Oblicza czeskiego i słowackiego kina na 29. Warszawskim Festiwalu Filmowym

Powolna śmierć artysty, zagubienie w świecie bez zasad oraz dziecięce marzenia w bezdusznej przestrzeni miasta to tematy podejmowane w czeskich i słowackich filmach fabularnych. W sekcji dokumentu to: związki Agnieszki Holland z Czechami i niejasna sprawa Ludmiły Cervanowej. Na tegorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym mieliśmy jedyną okazję, by niezależnie od decyzji polskich dystrybutorów, w ciągu zaledwie 10 dni, zobaczyć aż pięć filmów pełnometrażowych i trzy krótkie metraże naszych południowych sąsiadów. 

W Konkursie Międzynarodowym rywalizował Jak nigdy dotąd (Jako Nikdy) w reżyserii Zdeňka Tyca; w Sekcji Dokumentu, filmy Krystyny Krauze Powrót Agnieszki H. (Návrat Agnieszki H.) oraz Normalizacja (Kauza Cervanová) Roberta Kirchhoffa. W Konkursie Filmów Krótkometrażowych brały udział: Pandy Matúša Vizára oraz Strach Martina Krejčího. W sekcji Odkrycia pokazano film Mój piec Killer (Mûj pes Killer) w reżyserii Miry Fornay. Młodsi widzowie również znaleźli coś dla siebie, w sekcji Rodzinny Weekend Filmowy znalazł się Błękitny Tygrys (Modry tygr) Petra Oukropca.

Gościem specjalnym Festiwalu był Zdeněk Tyc, który spotkał się ze zgromadzoną w Warszawie publicznością.

 

Jak nigdy dotąd (Jako nikdy) reż. Zdek Tyc

Film opowiada o umierającym zgorzkniałym malarzu – Vladimirze Holasie (Jiří Schmitzer), któremu towarzyszą dwie kobiety. Pierwsza z nich – Karla (Petra Špalková) jest byłą studentką artysty i jego partnerką, druga – Jaruna (Jana Medvecká), pielęgniarką i dawną kochanką. I choć oczekiwaniem reżysera było poruszyć widza, dać do zrozumienia, że w każdym człowieku tkwi ukryty diament (o czym mówi sam malarz), to los do granic zgorzkniałego, nieprzyjemnego, agresywnego bohatera jest nam w najlepszym wypadku obojętny, a większość z nas czeka na śmierć artysty, a co za tym idzie oswobodzenie unieszczęśliwionych przez niego kobiet. 

111

I choć w kilku momentach film ten wydaje się przemyślany, pojawiają się bardzo drobiazgowe elementy, np. figurka kobiety-ptaka, która zawieszona pod sufitem pracowni, w scenie, w której umiera artysta, odbija się jako cień. Ciekawość wzbudzają też obrazy, którymi przepełniony jest wiejski dom, motyw ryb, które wydawałoby się, mają coś symbolizować – o elementy te zadawano pytania w czasie Q&A. Jednak wypowiedzi Tyca na temat tych szczegółów dowiodły, iż żaden z nich nie miał naddać znaczenia temu obrazowi. Reżyser nie wiedział, co chciał przekazać, w jakiej formie i co jest myślą wiodącą filmu.

Zdeněk Tyc – reżyser znany w Czechach i na Słowacji (ma na swoim koncie siedem filmów, m.in. Smradi), rzadko widziany na ekranach poza nimi, miał ambicję, by tym razem przemówić do zagranicznej publiczności. Jego film okazał się jednak mało komunikatywny i przekonujący, chociażby w zakresie motywacji postępowania i powiązań bohaterów, siły i nośności fabuły, aranżacji scen, reakcji aktorskich, przejrzystości opowieści. Wydawałoby się, iż film ten chce być poza głównym nurtem, w jego odgałęzieniach, odważnych rozwiązaniach, nie w kopiowaniu uznanych wzorców, a raczej śmiałych krokach bocznymi ścieżkami. Do tego jednak potrzebny jest entuzjazm, odwaga i samoświadomość, czego zabrakło Tycowi.

222

Podczas spotkania reżyser próbował dowieść, iż w znacznej mierze chodziło mu o niebanalne skonstruowanie postaci kobiecych. Bohaterki bez wątpienia nie są bezbarwne, jednak ich psychologia wydaje się niepogłębiona, niejasna, a dobór Jany Medveckiej i Petry Špalkovej zdaje się raczej wyrazem sympatii Tyca do tych aktorek (o czym mówił sam reżyser), niż ich wrodzonego talentu i siły wejścia w rolę.

Czesi nie są mistrzami wukazywaniu dramatycznych historii. Być może konwencja komedio-dramatu, tak typowa dla Czechów, nie odpowiada Tycowi, ten jednak mógłby przyjrzeć się filmom swoich kolegów po fachu – Zelence czy Hřebejkowi i od nich zaczerpnąć myśl, jak zgrabnie pokazać dramat sytuacji w odpowiedniej konwencji. Jeśli zaś zamierzeniem Tyca miał być dramat z krwi i kości mógł podjąć wysiłek i przyjrzeć się pracom swych słowiańskich znajomych po fachu – Rosjanom, Polakom czy Serbom.

Normalizacja (Kauza Cervanová) reż. Robert Kirchhoff

Choć sprawą Ludmiły Cervanovej przez lata żyła cała Czechosłowacja, jest ona zupełnie nieznana Polsce, krajom sąsiednim czy Zachodowi. Jest to zatem doskonały temat na wciągający dokument. W pierwszych scenach dowiadujemy się, że przed 37 laty została zgwałcona i zamordowana studentka medycyny, córka wysoko postawionego czechosłowackiego dygnitarza. Uznanych za winnych poznajemy przez to, iż pokazane nam są urywki telewizyjnego talk-showu, do którego po latach odsiadki, zostali zaproszeni. Cała sprawa nie wydaje się jednak tak oczywista.

