Planowanie podróży po Czechach pociągami

Spontaniczność nigdy nie była moją mocną cechą… za to planowanie, to jest to co Czechofilka lubi najbardziej. Planując, już zaczynam wyprawę. W poniższym wpisie opowiem Wam jak zabieram się do mojej tegorocznej podróży.

Promocyjny bilet kolejowy

Jak co roku České dráhy, ČD oferują promocyjny bilet kolejowy na 7 i 14 dni pod nazwą Jízdenka na léto. Korzystałam już z tego wielokrotnie i każdemu serdecznie polecam. Nie tylko Czechofilom (chociaż to powinno być zapisane w „naszym zakonie” jak pielgrzymka do Mekki dla muzułmanów), ale wszystkim wielbicielom podróży, szczególnie pociągami. Jeden bilet (890 Kč za 7 dni lub 1290 Kč za 14 dni) i nieograniczone możliwości jazdy po całym kraju. 169 zł lub 245 zł to kwoty, które w Polsce niejednokrotnie płaciłam za bilet w jedną stronę z Warszawy do Gdyni… więc myślę, że oferta jest bardzo dobra.

W tym roku zaplanowałam urlop na drugą połowę sierpnia, więc najwyższy czas zabrać się za planowanie wyprawy. Dzięki temu mam czas na kupienie tańszych biletów na dojazd do Czech i rezerwację noclegów.

Wybór miejsc

Czechy już mam dość mocno „zjeżdżone”, więc wybór trasy staje się coraz trudniejszy. W mojej kuchni wisi nad stołem mapka, na której zaznaczam miejsca, w których już byłam, więc zaczynam od popatrzenia, co jeszcze czeka na moje odkrycie.

Mapa moich czeskich podróży

Od dłuższego czasu chciałabym odwiedzić Škoda Muzeum, więc w moich planach na ten rok musi się znaleźć miasto Mladá Boleslav. To już jest jakiś trop, jeśli chodzi o kierunek podróży.

Mam miasto „docelowe”, więc sprawdzam czy jest na tyle ciekawe (tutaj zawsze pomagają wskazówki ze strony www.visitczechrepublic.com) i dobrze skomunikowane kolejowo z okolicą (niezawodna strona www.cd.cz), że warto byłoby w nim nocować.

Pierwsza wycieczka objazdowa, którą odbyłam w 2017 roku zakładała spanie po kolei w każdym odwiedzanym miejscu. Na pewno miało to swój urok, podążania wciąż przed siebie… Muszę jednak przyznać, że codziennie pakowanie się, rozpakowywanie i pokonywanie kolejnych odcinków podróży z jednak dość ciężkim plecakiem nie było aż tak przyjemne. Z czasem starałam się ograniczać liczbę miejsc noclegowych do 2 lub maksymalnie 3 i zwiedzać okolice, wracając do bazy.

Czeskie pociągi

Za każdym razem z podziwem patrzę na to, jak dobry, szczególnie porównując do Polski, jest sposób na kolej w Czechach. Nie dość, że jest stosunkowo tanio, to wakacyjne promocje wręcz zachęcają do wyboru tego środka podróży, a liczba połączeń jeszcze nigdy mnie nie rozczarowała. Sam skład pociągów już jest loterią. Czasem trafi się komfortowy, klimatyzowany wagon z gniazdkami elektrycznymi i wifi, ale wciąż bywają też „tradycyjne” ceratowe ławki. Niezmiennie zawsze ekipa konduktorska jest życzliwa, uśmiechnięta i wyglądająca jakby lubili (!) swoją pracę (coś, co w Polsce jeszcze nigdy mi się nie przydarzyło).

Od jakiegoś czasu czeski przewoźnik umożliwił też zakup biletów przez internet na całą trasę, łącznie z polską częścią podróży, co bardzo ułatwia życie. Polacy wciąż nie ogarniają, że coś takiego jest możliwe…

Noclegi

Do miasta docelowego jakoś muszę się jednak dostać, więc sprawdzam jak wyglądałaby potencjalna podróż z Polski, bo możliwe, że jednak po drodze warto byłoby zrobić sobie postój.

Tym razem wyruszam z Radomia. Najłatwiej jest dojechać do Krakowa i stamtąd przedostać się do Bohumina, żeby rozpocząć jazdę na Jízdence na léto. Z Bohumina do Mladej Boleslav jedzie się co najmniej z jedną przesiadką i podróż zajmuje ok. 5 godzin, więc jest to jeszcze znośna odległość a ilość połączeń daje wybór, więc pewnie mogę w międzyczasie zrobić sobie postój na obiad. To jest właśnie piękno promocyjnego biletu- można wsiadać i wysiadać na dowolnych stacjach nie martwiąc się, że znów trzeba będzie kupować nowy bilet. Jedynym problemem są Pendolino, którymi również możemy podróżować, ale należy do nich dopłacić i zakupić obowiązkową miejscówkę.

