc liczba upamiętnień tej postaci, na które natykamy się w Chorwacji. Chyba najbardziej znaczącym jest pomnik Strossmayera autorstwa, tak, tak, Ivana Meštrovicia, który stoi na placu Strossmayera tym razem już w Zagrzebiu. Ksiądz-polityk siedzi przed – a w zasadzie to za – budynkiem Chorwackiej Akademii Nauki i Sztuki, której był współfundatorem. Dziś jedną z dostępnych tam ekspozycji jest galeria gromadzonych przez niego obrazów.

Pewnie nie każdy turysta tam trafi, ale chyba rzadko który z odwiedzających chorwacką stolicę nie przespacerował się promenadą Strossmayera (Strossmayerovo šetalište) w Górnym Mieście. A ta ciemna plama drzew na zdjęciu to park jego imienia widziany z wieży Pałacu Dioklecjana w Splicie.

5

Z pochodzącym z Chrudimia Josefem Resslem spotkałem się w Motovun. Niestety nie osobiście, ów leśnik i wynalazca pracował w tym malowniczym, słynącym z trufli istryjskim miasteczku w latach 1835-1843. Trochę się więc minęliśmy.

Ressel jako leśnik odpowiadał za dostawy drewna dla austriackiej marynarki, ale w międzyczasie stale coś wymyślał. Już w 1927 r. opatentował swój najważniejszy, spośród około trzydziestu, wynalazek – śrubę okrętową. To ona zapewniła mu miejsce w Historii. Także lata spędzone w Motovun przyniosły kolejne pomysły i ulepszenia. Mimo krótkiego pobytu uznawany jest za jednego z najwybitniejszych mieszkańców miasteczka. Zasłużył aż na kilka tablic opisujących jego dzieło na darmowej ekspozycji w miasteczku. Tam na niego wpadłem.

Ressel ma swoją ulicę w Pradze i wielu innych czeskich miastach, a także pomniki w innych krajach dawnej monarchii. Ten najnowszy odsłonięto w 2022 r. w porcie w Trieście, w którym wynalazca testował swoje pomysły. A jeśli zerkniecie na logo Motovun Film Festiwal to podobno wcale nie jest wiatrak, to śruba okrętowa. Na zdjęciach Motovun z oddali i zachód Słońca w porcie w Trieście, gdzie Ressel testował swoje pomysły. Fanom Roberta Makłowicza nie trzeba przypominać, że to było jedno państwo.

6

Na ślady Hajduka Split trafia się w Dalmacji na każdym kroku. Tropiłem je z ochotą. Zajrzałem i na stadion Poljud, którego kształt robi jednak dużo większe wrażenie oglądany z dalszej odległości. Dopiero z „Fjaki” dowiedziałem się jednak, że ten klub piłkarski „został założony przez czterech zapaleńców zainspirowanych atmosferą przedwojennej Pragi, jej piwniczno-kawiarnianym stylem życia oraz nieokiełznaną energią rodzącej się środkowoeuropejskiej piłki”. A tak konkretniej to Hajduka wymyśliła w 1911 r. w gospodzie U Fleků czwórka studentów ze Splitu będących pod wrażeniem rywalizacji Sparty ze Slavią (dla laików: to takie drużyny z Pragi). Ślad Hajduka jest też więc w Pradze, co Wojtaszek potwierdziła osobiście wizytując czeską stolicę.

Trafiłem na taką opinię: ale że opowieść o klubie piłkarskim, a po co? A przecież opowiadanie o współczesnej historii poprzez sport rzadko gdzie jest tak dobrym pomysłem, jak na Bałkanach. Można by z łatwością dodać kolejne wątki: zniszczona przez wojnę (i zakończona na zawsze tragiczną śmiercią tego pierwszego) przyjaźń koszykarzy Chorwata Dražena Petrovicia (na zdjęciach jego upamiętnienia w Szybeniku) z Serbem Vlade Divacem (polecam dokument ESPN „Once brothers”), genialne pokolenie jugosłowiańskich piłkarzy usunięte z Euro’ 92, uchodzący przed wojną po zamordowaniu dziadka Luka Modrić. Takich historii jest mnóstwo.

7

Cofnijmy się jeszcze do początku XX w. W tamtych czasach Chorwaci przyjeżdżali do Czech nie tylko na studia. W 1912 r. pracę w hucie żelaza w czeskim miasteczku Čenkov rozpoczął niejaki Josip Broz-Tito. Zanim wyjechał za pracą, tam gdzie się zwykło jeździć za pracą, czyli do Niemiec zdążył jeszcze zatrudnić się w zakładach Škody w Pilznie. A potem w Sarajewie zaczęła się Historia.

8

Czesi mieli wpływ nie tylko na rozwój chorwackiego futbolu. Także na coś niemal równie ważnego – tamtejszy język. Precyzując: na kogoś, kto chorwacczyznę reformował, kodyfikował i popularyzował. Ljudevit Gaj, poeta, polityk, „najważniejsza postać chorwackiego odrodzenia narodowego” podczas studiów w Grazu „zaprzyjaźnia się z innymi Słowianami, a bracia Czesi sączą mu do ucha słowianofilskie ideały” (cytat z „Fjaki” oczywiście). Czeska Wikipedia twierdzi co prawda, że główny mentor Gaja – Jan Kollár – był piszącym po czesku Słowakiem, ale za mało wiem, żeby podejmować dyskusję.

9

Skoro już jesteśmy przy języku. W czeskim i chorwackim, sprawa ma się zresztą podobnie ze wszystkimi językami słowiańskimi, wiele słów jest podobnych. Ot, choćby jedno z najważniejszych słów nad Adriatykiem – ośmiornica – to po czesku chobotnice, po chorwacku hobotnica. Przykłady można by mnożyć. Zdarza się też jednak sporo tzw. fałszywych przyjaciół. Czesi w Chorwacji przeżywają niezdrową ekscytację na widok napisu „napoje”, po chorwacku „pića”. Jest to dokładnie ten sam rodzaj emocji, jak ten, którego polski turysta w Pradze doznaje, gdy zabłądzi na uliczkę V Cipu.

10

Słowo „pivo” w obu językach wygląda i brzmi (prawie, są oczywiście różnice w wymowie) tak samo. Smakuje jednak inaczej. A konkretniej: chorwackie piwo na czeskim języku nie smakuje wcale. Stąd popularny wśród czeskich turystów zwyczaj przywożenia piwa ze sobą.

Na deník.cz ukazał się w 2023 r. krótki artykuł o chorwackim piwie, który zaczyna się słowami: „Przed rozpoczęciem właściwie każdych wakacji w Chorwacji w czeskich domach podczas pakowania słyszy się to samo zdanie: „Matko, nie będę pił żadnego ichniejszego Karlovačko ani Ožujsko, spakujemy kilka butelek od nas lub kupimy beczkę porządnego czeskiego piwa na podróż”. Autor przekonuje, że sytuacja się zmieniła, że w Chorwacji są dobre browary rzemieślnicze. Tego nie jestem w stanie potwierdzić, choć piłem dobre piwo z maleńkiego browaru w Kninie na tamtejszej twierdzy. Trafiłem za to w Chorwacji na dwa nietypowe, „czeskie” piwa.

Piwo Praha, z dopiskiem „by Staropramen” i adnotacją „Pilsner lager inspired by Prague” produkowane jest przez największy w kraju browar w Zagrzebiu, który wytwarza też widoczne wszędzie Ožujsko. Przyczyna jest prosta. Tak browar z praskiego Smichova, jak i Zagrebačka pivovara należą do tego samego napojowego giganta, Molson Coors.

Ciekawszy przypadek to piwo Staročeško, które powstaje w mieście Daruvar. Na stronie browaru szczycą się: „ze względu na to, że nazwa Staročeško jest używana w naszym pivovarze od początku jego istnienia, można powiedzieć, że jasne piwo Staročeško jest najstarszą marką piwa w Chorwacji”. A także, że będąc „najbardziej autentycznym przedstawicielem piwa pilzneńskiego” rozpoczęli produkcję dwa lata wcześniej niż browar w Pilznie, już w 1840 r. No, ciekawe…

Równie interesujący jest fakt, że tuż obok browaru w Daruvarze siedzibę ma instytucja o nazwie Savez Čeha u Republici Hrvatskoj, czyli Związek Czechów w Chorwacji. Jak się bowiem okazuje to właśnie w Żupanii bielowarsko-bilogorskiej, w której leży Daruvar mieszka większość Czechów w Chorwacji. Czy należy łączyć oba fakty? Krótko: tak.

To czescy osadnicy, którzy pojawili się w tym regionie w XIX w. wykorzystali swoje umiejętności i tradycje w budowie browarów i produkcji piwa, aby rozpocząć warzenie w Daruvarze. Żeby tego było mało to dialekt języka czeskiego, którym posługują się Czesi żyjący w Chorwacji nosi miano czeszczyzny daruvarskiej.

11

Vlado Milunić urodził się w Zagrzebiu w 1941 r., ale już jako piętnastolatek znalazł się w Pradze, gdzie 10 lat później ukończył studia architektoniczne. Niewątpliwie jego najbardziej znanym dziełem jest zaprojektowany wspólnie z Frankiem Gehrym praski Tańczący dom, którego budowę ukończono w 1996 r. Nie daję zdjęć, bo każdy wie, jak on wygląda. Poza jednym, wstępnym szkicem, który architekt pokazał na spotkaniu z uczestnikami letniego kursu języka czeskiego na Uniwersytecie Karola w 2014 r. Miałem przyjemność w nim uczestniczyć.

Milunić jest autorem wielu innych budynków w Czechach, w tym jeszcze 11 w samej Pradze. Całego osiedla. To kompleks domów mieszkalnych Hvězda, znajdujący się na osiedlu Petřiny, a wybudowany w latach 1994-2000, czyli po części równolegle z Tańczącym domem. Nazwa, a trochę i kształt budynków, nawiązuje do nieodległego parku Obora Hvězda i znajdującego się tam „letohrádka”. Sam architekt przyznawał się jednak do inspiracji wieżami obronnymi z chorwackiej wyspy Hvar.

W wywiadzie dla iDnes tak, dość oryginalnie, opisywał podobieństwa: „wieże z Hvaru miały swoją jasną funkcję. Bydło trzymano na dole, kobiety pracowały w środkowej części, a mężczyźni siedzieli na górze, pijąc kawę, grając w szachy i od czasu do czasu strzelając do kogoś z góry. W moim przypadku na Petřinach analogią do bydła są sklepy na parterze, w środkowej części mieszka klasa średnia, a na szczycie wież mieszkają ci najwięksi krezusi”. Wyobraźnia architekta nie spotkała się z przychylną oceną ani krytyków ani mieszkańców narzekających na niepraktyczność wielu rozwiązań.

Jeśli ktoś dotarł aż tu ma prawo napić się piwa. Czeskiego. I w końcu obejrzeć ładne obrazki 😉

Autor: Piotrek Klijewski

Zdjęcia autora (poza okładką książki i reklamą). Tekst ukazał się pierwotnie w sierpniu 2023 r. na FB profilu Czeskie nutki.

Możliwość komentowania jest wyłączona.

Blog na WordPress.com.

Up ↑