Trzydziestolatce z Kanady w Czechach brakuje nie tylko syropu klonowego, ale przede wszystkim uśmiechających się ludzi. Jamie Fischer mówi, że w Czechach ludzie dziwnie się na nią patrzą, gdy ta uśmiecha się do nich na ulicy.
- Co Cię najbardziej zaskoczyło, gdy się tu sprowadziłaś?
- Najbardziej zaskoczyło mnie to, że Praga jest taka kolorowa! Barwy atakują mnie z każdej strony, nie tylko z tych turystycznych części.
- Kiedy zdecydowałaś, że zostaniesz tutaj na stałe?
- Tak mi się tu spodobało, gdy byłam tutaj jako turystka, że postanowiłam się przeprowadzić. W Europie miałam studiować, wybrałam szkołę w Pradze. Dlaczego w tym mieście? Ponieważ było najpiękniejsze ze wszystkich, które do tej pory widziałam. Szukałam czegoś zupełnie innego, niż mój rodzinny Montreal.
- Co Ci w Czechach najbardziej przeszkadza?
- Czesi są bardzo nieprzyjemni jeśli chodzi o kwestie handlowe. Ciężko jest się z nimi porozumieć. Dziwi mnie, że tutaj normalne jest powiedzieć: „Dzień dobry”, ale nikt nie odpowiada na to z uśmiechem. Ta odpowiedź brzmi jak warczenie, tak jakbyś musiał odpowiedzieć, a wcale nie chciał. Poza tym w Kanadzie, jeśli kelner kogoś obsługuje, robi to tak, jakby obsługiwał swego przyjaciela. Tutaj kelnerzy obsługują klientów, jakby od niechcenia. Jednak muszę stwierdzić, że dużo się zmieniło w tym temacie przez te cztery lata, co tu mieszkam.
- Uczysz się czeskiego?
- Nie. I czuję się z tym jak kretynka. Jednak myślę, że da się żyć w Czechach mówiąc jedynie po angielsku. W urzędach coś tam po czesku powiem, ale wtedy musicie być dla mnie mili. Chciałabym mówić dobrze po czesku, żeby poznawać więcej ludzi, ale jestem przekonana, że ludzie będą woleli mówić ze mną po angielsku jak usłyszą mój czeski.
Jamie Fisher pochodzi z Montrealu, studiuje w Czechach od 2009. Pracuje jako graficzka i malarka.
Źródło: lidovky.cz
Jestem tego samego zdania co przedmówcy, być gdzieś 4 lata i nie mówić w danym języku to kalectwo.
Mieszkać cztery lata w jakimś kraju i nie przyswoić języka. To chyba ignorancja. ^^
Ciężko powiedzieć w porównaniu z Kanadą, w której nigdy nie byłam. Jednak kiedy porównujemy Polskę i Czechy, uważam mimo wszystko, że Czesi są bardziej uprzejmi. Może to kwestia poszczególnych ludzi, których spotykam i miast, które odwiedzam, acz odnoszę takie wrażenie.
PS Kilka rzeczy w tekście przetłumaczyłabym troszkę inaczej, ale to już tak nawiasem mówiąc. Takie zboczenie.