Festiwal Žižkovská noc 2021 – niemalże przewodnik

Angelo Maria Ripellino swoją książką „Praga magiczna” raz na zawsze zadekretował, że to magiczne miasto. Nic więc dziwnego, że jedna noc może się tam przemienić w trzy. O jaką noc chodzi? 

Žižkovská noc to (nie tylko) muzyczny festiwal, który w tym roku odbędzie się w dniach 28-30 października. Lepsza okazja, żeby wniknąć w autentyczny Žižkov, tę coraz modniejszą dzielnicę Pragi, a przy okazji zobaczyć, co ciekawego dzieje się w (nie tylko) czeskiej muzyce alternatywnej po prostu nie istnieje. 

To będzie 10. edycja wydarzenia, którego symbolem jest jednooki husyta ze wzgórza Vítkov. Startowało w pięciu klubach jako oddolna inicjatywa grupki nastolatków. Rozrosło się ogromnie (patrz niżej), ale nie straciło charakteru. Z okazji jubileuszu pozwolę sobie, poza spojrzeniem do tegorocznego programu, na odrobinkę wspomnień.

„Žižkov cały jest piwiarnią” stwierdza Mariusz Szczygieł w swoim „Osobistym przewodniku po Pradze”. Dalej dokonuje koronacji: „Królem wyszynków jest U Vystřelenýho oka. Nie ma nic wspólnego z knajpami w centrum, które dla turystów są w stanie udawać nawet piwiarnie Žižkova, lecz nic z tego. W środku jest duszno i głośno (albo jeszcze głośniej, kiedy gra zespół).” Teraz proszę sobie wyobrazić kilkanaście podobnych  miejsc, w których przez trzy wieczory można usłyszeć wszystkie gatunki muzyki. I popularne U Voka (tak, w skrócie, mówią bywalcy) na pewno nie jest z nich najgłośniejsze. Tym jest właśnie Žižkovská noc. Od razu wszystkim niecierpliwym fanom metalu i hardcore punka zdradzę, że najgłośniej jest w klubie Modrá Vopice, który administracyjnie znajduje się już jednak w Pradze 10, oddzielony od žižkovskiej Pragi 3 dosłownie jedną ulicą. Festiwal jakiś czas temu przekroczył bowiem granice Žižkova, ale o tym za chwilę.

MUZYKA

Žižkovská noc to także spektakle taneczne, performansy, czy też kabaret drag queens, ale ja skupię się na tym, co będzie grane. Krótko: wszystko. Metal, rap, disco, electro, pop, punk, techno i wszelkie odmiany rocka. Alternatywa, off, nisza, underground (tak się składa, że do kilku z powyższych miejsc schody wiodą w dół). Z polskiego punktu widzenia to wręcz nisza nisz. Artyści, których nie usłyszycie w komercyjnych radiach złapanych w aucie w drodze na Morawy, czy do Czeskiego Krumlova. W wielu przypadkach nieznani nawet większości społeczeństwa czeskiego (żaden przytyk, zainteresowanie muzyką alternatywną jest w każdym kraju podobne, do świadomości ogółu przebija się tylko garstka, ostatnio głównie raperów). Co ich łączy? Grają dobrą, ciekawą muzykę.

Po informacje o wykonawcach odsyłam do programu. Nadzwyczaj obfitego, w którym tylko kobiet i mężczyzn z gitarą określanych w Czechach mianem písničkář/ písničkářka jest około dwudziestki. Jak okiełznać ten nadmiar (tyle atrakcji naraz śmiało można tak nazwać)? Na Žižkovie strategii jest kilka. Możemy podążać za wybranymi wykonawcami (trudne, z pewnością nie zawsze się uda), postawić na ulubione gatunki (które najczęściej, choć nie zawsze, są przypisane do konkretnych miejsc) lub skoczyć w nieznane. Każda gwarantuje, że będzie ciekawie. 

Żeby unaocznić, jak trudne wybory stoją przed uczestnikami festiwalu przedstawię dylematy tylko jednej, sobotniej, nocy. W klubie Storm do posłuchania m.in.: będące w świetnej formie koncertowej Květy (powyżej na moim nagraniu sprzed 4 lat), nowofalowa Dukla (a może zagrają materiał z tegorocznej, folkowej EP-ki „Z dálky píseň”?), zaangażowana Słowaczka Katarzia (pytanie: z zespołem, czy tylko w duecie z producentem Pjonim) i na deser DJ set Ventolina i DJ Myslivca (czyli Prokopa Holoubka z Midi Lidi, którzy, jak i Ventolin, wydali ostatni świetne płyty Aż szkoda, że to nie będzie ten repertuar). W tym samym czasie w Fuchs2: popowa Tea Sofia, raper Anki (po czesku, czy po wietnamsku?), słowacki producent FVLCRVM, czy też coraz popularniejsza raperka z Ukrainy Alyona Alyona. Zajrzyjmy do Vinohradskiego pivovaru. Tam: rock od Pris, rozmarzone piosenki duetu Kalle, a potem melodyjne indie Party vynikajících lidí. Przenieśmy się do Domu Radost (w rzeczywistości po powyższych atrakcjach w życiu już nie zdążymy, trzeba wybierać), gdzie zagrają: prezentowana poniżej písničkářka Kvietah, melancholijna „pieśniarka” Margo, intrygująca Ima Teva, electro-popowe trio o wdzięcznej nazwie Neřvi mi do ucha (to może być ostatnia okazja, zespół ogłosił rozpad) i na koniec żeńskie, elektroniczne trio Viah dowodzone przez Vi Huyen Tran (społeczność wietnamska w Czechach wchodzi do popkultury odważniej niż u nas). Uff. A przecież w tym samym czasie np. w Carpe Diem np. písničkář Zapomělsem, w Fatalu m.in. shoegaze’owy Fotbal, a w Café Pavlač przegląd słowackiego punka. Przypomnę – to tylko jeden wieczór i wymieniłem mniej niż połowę klubów. 

