„Powiedz coś po czesku!” to tytuł książki Jacka Balucha a także pierwsze pełne zdanie, które słyszę, gdy przyznaję, że znam czeski (pierwsze słowa zwykle to „ooo”).
Podobne doświadczenia miał autor powyższej książki. We wstępie pisze, że jego rozmówcy zwykle spodziewali się, że to „coś” będzie śmieszne. Oczywiście nie jest dla mnie niczym nowym, że Polacy mają język czeski za bardzo zabawny, ale nie wszyscy wiedzą, że i vive versa- dla Czechów, polski też jest śmieszny.
Jacek Baluch napisał książkę na kształt słownika języka czeskiego ze szczegółowym wyjaśnieniem pochodzenia słów i ich użycia. Nie szczędzi też czytelnikowi anegdot zasłyszanych i własnych, co ubarwia momentami przyznam, dość nudną lekturę.
Tej książki, moim zdaniem, nie czyta się w tramwaju, jako lekka, zabawna odskocznia od szarej, zimnej rzeczywistości. To tekst bliski rozprawie naukowej. Oczywiście jej wartość merytoryczna jest bardzo duża, szczególnie dla pilnych Czechofili, którzy mają wrażenie, że wiedzą już wszystko o kraju Hrabala. Postawię nawet tezę, że niejeden Czech byłby zaskoczony niektórymi ciekawostkami, skąd pochodzą doskonale znane mu słowa.
„Powiedz coś po czesku!” przypomina nieco „Kapoan” Zofii Tarajło – Lipowskiej, ale wydaje mi się, że sposób ułożenia treści jednak przemawia na korzyść tej drugiej. Nie za bardzo rozumiem czemu miałby służyć układ alfabetyczny, bo zawartych słówek jest tu za mało, żeby faktycznie ktoś mógł tej książki używać w zastępstwie słownika. Czasami miałam wrażenie, że autor na siłę szuka słów na daną literę- np. na „a”. Słowo „alba”, która jest nazwą gatunku prowansalskiej liryki miłosnej. Pan Baluch użył tego słowa, żeby potem przytoczyć czeskie słowo „svítáníčko”… Może lepiej byłoby ułożyć to w jakieś tematy, albo jakąś opowieść, w której były ambasador Polski, mógłby opowiedzieć o swoich przygodach z językiem czeskim?
Druga (i ostatnia) uwaga krytyczna dotyczy okładki. Wiem- książki nie należy oceniać w ten sposób, ale w tym wypadku muszę. Nie wiem dlaczego wydawnictwo zdecydowało się na taki okropny rysunek. Z obawy, że sama treść i tematyka nie pomogą, to trzeba czytelnikowi dać na okładkę kobietę z nagimi piersiami, na którą rubasznie patrzy się zielony stworek w cylindrze? Jedyny związek jaki widzę z książką, to nawiązanie do ostatniego hasła: „Žába”, które w czeskim języku mówionym oznacza także młodą dziewczynę…Ha! Ha!- dowcip na poziomie „drevnego kocura”, który ma być według niektórych Polaków czeskim odpowiednikiem słowa „wiewiórka”.
Podsumowując, uważam, że książka pana Jacka Balucha zdecydowanie jest warta polecenia. To świetny prezent zarówno dla zagorzałych wielbicieli Czech, jak i debiutujących Czechofili, ale także dla osób, które po prostu chcą poszerzyć swoje horyzonty językoznawcze, historyczne i kulturowe. Niech okładka was nie zwiedzie- to nie słownik „czeskich” słówek typu „szmaticzku na paticzku”.
Autor: Czechofilka
Jacek Baluch, Powiedz coś po czesku! Igraszki językowo-literackie
Wydawnictwo Universitas
Kraków 2018.