Wracając do noclegów- czasy spania w hostelach już raczej dla mnie bezpowrotnie minęły. Z jednej strony wciąż jest to wersja najbardziej ekonomiczna i bardzo dobrze wspominam niektóre tego typu miejsca, ale z drugiej strony moja nieszczęśliwa przygoda z pluskwami w hostelu Chilli w Pradze skutecznie mnie już zniechęciła do eksperymentów z ultrabudżetowym podróżowaniem.

Najłatwiej szukać noclegu przez Booking.com, ale zdarzyło mi się w przeszłości znaleźć tańsze opcje przez lokalne strony typu www.hotel.cz. Myślę jednak. że bazy obu stron raczej się pokrywają. Aibnb już w ogóle nie biorę pod uwagę. Głównie ze względu na ich wyniszczającą miasta politykę zawłaszczania mieszkań pod wynajem krótkoterminowy, ale nawet jeśli ktoś kiedyś szukał tam lepszych ofert, to ostatnio może się bardzo niemile zaskoczyć. Ceny są hotelowe, a „serwis” raczej hostelowy lub gorszy (sprzątanie we własnym zakresie itp.).

Opcja, z której jeszcze nigdy nie korzystałam to www.couchsurfing.com, czyli strona, na której ludzie oferują swoje „kanapy” i inne miejsca do spania dla podróżnych zwykle za darmo, ale mimo zachęt moich znajomych i kilku prób nawiązania kontaktu z ludźmi oferującymi miejsce, zwykle „za darmo” oznaczało dzielenie jednego łóżka w innych celach niż tylko sen… więc może jednak lepiej użyć do tego Tindera 😉

Czas w drogę – co zapakować

Nie ma raczej rzeczy, której nie udałoby się w Czechach kupić, więc możliwe, że przyjazd z małym plecakiem, zapasem bielizny i dostępem do konta bankowego niektórym z pewnością wystarczy, ale ja podzielę się swoimi doświadczeniami chytrej baby z Radomia. Oczywiście wszystko można kupić, ale po co wydawać korony na coś innego poza pysznym jedzeniem i piwem/Kofolą? Pominę kwestię ubrań, bo to niczym nie różni się od wyjazdu gdziekolwiek w Polsce- pogodowe przygody będą takie same. Może jednak warto tutaj dodać informację, że nie warto brać „eleganckich” ciuchów- Czesi, nie zwracają na to zbytniej uwagi, więc jazda pociągami w białej koszuli i spódniczce ołówkowej albo spodniach w kant jest bez sensu (ma być Wam wygodnie, a nie „modnie”).

To, co warto zabrać, o czym zwykle nie pamiętałam to grzałka albo mały czajnik. Lubię rano przed wyjściem w trasę przygotować sobie ulubioną kawę, a jednak czajnik nie zawsze jest na wyposażeniu miejsc noclegowych. Przydaje się też kubek termiczny, żeby w trakcie jazdy pociągiem rozkoszować się świeżym naparem. W tym roku nabyłam również zestaw do zaparzania kawy po wietnamsku. To małe metalowe cudo, ważące nic daje szansę na świetną kawusię, co jest istotne, bo o ile na stacjach zwykle są Nádražní restaurace, ale ciepłe napoje zwykle nie są ich specjalnością.

A ile to kosztuje…

W tym roku powiedzieć, że jest drożej to nic nie powiedzieć. Jest i tyle. Ja nigdy nie „załapałam się” na czasy, gdy w Czechach było naprawdę taniej niż w Polsce, ale jeszcze dwa lata temu nie było takich różnic. W tym roku, kiedy byłam wiosną u naszych sąsiadów, jednak ceny były sporo wyższe. Nie namawiam do zabierania ze sobą jedzenia z Polski i dźwigania np. konserw 😉 ale trzeba się liczyć z tym, że wydacie więcej na zakupy w markecie tam niż tutaj. Przed wyjazdem radzę zerknąć po prostu na aktualne strony popularnych marketów w Czechach i sprawdzić ceny samemu, np.: www.billa.cz lub www.itesco.cz.

W drogę!

Nie mogę się już doczekać sierpnia, kiedy w noc przed wyjazdem znów mnie dopadną wątpliwości: „A po co ja w ogóle jadę”… „nie chce mi się”…. „i co ja tam nowego zobaczę”…

A następnego dnia- z okien pociągu zobaczę pierwszy napis po czesku i już mordka mi się uśmiechnie, że wracam przecież do swojego ulubionego świata czeskich podróży 😀

Autorka: Dorota Chmielewska

Możliwość komentowania jest wyłączona.

Blog na WordPress.com.

Up ↑