Wnikliwy czytelnik (jest tu jeszcze jakiś?) z pewnością zauważył, że towarzystwo będzie międzynarodowe. Nie zabraknie więc i reprezentacji Polski. Zagrają np. Wczasy, The Pau i Patryk Cannon. Ilu zapytanych na ulicy w Polsce ludzi słyszało o duecie Wczasy? No właśnie.

MIEJSCA

To sam Žižkov – do 1922 r. oddzielne miasto, potem dzielnica Pragi, miejsce, w którym rodziły się, pracowały i umierały takie osobowości czeskiej kultury, jak jedyny czeski literacki noblista Jaroslav Seifert, twórca Szwejka Jaroslav Hašek, czy „czuły barbarzyńca” Vladimír Boudník – był dla mnie głównym magnesem, kiedy kilka lat temu pierwszy raz pojawiłem się na Žižkovskiej nocy. Nie znałem 95 % występujących artystów, więc po prostu snułem się po dzielnicy, od baru do hospody, od klubu do browaru, mijając domy wymienionych, nasłuchując dochodzących zewsząd dźwięków. To „gdzie” było wówczas ważniejsze niż „kto”. Brzmi to może niezbyt chwalebnie, ale szczerze taki spontaniczny sposób zanurzenia się w festiwalu polecam. Choćby na jeden z trzech wieczorów. Przemierzanie nocnego Žižkova jest przyjemnością samą w sobie. Oby dopisała pogoda; tradycyjnym miesiącu festiwalu jest marzec, ale z wiadomych przyczyn dwie wiosenne edycje przepadły.

Žižkovská noc odbędzie się w tym roku w kilkudziesięciu lokalizacjach. Nie ma tu już miejsca, aby wszystkie opisać, ale o kilku wspomnę. Główną, a w każdym razie pierwszą wymienioną w programie, sceną festiwalu jest muzyczny klub Storm, z wejściem wciśniętym między kamienice a zbocze wzgórza Vítkov, tuż obok wlotu/wylotu tunelu wiodącego pod górą do dzielnicy Karlin. Trzon i sedno festiwalu stanowią jednak lokalne hospody – kluby muzyczne. Jeśli istniałaby jakaś skala hipsterskości, powiedzmy od 1 do 10, wielu z tych miejsc przypadłoby dumne minus 5 (np. Fatal, Bohužel Bar, Nad Viktorkou). Są z ducha punkowe, nienadęte, prawdziwe, bez blichtru i lansu. To one odzwierciedlają egalitarne idee festiwalu. Równie dobrze owe idee ilustruje fakt, że można wybrać się na koncert do miejsc, które na wspomnianej skali uzyskałyby wynik dodatni (np. Café Pavlač; „pawlacze” to charakterystyczne dla dzielnicy galerie kamienic). Wszyscy w tę noc/noce mogą czuć się swobodnie. 

Wejście do Cross Club

Napisałem już powyżej, że festiwal to nie tylko Praha 3. Warto wspomnieć o kilku scenach spoza Žižkova; do których w minionych latach (oby tak zostało i w tym roku) można było dojechać festiwalowym autobusem. Cross Club w dzielnicy Holešovice to jedno z ważniejszych miejsc na muzycznej, a zwłaszcza imprezowej, tanecznej mapie Pragi. Każdy, kto przejeżdżał obok tramwajem musiał zwrócić uwagę na duże, żelazne rzeźby-instalacje umieszczone przed klubem. Kilkupiętrowe, pogmatwane wnętrze też robi wrażenie. Fuchs2 położony jest na wyspie Štvanice i mieści się w funkcjonalistycznym budynku, który zaprojektowali w latach 30. XX w. Josef Fuchs z Bohumilem Steigenhöferem. Służył wówczas jako kawiarnia oraz zaplecze zburzonego w 2011 r. stadionu, a obecnie znany jest z zabaw do rana i występuje w powyższym klipie Kvietah.

Vinohradský pivovar – jak sama nazwa wskazuje to już Vinohrady, czyli Praha 10. Nie chcę robić reklamy, bo piwa (z różnych browarów, ale zawsze dobrego, niedrogiego, w porywach wręcz taniego) napijecie się w każdym z festiwalowych miejsc, ale słuchanie muzyki z vinohradską „dwunastką” albo „jantarową trzynastką” w dłoni smakuje… po prostu smakuje. 

Sam w tym roku najbardziej cieszę się na wizytę w žižkovskim Domu Radost, funkcjonalistycznym budynku z 1934 r., dziele architektów Karla Honzíka i Josefa Havlíčka. Główną atrakcją tego biurowca jest co prawda kawiarnia na dachu, ale bardzo liczę, że koncerty w sali Přítomnost dołączą do listy tych, które będę długo wspominał. Znajdą się wtedy obok tych zobaczonych w trakcie mojej festiwalowej historii w tak wyjątkowych miejscach, jak: piętro widokowe žižkovskiej wieży telewizyjnej, kawiarnia na szczycie wzgórza Vítkov, piękna sala koncertowa Pałacu Akropolis, podziemia husyckiego kościoła (Žižkostel jest w remoncie i może wróci), czy też squat Klinika. 

PS zdjęcia hospod z jednego spaceru po dzielnicy w czasie pozafestiwalowym. Aż tyle jest tam aut? 

Autor: Piotrek Klijewski

Możliwość komentowania jest wyłączona.

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Up ↑