Czwarty sezon „Opowieści podręcznej” zbiegł się z informacją o liście z polskiej ambasady w Pradze do czeskiego rządu… Cytując pana Antoniego „Przypadek? Nie sądzę.” Mam swoje małe i większe paranoje związane z sytuacją kobiet w Polsce, ale raczej nie podejrzewałabym, żeby w ramach promocji serialu HBO mieszało się w politykę zagraniczną. Niemniej jednak jest to dość interesujący zbieg okoliczności.
Nawiązanie do „Opowieści podręcznej” nasuwa mi się ze względu na to, że w Polsce obecny rząd coraz bardziej chce ograniczać kobietom prawa, na wzór działań z dystopijnej wizji z książki Margaret Atwood, a Czechy zaczynają być dla nas oazą normalności, niczym serialowa Kanada. Tak jak pomiędzy serialowym Gileadem a Kanadą jest granica po przekroczeniu której świat jest zupełnie inny, tak obawiam się, że niedługo będzie z Polską i Czechami.
Kiedy polski rząd znów podjął temat ograniczenia prawa do aborcji, pomyślałam, że mogą nam utrudniać to tutaj na miejscu, ale granice są wciąż otwarte, więc mogą nam naskoczyć. Nie będą przecież śledzić każdej osoby, która ma pozytywny wynik testu ciążowego i sprawdzać dlaczego przekracza granice z Czechami czy Słowacją? A jednak wymyślili coś innego- wykorzystanie ambasady do wywarcia nacisku na czeski parlament, żeby utrudniał dostęp do procedury medycznej obywatelkom Polski (więcej możecie przeczytać w tym artykule na stronie respekt.cz lub po polsku tutaj).
Oczywiście, wielu z Was ma więcej doświadczenia w mieszkaniu u naszych południowych sąsiadów i na pewno odpowie, że rzeczywistość nie jest tak cukierkowa, ale w mojej miłości do Czech nigdy nie chodziło o wyidealizowany obraz kraju piwem i winem płynącego, gdzie hermeliny je się na śniadanie, obiad i kolację. Odkąd byłam tam po raz pierwszy ponad 15 lat temu zawsze podobało mi się to poczucie normalności, to że są sprawy, które można omawiać a nie krzyczeć na siebie, odnosząc się do uczuć religijnych i zasad kościelnych.
Zgadzam się- ostatnie udostępnienia artykułów na fanpejdżu Jestem Czechofilem były mocno polityczne i związane z jedną stroną i przyznaję- mam swoje poglądy i są one zbieżne bardziej z lewą niż prawą stroną sceny politycznej w Polsce. Nie chcę jednak używać bloga czy Facebooka czechofilskiego do promowania swoich poglądów w tej kwestii, ale to dlaczego lubię Czechy jest związane też z ich stosunkiem do spraw światopoglądowych- takich jak prawa osób nieheteronormatywnych czy kobiet do decydowania o swoim ciele, więc jeśli w przyszłości znajdę kolejne artykuły na ten temat to pewnie, je zamieszczę, ponieważ uważam, że część bycia Czechofilem, to szacunek dla odmienności i poszanowanie prawa wolności wyboru.
Autor: Dorota Chmielewska