3333

Początkowo nie mamy wątpliwości, co do winy przedstawionych sprawców, jednak kolejne sekwencje zdarzeń sugerują inny przebieg tej historii. Przywoływane są naczelne zasady postępowania karnego, które w trwającym lata procesie zostały zaniechane przez komunistyczny wymiar sprawiedliwości. O ile sam temat mógł być okazją do odkrycia zatajonych faktów, dojścia do osób stojących za mroczną sprawą Cervanowej i prawdziwych sprawców okrutnej zbrodni, to w trwającym sto minut dokumencie nieustannie powracamy do punktu, w którym sprawna akcja komunistycznego sądownictwa słowackiego skazała niewinnych ludzi. Fakt ten w naturalny sposób bulwersuje i zadziwia, w tak długim dokumencie jest jednak przeeksploatowany na rzecz pozbawienia głębi i czasu okolicznościom sprawy. 

444

Polski i angielski tytuł swą nazwę zawdzięcza powszechnie przyjętej na okres od sierpnia 1968 roku do grudnia 1989 roku nazwie okresu w dziejach Czechosłowacji: normalizacji. Czas ten tak charakterystyczny i istotny w kontekście sprawy, nie stanowi choćby tła wydarzeń. Czasy dawnego reformatora (okresu Praskiej Wiosny), a wówczas zimnego konserwatysty Gustawa Husaka są tak znamienne, iż pominięcie ich jest głęboką pomyłką, uniemożliwiającą zrozumienie sprawy. To okres nieprzeniknionych manipulacji, politycznych lawiracji, utrwalania konserwatywnego porządku społecznego: zamknięcie niekomunistycznych organizacji, przywrócenie cenzury, czystki w partii komunistycznej i środowisku inteligenckim i powrót do podporządkowania dyrektywom płynącym z Moskwy.

Dokument ten, choć ma potencjał, bez wątpienia nie został zgłębiony, zabrakło w nim niezbędnej dociekliwości dokumentalisty, chęci dojścia do spraw niezbadanych i niejasnych.

Powrót Agnieszki H. (Návraty Agnieszki H.) reż. Krystyna Krauze

Agnieszka Holland choć jest Polką, naszą najbardziej znaną reżyserką (kobietą!), jest też czeską Agnieszką, tą z lat młodzieńczych i tą, która do dziś powraca do swojej ukochanej Pragi – jak mówi najpiękniejszego miejsca na ziemi. O początkach, powrotach i pracy zawodowej opowiada swoim przyjaciołom – Jackowi Petryckiemu i Krystynie Krauze. I choć początkowo drażni nas techniczna słabość dokumentu: patrzenie w kamerę, poprawianie reżysera, błędy w kadrowaniu, nieostrości, ciągłe przechodzenie granicy realizatorzy-bohaterzy, to dzięki tej konwencji: opowieści dla znajomych, o znajomych i w ich kręgu, schodzi to na drugi plan. A my-widzowie, niepozornie możemy podglądać to, co zostało nagrane. 

555

Historia rozpoczyna się od pracy Agnieszki Holland nad Gorejącym krzewem. Poprzez ten mini serial reżyserka powraca do czasów studiów na praskiej FAMIE, przyjaźni wyrosłych z okresu Aksamitnej Rewolucji, a dalej czasów emigracji. Film ten ukazuje jak bardzo przeżycia studenckich, a zarazem praskich lat, wpłynęły na życie i twórczość Agnieszki Holland, dla której wyjazd do Pragi był wówczas próbą oszukania politycznej rzeczywistości i spełnieniem marzeń o nauce wśród mistrzów Nowej Fali.

Niezwykłym walorem dokumentu jest to, że przesycony jest niewymuszonym humorem, pełen sytuacji nieplanowanych, anegdot. Jedną z nich jest ta, w której Agnieszka Holland opowiada o tym, że z braku polskich flag, razem z grupą znajomych, podczas jednej z manifestacji, będącej reakcją na polski Marzec ‘68, skandowali trzymając flagą czeską z odciętą częścią niebieskiego trójkąta. 

666

To nie jest opowieść o wielkiej reżyserce, o niebywałej postaci polskiego i światowego filmu, to opowieść o Agnieszce, bliskiej i znajomej. O Agnieszce, która zakochała się w Czechosłowacji, ba Czechosłowaka – pokochała.

Jacek Petrycki, reżyser dokumentu, przywołał słowa wspólnego przyjaciela z czasów młodości: Ona jest taka, że ja bym chciał zjeść jej mózg. Przy pomocy tego filmu, może uda nam się rzeczywiście, troszeńkę nadgryźć jej mózg. Stało się – mózg Agnieszki Holland został nadgryziony!

Autor: Beata Poprawa

 

Konkurs międzynarodowy:

Jak nigdy dotąd (Jako nikdy), Reżyser: Zdeněk Tyc , Scenariusz: Zdeněk Tyc , Premiera: 19 września 2013, Produkcja: Czechy, Słowacja

 

Konkurs dokumentalny:

Normalizacja (Kauza Cervanová), Reżyser: Robert Kirchhoff, Premiera: 16 maja 2013, Produkcja: Słowacja, Czechy

 

Powrót Agnieszki H. (Návraty Agnieszki H.) , Reżyser: Krystyna Krauze, Jacek Petrycki, Produkcja: Czechy, Polska

Możliwość komentowania jest wyłączona.

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: